Rozdział 14

1K 50 1
                                    

W okolicach godziny dwudziestej drugiej dziewczyny zaczęły się zbierać do swoich mieszkań. Zamknęłam ponownie drzwi na klucz gdy tylko opuściły moje mieszkanie. Następnie poszłam do kuchni aby zrobić sobie coś do jedzenia, bo w sumie zgłodniałam. Później posprzątałam po sobie i udałam się do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do kabiny. Wzięłam prysznic, ubrałam na siebie piżamę i poszłam do sypialni aby położyć się spać.

Rano obudziłam się słysząc dźwięk budzika. Przetarłam oczy i podniosłam się z łóżka. Wyszłam z pokoju kierując swoje kroki do kuchni aby zrobić sobie pierwszy posiłek dnia. Na śniadanie zrobiłam sobie owsiankę z dodatkiem bananów oraz truskawek i kawę. Stwierdziłam, że posprzątam jak później wrócę z pracy. Tak więc po posiłku poszłam się ubrać. Wybrałam czarne cygaretki oraz białą koszulę zostawiając rozpięte cztery pierwsze guziki tak, że było mi widać kawałek białej koronki od stanika. Zrobiłam sobie jeszcze makijaż, tym razem trochę mocniejszy niż zazwyczaj, w końcu mam udawać że idę na randkę. Spryskałam się perfumami i wyszłam z mieszkania. Po zamknięciu drzwi, wrzuciłam klucze do torebki i zeszłam po schodach aby wsiąść do auta i pojechać do firmy.

Wjechałam na podziemny parking firmy i zaparkowałam auto. Wysiadłam z niego w tym samym, w którym koło mojego samochodu zaparkował srebrny Aston Martin. To cudowne auto miało przyciemniane szyby przez co nie wiedziałam kierowcy. Naprawdę ładne to cacko. Ciekawe czyje bo w Lanford Company nikt takim cudeńkiem nie jeździ. Po chwili się dowiedziałam. Z samochodu wysiadł Nicolas.

— Dzień dobry Carly. — odrzekł ściągając z nosa okulary przeciwsłoneczne. — Jak samopoczucie?

— Dzień dobry Panie Lanford. Lepiej, dziękuję że Pan pyta. — odrzekłam. — Nowa zabawka? — zapytałam głową wskazując na samochód.

— Nie do końca. Mam dwa auta. Maserati jest obecnie u mechanika. Jak będziesz grzeczna to pozwolę Ci się nim kiedyś przejechać.

— Panie Lanford ale ja zawsze jestem grzeczna. — odrzekłam uśmiechając się. Naprawdę chciałabym zasiąść za kółkiem tego cudeńka. 

— Kiedyś to sobie sprawdzę Carly. — odrzekł uśmiechając się. Przez chwilę mierzył mnie wzrokiem a następnie przejechał językiem po górach zębach. — Chociaż jak tak teraz na ciebie patrzę to zaczynam wątpić w tą twoją grzeczność.

— To niech się pan nie patrzy. Wtedy nie będzie pan w to wątpił. I co miał Pan na myśli mówiąc, że „kiedyś to sobie sprawdzę „?

— Przez ciebie czuję się staro. Przestaniesz kiedyś mówić do mnie „pan”? —zapytał na co pokręciłam przecząco głową. Na ten gest Nicolas złapał dwoma palcami za nasadę nosa i westchnął. — Wracając do twojego pytania. Dowiesz się w swoim czasie. — posłał mi uśmiech. — Od razu mówię panno Evans, mamy dzisiaj dużo pracy więc nie ma możliwości abyś ucięła sobie drzemkę. — schował kluczyki od samochodu do kieszeni i ruszył przed siebie.

Mój szef chyba, ale to tylko chyba, faktycznie ze mną flirtuję. Jednak nie jestem tego pewna w stu procentach, to są tylko moje zdanie. I niby jak on chcę sprawdzić czy jestem grzeczna? Bo tej części jego wypowiedzi nie do końca zrozumiałam. Albo jestem na to za głupia by pojąć o co mu dokładnie chodzi.

Nicolas zaczekał na mnie przy drzwiach do metalowej puszki a gdy do niego dołączyłam, nacisnął guzik przywołujący windę. Weszliśmy do środka a gdy tylko drzwi się zasunęły Nick ponownie nacisnął guzik, tym razem z odpowiednim piętrem a potem oparł się o ścianę krzyżując nogi w kostkach. Winda ruszyła w górę.

— Ładne perfumy. — odrzekł Nick przerywając ciszę, która między nami zapanowała.

— A dziękuję.

Dlaczego on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz