Rozdział 9

106 7 4
                                    

Dokładnie pamiętałam moment, gdy pierwszy i jedyny raz w życiu przytuliłam się z moim ojcem. 

Jak zwykle poszłam do Elliasa i Elliota, by spędzić z nimi dzień. Gdy nie odpowiedzieli na moje przywitanie, które było dla nas tradycją, wiedziałam, że coś jest nie tak. Zastałam ich w salonie, całych zapłakanych. Ellias miał problemy z oddychaniem, przez co się przeraziłam. Ciągle wypytywałam co się stało, ale oni mi nie odpowiadali. Sama się lekko rozpłakałam, widząc ich w takim stanie. Widząc ich, jak cierpią, a tak bardzo na to nie zasługiwali. Dopiero po kilku minutach powiedzieli, że dostali telefon. Ich rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Pijany kierowca wjechał w ich auto, a oni wjechali w słup. Zginęli na miejscu. Wtedy płakałam tak samo mocno jak oni. 

Betty Smith była dla mnie jak druga mama. Kochałam ją bardzo mocno. Zawsze gdy miałam okres, piekła mi moje ulubione ciasto i przynosiła herbatki. To ona pomagała mi zmywać niebieską farbę z włosów, bo ktoś podmienił je w pudełkach i zamiast czarnej barwy zyskałam morską. To ona zawsze była, gdy jej potrzebowałam.

Grayson Smith był dla mnie za to jak ojciec. To on nauczył jeździć mnie na rowerze, kupił mi chomika, który niestety później został wciągnięty przez odkurzacz, nauczył wiązać buty i wiele innych. 

Po kilku godzinach płakania i spędzania czasu z moimi chłopcami, wróciłam do domu. Było mi słabo, moja głowa boleśnie pulsowała. Miałam wrażenie, że zaraz się przewrócę. Nie kontrolowałam już łez, lały się strumieniami. Szlochałam głośno idąc do pokoju i potykając się o każdą możliwą rzecz. Nagle zaczęłam upadać, ale czyjeś ramiona złapały mnie za ramię. Mój ojciec podniósł mnie do pionu, a ja wtuliłam się w niego. Nie obchodziło mnie wtedy, do kogo się przytulałam, mogłam nawet przytulać się do menela, ale potrzebowałam to zrobić. Wtulić się w czyjeś ramiona i wypłakać. Zapomnieć na chwilę o problemach.

Weszłam do domu i ściągnęłam buty, odstawiając je gdzieś na bok. W salonie paliło się światło, więc ruszyłam w tamtym kierunku.

Na kanapie siedział mój brat. Brunet grał w Fifę na konsoli. Podeszłam do niego i złożyłam pocałunek na czubku jego głowy. Przeniósł na mnie swój wzrok i uśmiechnął się, ale zaraz wzrokiem powrócił do telewizora. Miał na sobie czarne dresy i niebieską koszulkę, a jego brązowe oczy świeciły.

Obok zobaczyłam mamę, która spała przykryta kocem. 

Gdybyś tylko wiedziała...

Jej czarne włosy były rozłożone na całej poduszce, jej wyraz twarzy był spokojny. Chwilę na nią patrzyłam, aż w końcu westchnęłam i ruszyłam do pomieszczenia, w którym bardzo nie lubiłam przebywać. Po chwili stanęłam przed białymi drzwiami i złapałam za złotą klamkę, wchodząc do gabinetu ojca bez pukania. Wiedziałam, że tam jest.

Josh siedział za drewnianym biurkiem. W ręce trzymał szklankę z jakimś alkoholem. Jego koszula była wymiętolona, a jego oczy były podkrążone i  przekrwione. 

Pomieszczenie było dość małe. Po prawej stronie od wejścia, znajdowała się kanapa, a przed nią mały stolik. Na środku stało biurko, a za nim rozciągały się regały z jakimiś papierami. Obok kanapy znajdował się sejf, do którego kod znał tylko ojciec. Po lewo za to, stała szafka z alkoholami, której część i tak była już opróżniona. Dalej miał kolekcję noży, których nigdy nie użył, a tylko je kolekcjonował. Nie było tutaj okien, a w ciemnym pomieszczeniu świeciła się tylko lampka na biurku.

Ruszyłam do jednego z dwóch krzeseł przed biurkiem i na nim usiadłam. 

- No i jak? - zapytałam, unosząc głowę, by dać mu znać, że teraz to ja jestem na wygranej pozycji.

Lie To MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz