Rozdział 9

1.2K 51 4
                                    

W poniedziałek wieczorem w niewielkim pałacyku w środku miasta odbył się coroczny bal charytatywny organizowany przez Jasona Halixa, jednego z partnerów biznesowych Nicolasa Lanforda. Pieniądze zebrane na balu zawsze zostają przekazane na jakiś szczytny cel, co roku inny. W tym roku jest to walka z rakiem piersi oraz promowanie regularnego badania się kobiet. Ten bal charakteryzuję się tym, że zawsze ma jakiś motyw przewodni. Tym razem jest to „taniec towarzyski”. Jednak Nick dowie się o tym dopiero gdy przybędzie na miejsce. A wtedy nie będzie miał możliwość zmiany stroju. Nie zamierzam go wcześniej uprzedzać, co będę sobie psuć zabawę. Zestaw ubrania jaki mu przygotowałam nie do końca jest tym co organizatorzy mieli na myśli.

Jeżeli narażę na szwank jego reputację to na pewno wręczy mi wypowiedzenie. W końcu. A ja będę mogła zacząć szukać innej pracy, w której nie będzie aż tak dużego stresu. Już współczuję komuś kto zajmie moje stanowisko. Zapewne zwolni się już po tygodniu bo z Nicolasem nikt dużej nie wytrzyma.

Na miejscu pojawiłam się wcześniej niż pan Lanford co mnie w sumie nie dziwiło. Nick wcześniej pojawia się tylko w biurze a jeżeli chodzi o takie wydarzenia to nie koniecznie mu się spieszy. Postanowiłam, że zanim Nicolas się pojawi to napije się szampana. Gdy pan Lanford się pojawi to może nie być ku temu okazji. Zwolni mnie a alkohol za darmo zawsze dobrze się piję.

Jakieś czas później Nicolas w końcu się pojawił na balu. Oczywiście, jak zawsze wpatrując się w ekran telefonu. Na jego widok zakrztusiłam się szampanem, którego wolno popijałam. Wypadło lepiej niż się tego spodziewałam. Mój plan wypalił. Nick przyszedł ubrany jak Napoleon albo król Ludwik któryś tam z kolei. Chociaż muszę przyznać, że w tym stroju Nicolas wyglądał cholernie gorąco.

Oczami wyobraźni już widziałam nagłówki w gazetach i minę Nicolasa gdy będzie wręczał mi wypowiedzenie. Aby nie było zbyt podejrzanie spuściłam wzrok ale planowałam unieść go chwilę później.

Planowałam było tu kluczowym słowem. Bo zanim zdarzyłam ponownie unieść wzrok poczułam rękę obejmującą mnie w talii a po chwili poczułam twardy na plecach.

— Chcę mi pani coś powiedzieć, Panno Evans? – jego oddech załaskotał mnie w ucho zaś ściszony, lekko uwodzicielski głos sprawił, że przeszedł przeze mnie dreszcz. Czemu używa takiego głosu? I dlaczego mnie obejmuje?

Zrobiłam parę kroków do przodu i odwróciłam się twarzą do niego.

— Ja? Niby co miałabym panu powiedzieć?

— No nie wiem. — postukał się palcem w brodę. — Może wyjaśnić mi to? — wskazał ręką na swój strój.

— Wiecznie chodzi pan wpatrzony w ekran telefonu ale nie nauczył się pan jak odczytuję się wiadomości? — zapytałam unosząc brew.

— Wiadomości? — również uniósł brew. — A nauczyli panią jak się je wysyła?

Prychnęłam i z torebki wyciągnęłam telefon. Weszłam w wiadomości i odwróciłam urządzenia w jego kierunku.

— Widzi pan? Wysłałam.

— Panno Evans, podejrzewam, że nikt pani tego nie powiedział ale po napisaniu treści wiadomości trzeba kliknąć jeszcze wyślij.

— Co takiego? — odwróciłam telefon w swoją stronę i spojrzałam na niego. — O kurde. Nie wysłałam jej a wydawało mi się, że to zrobiłam.

Oczywiście wiedziałam, że tego nie zrobiłam ale Nicolas nie musi wiedzieć, że to specjalnie.

— A więc pomyliłaś stroje? Jednak swojego nie. Hmmmm, ciekawe.

Dlaczego on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz