Rozdział 24

1.2K 54 0
                                    

Przejrzałam wszystkie papiery leżące na moim biurku aby upewnić się, że najważniejsze zostały wysłane. Zwłaszcza, że nie dawno przyniesiono mi jeszcze jedno. I te ostatnie okazały się bardzo ważne i nie mogły czekać do jutra.

— Panie Lanford. — odezwałam się wchodząc do gabinetu chwilę przed końcem pracy. — Przyszły papiery w sprawie tego hospicjum, które Pan finansuje. Musi Pan je jeszcze dziś podpisać.

Podeszłam do biurka i podałam mu kartki a później delikatnie się zachwiałam. Zanim zdążyłam złapać się blatu mebla Nicolas szybko się podniósł i objął mnie w talii podtrzymując mnie abym się nie przewróciła.

— Dobrze się czujesz? — zapytał.

— Tak. — odrzekłam chociaż tak nie było. Nie czułam się dobrze.

— Na pewno Carly?

— Trochę mi słabo i zaczyna kręcić mi się w głowie. Ale zaraz mi przejdzie.

— Słabo ci? — uniósł brew. — Kiedy ostatni raz coś jadłaś? Tak szczerze.

— Rano. — odrzekłam po chwilowym zastanowieniu się. — Jogurt naturalny z musli.

— I nic więcej?

— No nie.

— Zwariowałaś? Dlaczego?

— Było dużo pracy i nie miałam kiedy.

— Rozszarpie cię kiedyś, Carly. Słowo daje. — odrzekł. Po czym posadził mnie na swoim krześle. Wziął ode mnie papiery po czym je podpisał. — Zaczekaj tutaj. Zaniosę je na dział prawniczy a potem pójdziemy coś zjeść.

— Nie trzeba, naprawdę. Mam jedzenie w domu, zjem jak przyjdę. Nic mi nie będzie.

— Nie obchodzi mnie to. Masz zaczekać. Nie ruszaj się stąd, zrozumiano?

— Yhym.

Wziął papiery i wyszedł ze swojego gabinetu. Po chwili, gdy zniknął mi z pola widzenia podniosłam się z krzesła i powoli ruszyłam do swojego stanowiska aby wziąć swoją torebkę. Jednak zanim zdążyłam dojść do drzwi przed oczami pojawiły mi się mroczki a w głowie zaczęło mi się kręcić jeszcze bardziej. Kiedyś wielokrotnie zdarzało mi się nic nie jeść, wtedy gdy jeszcze jako dziecko czy nastolatka mieszkałam z babcią. Ale takiej sytuacji jeszcze nie było.

— Co ja ci powiedziałem? — usłyszałam głos Nicolasa ale przez mroczki go nie widziałam. — Miałaś się nie ruszać.

Po chwili poczułam jak Nicolas położył jedną rękę na moich plecach a drugą pod zgięciem kolon i wziął mnie na ręce niczym pannę młodą.

— Chciałam wziąć torebkę. — odrzekłam.

— Doprowadzisz mnie kiedyś do zawału. — odrzekł po czym ruszył w stronę windy.

— Ej, moja torebka. — odrzekłam gdy minęliśmy moje biurko.

— Zaniosę cię do auta i wrócę po nią. — mruknął.

Oparłam głowę o jego ramię i przymknęłam oczy. Słyszałam dźwięk windy a potem otwierających się i zamykających się drzwi do samochodu.

#

— Carly. Obudź się. Jedzenie czeka. — odezwał się Nick a później poczułam szturchanie w ramię.

— Gdzie ja jestem? — zapytałam podnosząc się.

— W swoim mieszkaniu. Zrobiłem Ci ryż z kurczakiem w sosie curry.

— Jakim cudem?  — zapytałam przecierając oczy. Kiedy ja w ogóle zasnęłam? — Nie miałam w lodówce nic na to.

Dlaczego on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz