Rozdział 23

418 32 0
                                    

Następnego dnia rano pozwoliłam sobie dłużej pospać korzystając, że Nicolasa nie było w firmie. Wiedziałam, że tak będzie. Miał na dzisiaj umówione spotkanie w sprawie budowy nowego hospicjum, które Nicolas finansuje w całości z własnej kieszeni, że tak to ujmę.

W końcu koło dziesiątej podniosłam się z łóżka, ogarnęłam się i pojechałam do firmy. Pod nieobecność szefa chciałam skorzystać z jego bieżni. Kolejną zasadą obowiązującą w firmie było to, że do gabinetu Pana Lanforda nie wchodzi się gdy go w nim nie ma. Dotyczy to nawet jego asystentki. Ale w końcu zasady są po to aby je łamać.

Już miałam wstać od swojego biurka aby wejść do gabinetu Nicolasa, następnie do jego łazienki, która jest w biurze i przebrać się w ubrania, które ze sobą wzięłam. W sumie nie miałam jakiegoś konkretnego celu aby korzystać z bieżni ale skoro i tak sobie stoi to zrobię to. Jednak za nim zdarzyłam się podnieść koło mojego biurka zatrzymali się Cole i Chris.

— Cześć Carly. — odezwał się Cole. — Nicolas w firmie?

— Dzień dobry. Nie ma go jeszcze, jest na spotkaniu. — odrzekłam.

— To dobrze bo mamy do ciebie ogromną prośbę. — odezwał się Chris. — Wiesz, że zbliża się wyjazd na którym zawsze gramy w pokera?

— Tak, wiem. Czekam aż pan Lanford powie mi gdzie mam zarezerwować nocleg dla was.

— Chcieliśmy prosić cię o pomoc. Wiesz, za to że ostatnio pomogłem Ci z tymi teczkami to pomyślałem, że Ty mogłabyś pomóc nam. — odrzekł Chris. — Chcemy jeszcze raz wygrać z Nicolasem. Mogłabyś do czasu wyjazdu podawać Nickowi bezkofeinową kawę? Wtedy gra w pokera źle mu idzie. Raz sprawdzałem.

Nicolas wraz ze swoimi przyjaciółmi dwa razy w roku wyjeżdżają na weekend aby pograć w pokera. Za każdy wyjazd płaci ktoś inny. Tym razem nadeszła kolej Nicka.

— No dobra, powiedzmy że się zgodzę. Co będę z tego miała panowie? Tobie Chris jestem wdzięczna za pomoc ale Cole nie ma takiej karty przetargowej. — zaśmiałam się aby przypadkiem nie wzięli moich słów na poważnie.

— Podzielimy się po połowie, Carly. — odezwał się Cole. — Zgadzasz się?

— Przekonałeś mnie. — ponownie się zaśmiałam. — Umowa stoi.

— Cudownie. — odrzekł Cole. — A skoro jesteśmy w temacie próśb to miałbym jeszcze jedną. Polecisz z nami? Przypilnowałabyś Nicolasa aby pił bezkofeinową kawę?

— Nie jestem pewna. Myślicie, że pan Lanford się zgodzi? Nie będzie niczego podejrzewał?

— No właśnie tu mamy problem. Próbowaliśmy go ostatnio przekonać do tego pomysłu ale chyba coś podejrzewał, że knujemy coś. Będziesz musiała sama jakoś go przekonać aby wziął cię razem z nami. — odrzekł Chris.

— Wymyślisz coś. Jestem tego pewien. — odrzekł Cole. — Jeżeli Nicolas nie będzie chciał za ciebie zapłacić to daj znać. Ja zapłacę. — uśmiechnął się. — My będziemy się zbierać.

Nie dając mi szansy dojść do głosu, obaj chłopaki posłali mi uśmiech i ruszyli do windy.

No to wpuścili mnie na naprawdę niezłą minę. Tego się nie spodziewałam. Niby jak mam przekonać Nicka aby wziął mnie ze sobą na ich wspólny weekend? W końcu jeszcze nigdy nie wziął na niego swojej asystentki.

#

Gdy byłam pewna, że Chris oraz Cole wyszli z firmy i raczej nie wrócą udałam się do gabinetu Nicolasa. W łazience szefa przebrałam się ze swoich fioletowych cygaretek i białej koszuli w spodnie dresowe oraz sportowy stanik. Związałam włosy w wysokiego kucyka i weszłam na bieżnię.

Dlaczego on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz