Rozdział 3

112 9 9
                                    

Layla

Rozbrzmiał dzwonek, który oznaczał, że to koniec lekcji. Odetchnęłam z ulgą, i wstałam z miejsca. Zarzuciłam plecak na ramię i wyszłam z sali. 

- Boże, kurwa, jaka ta lekcja była pojebana. - powiedziała Goodie, która pojawiła się obok mnie. Miała na sobie różowy dres. Jej blond włosy były związane w wysoki kucyk, a kilka kosmyków opadało jej wzdłuż ramion. Wyglądała tragicznie, tak samo jak ja. Była ode mnie sporo niższa, miała około metra sześćdziesięciu. 

- No. Jadę do domu i idę spać, bo mój mózg przestał pracować. - odparłam i poszłam w stronę łazienki.

- Nie wyjdziesz dziś nigdzie? - zapytała, a ja skrzywiłam się na jej słowa. 

- Nie ma opcji. Jestem padnięta. - burknęłam i weszłam do toalety. 

Prawie się przewróciłam, gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Mój makijaż był ledwo widoczny, cały się zmył. Moje rozpuszczone włosy, które przedtem były wyprostowane, przypominały teraz busz. Wymiętolony czarny dres z Nike'a był wygodny, choć nie wyglądał najlepiej. Nie interesując się już moim makijażem, przetarłam twarz dłonią. Moje oczy były przekrwione, a worów pod nimi nie zakrywał już korektor.

- Wyglądam, jakby ktoś się na mnie zrzygał, zjadł, a później wysrał. - powiedziałam, spoglądając na moją przyjaciółkę.

- Trochę. - odparła i stanęła obok mnie. - Ja jadę. Jakbyś zmieniła zdanie co do wyjścia to pisz. Albo nie. Riposo.

- Jasne. - powiedziałam, a Goodie cmoknęła mnie w usta na pożegnanie i wyszła z pomieszczenia. Zostałam sama.

Goodie Lopes poznałam, kiedy zaczynałam pierwszą klasę. Nie znałam tu nikogo. Dosiadła się do mnie gdy zauważyła, że siedzę sama. Zaczęłyśmy rozmawiać i od razu złapałyśmy wspólne tematy. Od tamtej pory trzymałyśmy się razem.

Po kilku minutach wyszłam z łazienki i skierowałam się do wyjścia ze szkoły. Chodziłam tutaj tylko na lekcje z języków, które były organizowane dla absolwentów. Bardzo chciałam znać rosyjski i włoski, więc stwierdziłam, że skorzystam z tej oferty. Zajęcia odbywały się dwa razy w tygodniu, we wtorki i w czwartki. 

Wyszłam z budynku, a na dziedzińcu stała tylko grupa najmłodszego Torresa. Wszyscy na mnie popatrzyli, wyczułam to. Nie zaszczyciłam ich ani jednym spojrzeniem. Pokonałam parking i wsiadłam do samochodu. Wolałam się z nimi nie zadawać. Goodie podobał się jeden z nich, Tony Hayes. Nie mam pojęcia co w nim widziała. Nigdy mu o tym nie powiedziała, co w sumie chyba lepiej. Wyjęłam z torebki paczkę papierosów. Odpaliłam fajkę i zaciągnęłam się. Nikotyna zawirowała w moich płucach, a ja poczułam ulgę. Schowałam paczkę z powrotem do torebki i odłożyłam ją na siedzenie pasażera. Odpaliłam silnik i wyjechałam z terenu szkoły. 

Drogę pokonałam przy piosenkach Lany, którą kochałam. Kiedy dojechałam do domu, wjechałam na podjazd. Brama była otwarta, co mnie zdziwiło. Zgasiłam silnik, chwyciłam torebkę i wyszłam z auta. Zamknęłam je kluczykiem i podeszłam do drzwi. Wpisałam kod, a te ustąpiły. Weszłam do środka i od razu usłyszałam krzyki rodziców.

Standard.

Zdjęłam buty i odłożyłam je na szafkę. Krzyki stawały się coraz głośniejsze, więc szybko wpadłam do kuchni. 

- Co się dzieję? - zapytałam lekko podniesionym głosem, by mnie usłyszeli.

Zamilkli i odwrócili się w moją stronę. Ojciec nie był jeszcze pijany, a jego ubranie nie było wymiętolone. Mama miała na sobie czarną, luźną sukienkę. Nie płakała.

Lie To Me [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz