Rozdział 13

419 29 1
                                    

Dzisiejszy dzień miał być pięknym dniem. W końcu zapowiadał się fajnie, naprawdę fajnie. Nawet pomimo tej głupiej kary, którą wymyślił sobie Nicolas, zapowiadał się bardzo dobrze.

Najpierw wizyta w salonie fryzjerskim, potem ten przyjemny masaż, który zrobił mi Nick. Nic nie zapowiadało, że będzie taki do bani. Jednak w tym momencie mam dość tego głupiego dnia. Dokładnie od momentu gdy w biurze pojawił się Xander Miels.

Przez chwilę zaczekałam się zastanawiać nad jedną rzeczą. Skoro mnie nazwał głupią sekretarką to co myśli o swojej asystentce albo jak się do niej zwraca?

Zaparkowałam swoje auto na parkingu przed blokiem, wysiadłam z pojazdu i zamykając go kluczykiem weszłam do klatki a następnie ruszyłam schodami na odpowiednie piętro gdzie znajdowało się moje mieszkanie. Weszłam do środka i jak zawsze miałam to w zwyczaju zamknęłam drzwi na klucz. Ściągnęłam buty i udałam się do kuchni aby coś przekąsić. Z talerzem naleśników z serem i sosem czekoladowym udałam się do salonu i usiadłam na kanapie włączając telewizor. W tym samym czasie mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz aby ocenić czy warto w ogóle odbierać przychód połączenie. Osobą, która zakłócała mój spokój i próbowała się ze mną skontaktować był Nick. Nie wiem czy to dobrze, że dzwoni czy źle. Martwi się czy chce aby wróciła do firmy. Zablokowałam urządzenie. Nie miałam ochoty aby w tej chwili rozmawiać z kimkolwiek z firmy, a zwłaszcza z szefem. Jednak Nicolas przez chwilę nie dawał za wygraną, dzwonił trzy razy po czym przestał. Po chwili mój telefon wydał dźwięk informując o tym, że ktoś do mnie napisał. Odblokowałam go a na ekranie pojawił się dymek czatu z grupy z dziewczynami. Nacisnęłam go otwierając konwersację.

Emma: Hej Carly, kochanie. Właśnie był u nas Nicolas. Powiedział co się wydarzyło na spotkaniu z OnlyTech. Mówił też, że nie może się do ciebie dodzwonić bo nie odbierasz od niego. Gdzie jesteś?

Carly: Kto pyta? Wy czy Nicolas?

Aleksandra: Zarówno on jak i my. Martwimy się kochanie. Wyszłaś z firmy nikomu nic nie mówiąc.

Carly: Jestem w domu. Cała. Nie martwcie się i nie mówcie mu. Może potem odbiorę albo zadzwonię do niego. Powiecie Nicolasowi, że nie wiecie gdzie jestem. A teraz idę się zdrzemnąć. Napiszę jak się obudzę.

Wyłączyłam Internet w telefonie i wzięłam się za jedzenie naleśników. Po zjedzeniu posiłku i wyłącznie telewizora bo w sumie nie znalazłam nic ciekawego do obejrzenia, poszłam do sypialni aby się położyć. Gdy ledwo zdążyłam zamknąć oczy, mój telefon ponownie zaczął dzwonić. Wzięłam do ręki komórkę. Znowu dzwonił Nicolas. Boże, jak nie odbiorę to będzie dzwonił tak cały czas, bez przerwy i nie da mi zasnąć. Jeszcze się skończy na tym tu przyjedzie i będzie do mnie pukał.

— Nie da mi się pan zdrzemnąć, prawda? — zapytałam przykładając telefon do ucha.

— W końcu odebrałaś. — usłyszałam jak westchnął i miałam wrażenie, że zrobił to z ulgą. — Już miałem jechać do ciebie do mieszkania aby sprawdzić czy tam jesteś. Powiesz mi, panno Evans gdzie jesteś?

—Martwi się pan o mnie? — zapytałam udając, że ziewam. Może wtedy szybciej się rozłączy a ja będę mogła iść spać.

— Owszem, Carly. Martwię się. Kto będzie mył moje auto? Kogo będę denerwował wymyślając kary za chodzenie nie wiadomo gdzie w godzinach pracy? — zapytał. — Gdzie jesteś Carly?

—Nie powinien przypadkiem być pan na spotkaniu?

— Nie, nie powinienem. Powiedziałem temu dupkowi, panu Mielsowi, że być może wrócimy do rozmowy biznesowej gdy tylko nauczy się szacunku do mojej asystentki. Ale to tylko być może bo nie wiem czy mam ochotę na ponowną rozmowę. Nikt nie będzie nazywał moich pracownic głupimi. To jak Carly? Powiesz mi gdzie jesteś?

Dlaczego on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz