Jason wciąż nie wrócił do szkoły po swoim wypadku. Odpisał mi, że już jest lepiej, ale wciąż nie na tyle, żeby wrócić swobodnie do wszystkich codziennych czynności.
Siedziałam na lekcji Ledgera, udając, że go słucham. W rzeczywistości patrzyłam na ekran telefonu Khloe, która w tym czasie przeglądała tak zwane memy bez puenty. Jednym z nich było na przykład zdjęcie chodzącego psa, podpisane "kiedy idziesz", a pod spodem ten sam pies stojący w miejscu - "kiedy nie". Dość specyficzny kontent, trzeba przyznać. Wciąż ciekawszy niż skały osadowe.
Ukrywanie telefonu przed Ledgerem nigdy nie było trudne. Rzadko chodził po klasie. Raczej niezbyt go obchodziło czy aby na pewno wszyscy go słuchali. Nie to co Bauer. U niej czasami bałam się usiąść inaczej niż sztywno wyprostowana. Gdyby zauważyła, że ktoś jej nie słucha, od razu wzięłaby taką osobę na odpowiedź pod tablicę. U niej Khloe nie ryzykowała.
Po dzwonku trochę zbyt energicznie położyłam torbę na ławce. Strąciłam przy tym kwiatka z parapetu, który całe szczęście był umieszczony w plastikowej doniczce. Ziemia posypała się po podłodze, a pod nią powstała niewielka kałuża od nadmiaru wody, która najwyraźniej nie zdążyła jeszcze wsiąknąć po ostatnim podlewaniu.
– Cholera – syknęłam cicho.
– Powodzenia, Rosie, ja lecę do Elviry – odezwała się Baker, żegnając się ze mną szybkim uściskiem.
Wzięłam szczotkę i szufelkę, którą woźne zawsze zostawiały w rogu na końcu sali, przy koszu na mapy. Zamiotłam szybko to, co się dało, ale zostało jeszcze trochę rozwodnionego błota, które wymagało interwencji mopa. Ledger nawet nie spytał co się stało. Wyłączył rzutnik, zamknął laptopa i wziął się za pakowanie swoich rzeczy.
– Wings, pozwól na chwilę – powiedział, gdy większość opuściła już pomieszczenie.
– Tak?
Elliot podszedł do biurka. Byłam ciekawa co nauczyciel od niego chciał, więc nie spieszyłam się zbytnio z wycieraniem podłogi. Szczególnie, że nie wyglądali jakby moja obecność w czymkolwiek im przeszkadzała. Widocznie nie była to na tyle prywatna sprawa, żeby rozmawiać o niej w cztery oczy.
– Wiesz, że masz do poprawienia okresy geologiczne? Nie odpuszczę ci tego. Wiem, że to już będzie trzecie podejście, ale w końcu musisz to zaliczyć.
– Tak... wiem – westchnął ciężko – Postaram się, żeby tym razem wyszło. Miałem... sporo na głowie.
– Rozumiem, że geografia nie jest najważniejsza w życiu, ale powinieneś się bardziej przyłożyć. Jeśli nie sam, to może ktoś będzie chciał ci w tym pomóc. Popytaj kogoś, kto to ogarnia.
Podsunęłam krzesło, które wydało z siebie nieprzyjemny zgrzyt. W ten sposób niechcący zwróciłam na siebie uwagę. Ledger i Wings odwrócili głowy w moim kierunku, przypominając sobie, że wciąż byłam w środku.
– Przepraszam – poczułam presję wypowiedzenia tych słów.
– Rosalia na przykład – przemówił nauczyciel, zwracając się do Elliota – Myślę, że by się zgodziła.
– Zgodziła na co? – dopytałam, chcąc upewnić się, że dobrze zrozumiałam.
– Żeby wytłumaczyć Elliotowi okresy geologiczne. Z tego co pamiętam miałaś z tego piątkę.
– Nie trzeba, na prawdę – przekonywał go Wings, ale Ledger nie zareagował.
– Znaczy... mogłabym. Czemu nie – odparłam bez większego namysłu.
Skoro i tak miałam się do niego zbliżyć, ta okazja spadła mi z nieba.
– Widzisz? Przemyśl to.
CZYTASZ
Istoty Zmiennokształtne || gdy ćma trafi na płomień
Teen FictionRosalia Evans, zwykła 17-latka mieszkająca w ponurym mieście Oldwill. Pewnego wieczoru na osiemnastych urodzinach swojej koleżanki, po nieprzyjemnej wymianie zdań z barmanem oddala się od reszty i zostaje ugryziona przez nietypowego owada. Po tej sy...