"Scared of my own image
Scared of my own immaturity
Scared of my own ceiling
Scared I'll die of uncertainty
Fear might be the death of me
Fear leads to anxiety
Don't know what's inside of me"Miliarder usiadł na swym ukochanym obrotowym fotelu w warsztacie. Westchnął cicho, przysuwając się do biurka, na którym ułożył łokcie, aby schować twarz w drżące dłonie. Ponownie głośno wydobył powietrze ze swych płuc, aby spojrzeć spod rąk na niebieski hologram wyświetlany przez jego sztuczną inteligencję - FRIDAY. Zeskanował ponownie wzrokiem tekst wyświetlający się od blisko trzydziestu minut.
— Tony — usłyszał bardzo znajomy kobiecy głos, na co mimowolnie odwrócił głowę w stronę towarzyszki. Ujrzał rudowłosą agentkę opierającą się o drewnianą framugę jego drzwi, a obok niej znajdował się równie bliski mu przyjaciel - Clint Barton. Oboje patrzyli się na niego zmartwionym wzrokiem, na co ten obrócił się w ich stronę całym ciałem.
— No co? — spytał z obojętnym wyrazem twarzy, nie miejąc zdecydowanie ochoty na najmniejszy uśmiech. Nie słysząc odpowiedzi wywrócił oczami, ukazując przybyszom swe istne zirytowanie ich obecnością w tym pokoju. Odwrócił się z powrotem w stronę biurka, aby dać jasny znak, ze nie są oni tu w żadnym stopniu potrzebni i mile widziani. Nie teraz.
— Siedzisz i wpatrujesz się w najnowszy numer Mar Parker od jakiś dwóch kwadransów — mruknął cicho łucznik, skrzyżowując ręce na torsie. Tony ponownie jęknął, nie odwracając się w stronę towarzyszów — To niepokojące.
— Po prostu — powiedział, nagle wyrzucając ręce w powietrze, jakby miało to zniżyć jego napięcie w tej stresującej sytuacji. Dawno się tak czymś nie stresował. A on w żadnym stopniu nie umie radzić sobie z tym zgniatającym go uczuciem. — Bardzo dawno jej nie słyszałem. Dziwnie mi z tym wszystkim — mruknął cicho, zjeżdżając wzrokiem na biurko.
Miliarder usłyszał ciche westchnienie kobiety. To nigdy nie sygnalizowało nic dobrego. Natasha się nigdy nie pierdoli w tańcu.
— FRIDAY, wybierz numer na ekranie — powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu, na co Tony od razu się do niej odwrócił z rozszerzonymi oczami. Do ich uszu doszedł dźwięk próby połączenia, co kobieta skwitowało obojętnym wzruszeniem ramionami. — Nigdy byś tego nie zrobił, a nie chcemy mieć zaraz zmartwionych na śmierć rodziców pod wieżą.
— Halo? — cała trójka obróciła się w stronę monitora na zachrypnięty kobiecy głos. Stark poczuł, jak jego serce przyśpiesza, a ręce zaczynają drżeć, ponownie słysząc ten bardzo znajomy głos z przeszłości. Nie sądził, że kobieta tak szybko odbierze. Myślał, że ma jeszcze czas aby sponiewierać słownie Wdowę, jednak się mylił, na co Natasha wyszeptała ledwo słyszalne 'ups'. — Halo? Ktoś tam jest? — powiedziała delikatnie zirytowana.
— Em.. tak.. tak — odezwał się od razu miliarder, przełykając głośno ślinę. — Tu Tony. Tony Stark — powiedział niepewnie, słysząc jak po tych słowa zapadła cisza. Przełknął głośno ślinę, czekając aż kobieta coś powie.
— Oh Tony — odchrząknęła nerwowo. — Kopę lat — zaśmiała się delikatnie. Mężczyzna delikatnie się uśmiechnął, słysząc ten pamiętny śmiech szatynki. — Niech zgadnę, Peter coś przeskrobał? — mruknęła z niezadowoleniem.
— Nie, nie, nic z tych rzeczy — zaprzeczył od razu. Przebrnęło mu przez myśl, że nawet jakby dzieciak coś skopał nie dzwoniłby do jego rodziców. Po co? Aby narobić mu kłopotów i szlabanu w domu? Mary chyba zapomniała jakim typem człowieka jest Stark. — Peter naprawdę świetnie się sprawuje, lepszego stażysty nie mogłem mieć — przyznał zachwalając młodszego zgodnie z prawdą.
CZYTASZ
Please, have mercy on me | Irondad | Spiderson
Fanfic"- P-przepraszam m-mamo.. t-tak strasznie cię p-przepraszam.. - wyszlochał, pomiędzy uderzeniami. Jednak po paru sekundach poczuł kolejne, na które pisnął i mimowolnie podskoczył. Jego chude ciało się niewyobrażalnie trzęsło, a on nie mógł go za nic...