Rozdział 16

61 5 0
                                    

Weszliśmy do budynku, a do mojej głowy od razu wpadły wspomnienia wyścigu Noaha. Ten sam obskurny korytarz i ten sam okropny zapach. Nie lubiłam go, drażnił mnie. Gdy myślałam, że ruszymy w tym samym kierunku co kiedyś, Noah gwałtownie skręcił w lewo. Zmarszczyłam brwi, ale za nim poszłam. Kolejny korytarz, wyglądający tak samo jak poprzedni. Na końcu zauważyłam schody prowadzące w dół. Nie miałam pojęcia, po co mnie tutaj zabrał i w tamtej chwili zaczęłam żałować, że tutaj z nim przyjechałam. Chłopak zaczął schodzić po stromych schodach, przez co miałam ochotę strzelić sobie w głowę. Byłam śpiąca i zmęczona, a on zabrał mnie z domu i przywiózł w jakieś obskurne miejsce.

- Noah, możesz mi... - zaczęłam, ale nie dał mi skończyć.

- Idziemy na walkę. - odpowiedział tajemniczym głosem, którego nigdy u niego nie słyszałam, ale bardziej pasował mi do jego osoby.

Zaschło mi w gardle, a serce zaczęło wybijać szybki rytm. Mój oddech lekko przyśpieszył, a na ciele pojawiła się gęsia skórka. Nie byłam strachliwą dziewczyną. Byłam odważna i miałam niewyparzony jęzor, co czasami źle się kończyło. Teraz jednak poczułam emocję, których nie czułam od dłuższego czasu. Nie lubiłam walk. Bardzo.

Nic więcej nie powiedział, tylko pchnął drzwi, które wcześniej otworzył kluczem, a światła mnie oślepiły. Przymrużyłam oczy i weszłam za nim, pocierając powieki. Po kilku sekundach je otworzyłam, a to co zobaczyłam niemal zwaliło mnie z nóg.

Wielka sala, a na jej środku stał ring, na której walczyły dwie osoby. Wokół było pełno zapełnionych trybun, światła migały, a zapach alkoholu, potu i zioła unosił się w powietrzu. Staliśmy teraz na jakimś podwyższeniu, więc widziałam większość sali. Byliśmy tylko my. Moje oczy były rozszerzone, pobudziłam się diametralnie. Nie miałam pojęcia, po co tutaj byłam, ale ruszyłam w stronę chłopaka, by uzyskać odpowiedź.

- W tej jebanej chwili masz wyjaśnić mi, co tutaj robimy. - powiedziałam ostro, bardziej niż planowałam. Torres odwrócił się w moją stronę, a w jego oczach obaczyłam ogień. Jego zielone oczy płonęły. - Co ja tutaj robię.

- Później mi w czymś pomożesz. - odpowiedział, a ja uderzyłam go w brzuch, dając mu znak, że mam wiedzieć wszystko. Nie zareagował, a tylko lekko się uśmiechnął. Szczerze. - Popatrz na ring. - dodał i wrócił do oglądania walki.

Posłuchałam go i niemal natychmiast dostrzegłam sylwetkę, którą znałam.

Michael.

Michael właśnie walczył, a ludzie głośno krzyczeli jego imię. Ja za to zaczęłam głębiej wpatrywać się w tę akcję.

Brat Noaha miał na sobie czarne spodenki, wiązane buty i tego samego koloru rękawice. Ewidentnie dominował, ciągle zadawał ciosy swojemu przeciwnikowi, a kiedy tamten chciał zaatakować, skutecznie robił uniki. Widziałam, że jego przeciwnik nie ma z nim szans i to Michael stawiał tam warunki.

Myliłam się. Pierwszą rundę dominował Michael, drugą jego przeciwnik, a w trzeciej chłopak zadał taki cios, że Michael ledwo ustal na nogach. W czwartej za to wrócił Michael z pierwszej rundy, ale o wiele słabszy. Wprowadzał ciosy, trafiając. Widziałam, że obaj nie mają już sił, że ledwo stali na ringu.

Nagle Torres zadał cios w twarz, a chłopak naprzeciwko niego poleciał bezwładnie do tyłu. Był sztywny i lekko się trząsł, a sala zaczęła się drzeć. Michael uniósł ręce w górę i wypluł ochraniacz z ust. Ludzie wiwatowali, a ja zauważyłam, że chłopak zaczyna powoli się przewracać. W ostatniej chwili złapało go dwóch mężczyzn i wyprowadzili chłopaka z sali. Zniknął w pomieszczeniu, a ja oszołomiona spojrzałam na chłopaka obok mnie.

Lie To MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz