Rozdział 7

434 26 1
                                    

Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek doczekam takiego dnia. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek powiem coś takiego. Pierwszy raz cieszę się, że jest poniedziałek, pierwszy raz odkąd zaczęłam pracę u Nicolasa Lanforda cieszę się, że idę do firmy. Dzięki temu będę mogła zrealizować plan aby wręczył mi wypowiedzenie. Nie wiem jeszcze jak to zrobię, ale zrobię. Najłatwiej było by sabotować jakiś projekt. Jednak nie mogą tego zrobić, i to już nawet nie chodzi o Nicka. Jednak nie mogę tego zrobić głównie ze względu na innych pracowników. Jeżeli projekty nie wypalą oni nie dostaną wynagrodzenia a do tego nie chcę doprowadzić. Ale mogę spróbować utrudnić życie Nicolasowi.

Podekscytowana, w bardzo dobrym humorze wstałam rano z łóżka. Udałam się do łazienki. Ogarnęłam się i później zjadłam śniadanie. Następnie udałam się do pokoju aby się ubrać. Wybrałam beżowy sweter z niewielkim dekoltem, czarne jeansy i szpilki. Gotowa wyszłam z mieszkania.

Zaparkowałam swoje auto na podziemnym parkingu należącym do firmy. Wzięłam swoją torebkę i wysiadłam z pojazdu, przewieszając torebkę przez ramię. Weszłam do środka budynku. Wyjechałam windą na odpowiednie piętro. Podeszłam do swojego stanowiska i położyłam torebkę na biurku. Spodziewałam się, że Nick będzie już w firmie i, nie wiem oczekiwał wyjaśnień, jednak jego biuro było puste. A to było trochę dziwne bo Pan Lanford zazwyczaj był wcześniej niż ja.

Usiadłam za swoim biurkiem i włączyłam laptopa aby, jak zawsze sprawdzić pocztę aby wiedzieć czym mam się zająć.

— Hej. — koło mojego biurka pojawiły się dziewczyny uśmiechając i obydwie odezwały się w tym samym czasie.

— Hej. — odezwałam się. — Mamy jakieś święto ale jeszcze nie wiem jakie. Nicolasa nie ma jeszcze w firmie, nawet na poczcie nie mam żadnych zadań.

— Może dlatego, że w klubie złamałaś zasady polityki firmie i teraz chce cię zwolnić. — zaśmiała się Emma. — Chociaż nie mamy przygotować żadnego wypowiedzenia.

— Może. — odrzekłam.

— My z Emmą pewien pomysł. — odezwała się Alex. —  Stworzyłyśmy listę, taki mały zakład o to kiedy cię zwolni skoro i tak chcesz by to zrobił. Przejdziemy się po wszystkich działach aby wybrali jakąś datę. Później schowamy kartkę tak aby Nicolas jej nie znalazł. Tylko pytanie czy się zgadzasz. Zobaczymy czy ktoś wygra.

— A co mi tam. — uśmiechnęłam się. — Zróbmy to. Tylko tak aby szef nie wiedział.

— Cudownie. —odrzekła Emma. — Tak przy okazji to na piątek mamy umówioną wizytę u adwokata.

— Na ten piątek?  — zapytałam. — Co teraz będzie?

— Tak. — Emma uniosła pytająco brew. — Nie pasuje Ci? Nie mów, że chodzi o szefa. Skoro i tak się zwalniasz.

— Nie. Chodzi o to, że w piątek jest termin zapłaty ośrodka babci i muszę tam pojechać aby go zapłacić. Dlatego nie dam rady iść.

— Carly, skarbie. Tym się nie przejmuj. Pójdziemy same z Emmą. To żaden problem. A ty zapłać sobie ośrodek, pani Maria jest ważniejsza. — odrzekła Alex.

#

Przez najbliższą godzinę nie miałam co robić. Nicolas dopiero po tym czasie pojawił się we firmie. Zatrzymał się przy drzwiach prowadzącym do jego gabinetu i odwrócił się w moją stronę.

— Dzień dobry. — odezwał się Nick opierając się bokiem o futrynę drzwi.

— Dzień dobry. — no czy taki dobry to się dopiero okaże.

— Kawy, panno Evans? — zapytał uśmiechając się. Był w dobrym humorze.

No to zaczynamy. Nastał czas aby sprawić żeby wręczył mi wypowiedzenie.

Dlaczego on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz