"Was there something wrong with my body?
Am I not what you wanted, babe?
If I ever tried, if I ever tried, I would
[..]
You know,
you really made me hate myself
had to stop before I break myself"
— Peter — chłopiec usłyszał nagle swoje imię jak zza mgły. Spojrzał się nieobecnym wzrokiem w stronę dochodzącego głosu. Tam spotkał swoje spojrzenie z czekoladowymi tęczówkami mentora. Jego obraz twarzy wyrażał zmartwienie i zaniepokojenie, na co sam zainteresowany zmarszczył delikatnie brwi, dając niemy znak niezrozumienia. — Nic nie zjadłeś, a ten talerz stoi przed tobą od paru minut.
Brunet uchylił lekko usta, po czym spojrzał na blat. Faktycznie, centymetr obok niego znajdował się biały, porcelanowy talerz, a na nim kawałek pachnącej pizzy z dodatkiem Pepperoni, jaką zamówił nie tak dawno bohater. Młodszy przełknął głośno gulę zatykającą mu gardło, co zgromadzeni na pewno usłyszeli. Wyłączył się tylko, gdy zobaczył pożywienie. Nie chciał na to patrzeć. Widział w tym tylko kalorie oraz przeliczał gramy tłuszczu, które spływają po niewinnym kawałku pizzy. Widział w swoich oczach jak przytyje. Jak staje przed lustrem w jego łazience i patrzy na każdy detal swoje ciała. Słyszał już te słowa w swej głowie, które odbijają się jak katarynka. Te koszmarne wyrazy wydobywające się z ust jego matki. Dzień w dzień je słyszał. Chciał w końcu przestać je słyszeć. Aby choć na krótki moment ucichły. Choć na głupią sekundę ich nie było. I dały mu w końcu spokój.
— Nie smakuje ci? — spytał niejaki Steve Rogers z widocznym przejęciem w głosie. Choć znał młodszego zaledwie godzinę, to już potrafił go polubić. Uważał, że był bardzo kulturalny jak na to pokolenie, oraz bardzo miły. Już się nie dziwił czemu sam Tony Stark uwielbia tego dzieciaka. Już nikt przy stole się nie dziwił. Każdy go już zdążył polubić. Ten chłopak ma coś w sobie.
— Nie — odrzekł ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Spojrzał na Steva, po czym na Starka, zauważając, że oboje mu się uważnie przyglądają. Nie uniknie jedzenia. Już to wiedział. Nie mógł być nie grzeczny, skoro to zostało już podane. Poza tym wtedy.. nie byłby posłuszny. Kazali mu zjeść. Nie mógł być nie posłuszny. Obiecał sobie, że zrobi wszystko aby nie dać ciała. Żeby nie dostać. Żeby nie czuć bólu choć przez krótki moment. Żeby choć raz nie zawieść. — Zamyśliłem się jedynie.
Wtedy mężczyźni kiwnęli głową, dając niemy znak o zrozumieniu sytaucji. Brunet drżącymi dłoniami wziął kawałek w swoje ręce i obmyślał kolejną taktykę jaką użyje, aby jak najmniej zjeść. Pierwszą, która przyszła mu do głowy, było rozmawianie. Zawsze na stołówce, gdy Ned się uprze, aby ten coś zjadł stosował tą prostą metodę. Udawał, że je, jednak w rzeczywistości rozgrzebywał jedzenie na talerzu, ciągle coś mówiąc. W jego ustach znajdowały się wtedy maksymalnie parę kąsków z jego porcji. Po jakimś czasie w końcu nadchodził dzwonek, którym uwalniał się od tego koszmaru.
Młodszy szybko zauważył jednak, że nie jest w stanie nic wykrztusić z siebie, gdy nie czuł się na tyle komfortowo, aby zacząć, a przy stole, każdy skupiał się jedynie na swoim jedzeniu. Mimo to nie byli na tyle skupieni, aby kawałki pizzy schować ukrycie w serwetkę, bądź do kieszeni co również nie raz stosował. Westchnął głęboko, wiedząc jaka jedynie opcja mu zostaje.
Zjeść i to zwymiotować.
W tym momencie włożył pierwszy bardzo mały kęs do swoich ust, a zaraz po tym poczuł jak ser rozlewa się po jego ustach. Momentalnie poczuł do siebie obrzydzenie. Wstręt do siebie. Do swojego ciała. Czuł ten tłuszcz. Czuł jak jego, wręcz wklęsły, brzuch zaczyna się powiększać. Poczuł się gruby. Zwyczajnie gruby. Bo jeśli już coś zjadł to było jak rzodkiewka czy jabłko, aby zwyczajnie nie umrzeć. A teraz? Kaloryczna pizza? To zdecydowanie było za dużo dla jego psychiki, jak i zwyczajnie ciała. Bo to nie było przyzwyczajone do takiego pożywienia. Jadł takie rzeczy może z trzy lata temu, gdy jego rodzicielka nie miała przykrych upomnień, co do jego obrzydliwego ciała. Gdy jeszcze on sam nie miał tej cholernej obsesji na punkcie tych głupich cyferek na wadze.
![](https://img.wattpad.com/cover/354194612-288-k469222.jpg)
CZYTASZ
Please, have mercy on me | Irondad | Spiderson
Fanfiction"- P-przepraszam m-mamo.. t-tak strasznie cię p-przepraszam.. - wyszlochał, pomiędzy uderzeniami. Jednak po paru sekundach poczuł kolejne, na które pisnął i mimowolnie podskoczył. Jego chude ciało się niewyobrażalnie trzęsło, a on nie mógł go za nic...