Rozdział 11

1K 47 2
                                    

Nicolas zaczyna zaskakiwać mnie coraz bardziej.

To jest dla mnie nowość. Odkąd zaczęłam pracę w Lanford Company Nicolas nigdy nie wymyślał kar. Pewnie dlatego, że nigdy nie musiał. A to w głównej mierze dlatego, że nikt nie starał się o zwolnienie. Każdy robił wszystko aby tylko nie dostać wypowiedzenia. Jednak ta wygrana na loterii, która na mnie czeka sprawiła, że wręcz pragnę by mnie zwolnił

— Jaką karę? — zapytałam nie pewnym głosem nie wiedząc czy mam się bać czy wręcz przeciwnie.

Z krzesła, które stało przed jego biurkiem Nicolas wziął ręcznik. Powoli, jak na mój gust robił to zbyt wolno, wytarł nim kark oraz klatkę piersiową cały czas wpatrując się wprost we mnie. Nie wiem czemu ale miałam wrażenie, że specjalnie wycierał ciało tak wolno. Chciał mi tym coś udowodnić? Bo nie jestem tego pewna. Następnie ręką wskazał na plik teczek leżących na jego biurku.

— Musisz je wszystkie przepisać, znalazłem tam parę literówek a następnie je wydrukować i zszyć ponownie a później włożyć do teczek. I tak jak mówiłem wcześniej, masz to zrobić sama, bez pomocy. Skoro uznałaś, że to dobry pomysł aby iść do fryzjera w godzinach pracy, to nie obchodzi mnie to czy się wyrobisz w pojedynkę. Masz się wyrobić. — spojrzał na mnie jakby mówił o normalnym, codziennym zadaniu typu „zrób mi kawę”. — Jeżeli poprosisz kogoś o pomoc, panno Evans, zwolnię każdego kto to zrobił. Znajdę sobie jakiś powód. Na przykład twoje przyjaciółki mają umowę na czas określony. Jeżeli ci pomogą, mogę im zawsze bez wyjawienia powodu nie przedłużyć umowy.

Nie spodziewałam się, że Nicolas Lanford potrafi być aż tak wredny.

Spojrzałam na ilość teczek a następnie przeniosłam spojrzenie na swojego szefa, który szedł do łazienki.

— Panie Lanford, pan chyba żartuje. Prawda? — zapytałam, naprawdę mając nadzieję że to robi.

— Nie żartuje, moja droga Carly. Jestem śmiertelnie poważny. — odrzekł nie domykając drzwi prowadzące do łazienki. — Tak przy okazji to ładnie ci w tych włosach. Powiedziałbym, że nawet ładniej niż w poprzednim kolorze.

Jak to „moja droga „?

— Panie Lanford, przypominam panu, że zgodnie z polityką firmy spoufalanie się z pracownikami jest zabronione. Więc chyba nie powinien pan tego mówić.

— I kto to mówi. — odrzekł rozbawiony wychodząc z łazienki ubrany w spodnie od garnituru i czarny golf. To też jest dla mnie nowością. Nicolas w biurze zawsze pojawiał się w koszuli, marynarce i spodniach garniturowych. Ale jeżeli myślałam, że w garniturze wygląda gorąco, to nie wiem jak mam określić to jak wygląda teraz. — Mam ci przypomnieć ile razy próbowałaś ze mną flirtować? Nawet dzisiaj to robiłaś proponując wspólne spanie. Pamiętasz? — zapytał po czym stanął za moimi plecami i pochylając się wyszeptał wprost do mojego ucha. — I przy okazji zapamiętaj czyja jest ta firma. Moja. To ja ustalam zasady. Robię co chcę, jak chcę i kim chcę. — przełknęłam ślinę czując jego oddech na skórze oraz zapach jego drogich perfum. Nicolas chuchnął na moją szyję aby w następnej kolejności musnąć to miejsce. Potem wyprostował się i wyszedł z gabinetu zostawiając mnie samą.

Co to miało znaczyć? To muśnięcie. I gdzie on poszedł? Nie ma dzisiaj żadnego spotkania. Jak mam mu utrudnić życie skoro nawet nie wiem gdzie jest?

Jestem pewna tego w stu procentach, że jeżeli poproszę kogoś z firmy o pomoc, Nicolas się o tym dowie.

Wzięłam te przeklęte teczki i udałam się do swojego stanowiska. W międzyczasie gdy komputer się uruchamiał wzięłam do ręki telefon. Otworzyłam konwersację z Emmą i Alex.

Dlaczego on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz