Rozdział 32 - Nocowanie (pt. 1)

37 5 0
                                    

Widywaliśmy się w szkole, ale od tamtej pory nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Każde z nas udawało, że ta druga osoba nie istnieje. Tak właśnie mijały nam dni. W milczeniu.

Grudzień okazał się wyjątkowo spokojny. Przypomniał mi o moim dawnym życiu, w którym nie działo się nic paranormalnego. Media nie podawały nowych zaginięć, nie widywałam na ulicach żadnych dziwnych ludzi, ani nie spotykały mnie pechowe "zbiegi okoliczności". Dean i Danielle mieli tak samo. Mimo tego, że Dani na początku trochę przeżywała to, że Elliot o nas wiedział, ona też z czasem się z tym pogodziła i uspokoiła. Dopóki nie działo się nic złego, pozostawało nam tylko mieć nadzieję, że sytuacja w końcu ucichnie sama. Przyjęliśmy zasadę nie martwienia się rzeczami, na które nie mieliśmy wpływu. Dla własnego zdrowia. O dziwo to podziałało.

Usiadłam w ostatniej ławce obok Khloe, która była w trakcie dopijania przez słomkę swojej mrożonej kawy.

– Wyglądasz jakbyś dopiero co wstała z grobu – skomentowała, gdy zobaczyła moje podkrążone oczy.

– Błąd – odparłam – Ja nadal w nim leżę.

Opadłam na ławkę, podkładając ręce pod głowę.

– Boże, Rosie, co z tobą? Jakbyś piła to pomyślałabym, że masz kaca.

– Gorzej – westchnęłam.

– Chodzi o to, że Elliot się do ciebie nie odzywa? Może jakbyście nie byli obydwoje tacy uparci i w końcu któreś z was powiedziałoby mi o co poszło to mogłabym jakoś doradzić.

Wywróciłam oczami. Gdyby to było takie proste. Nawet jakby chodziło o sprawy bardziej przyziemne, i tak pewnie bym jej nie powiedziała. Mieszanie jej w nasze sprawy w niczym by nam nie pomogło.

– Może w końcu byś się przyznała, że wpadł ci w oko – dodała, posyłając mi wymowne spojrzenie.

– Khloe... nie pomagasz – schowałam twarz w rękawach czarnej bluzy.

Wolałam nie wyprowadzać jej z błędu. Lepsze to, niż jakby miała poznać prawdziwy powód mojego stanu. Kiedyś słyszałam, że skuteczniejszym od próby zamaskowania swoich emocji jest skłamanie co do ich źródła. Ja nie musiałam kłamać. Ona sama wymyśliła sobie teorię, w którą uwierzyła. Ja po prostu nie zaprzeczyłam.

– Za to wiem co ci na pewno pomoże – odłożyła papierowy kubek i złożyła dłonie w piramidę, jakby chciała mi sprzedać garnki – Robię dzisiaj nocowanie. Ja, ty, Elvira i Nicole. Będziemy oglądać filmy, objadać się niezdrowym żarciem i robić sobie paznokcie na święta, a jak dotrwają do balu to i na bal. Odmowa jest bardzo niewskazana. To jak?

Mój Boże. Ona nawet zabrzmiała jak ktoś, kto chciałby mi wcisnąć garnki.

– Chętnie – odpowiedziałam, starając się zabrzmieć przynajmniej w połowie tak przekonująco jak ona.

– Świetnie. Spotykamy się o szóstej – mrugnęła do mnie, jakby zapraszała mnie co najmniej na randkę.

Perspektywa spotkania z nimi wydawała się miła, to prawda, ale nie sądziłam, żeby cokolwiek na tym świecie było w stanie mnie "ożywić". Ktoś mógłby pomyśleć, że skoro było spokojnie, powinnam się dostosować i poczuć ten spokój na własnej skórze, ale nie. Wręcz przeciwnie. Bywały momenty, gdzie ta cisza mnie dobijała. Może nawet wyczekiwałam na jakiś ruch w swojej przestrzeni. Nie ważne czy pozytywny czy negatywny, ważne, żebym w końcu przestała na to czekać. Trudno mi było przyjąć, że wszystko miało się nagle magicznie naprawić. Wręcz przeciwnie. Skoro nie widziałam ich kolejnych kroków, równie dobrze mogło szykować się coś większego. Coś, czego tym razem nie będę w stanie przewidzieć.

Istoty Zmiennokształtne || gdy ćma trafi na płomieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz