Płytki sen zająca znów dał o sobie znać.
Podświetlany zegar na szafce nocnej pokazywał trzecią zero sześć.Zacisnęłam powieki, żeby w miarę możliwości szybko wrócić na drugą stronę rzeczywistości, ale za bardzo chciało mi się pić. Podniosłam się do pozycji siedzącej i przeszukałam oczami pokój w poszukiwaniu jakiejkolwiek butelki wody. Niestety nic z tego. Czekała mnie smutna wycieczka na dół, do kuchni. Tylko dlaczego dom Khloe musiał być aż taki wielki...
U mnie wystarczyłoby zrobić kilka kroków przez korytarz i już byłabym na miejscu. Miałam tylko nadzieję, że nie będę musiała przeszukiwać całej kuchni i bez problemu uda mi się zaczerpnąć choć łyk czegoś, co nie byłoby kranówką, chociaż jeśli niczego nie znajdę, ta opcja też wydawała się nawet atrakcyjna.
Z tego co zapamiętałam, dzbanek stał w lodówce, a szklanki w szafce tuż obok. Plan "woda" w teorii wydawał się więc dziecinnie prosty. W praktyce za to... no cóż.
Sięgnęłam po swój telefon, żeby mieć coś do podświetlania sobie drogi. Najpierw samym ekranem blokady, a po przekroczeniu progu pokoju, latarką. Minęłam nieszczęsną łazienkę, do której nie ma już wstępu Marcus Hamilton. Spojrzenie w jej stronę automatycznie przywołało do mnie wspomnienia z tamtej nocy. Nie chciałabym już nigdy znaleźć się w jednym samochodzie z Deanem i Elliotem. Z resztą, po ostatnich wydarzeniach taka konfiguracja i tak byłaby raczej niemożliwa.
W połowie drogi po schodach wydawało mi się, że usłyszałam czyjś głos, ale szybko obwiniłam za to horror, który oglądałyśmy przed zaśnięciem. Przecież to oczywiste, że na dole nikogo nie było, a nawet jakby ktoś był, nie wydawałby pół-słyszalnych szeptów, siedząc po ciemku w salonie. W jak abstrakcyjnej sytuacji musiałabym się znaleźć, żeby coś takiego było możliwe. Na domówce, wiadomo. Wtedy to miało sens, ale teraz? Na pewno to tylko zwykłe przesłyszenie. Byłam tak zmęczona, że słyszałam ludzkie głosy w wietrze, który dostawał się do salonu przez któreś z niedomkniętych okien. Możliwe, że wariowałam, albo Zmiennokształtni po prostu tak mają.
Dotarłam do lodówki i wyciągnęłam z niej to, po co przyszłam. Dzbanek stał na swoim miejscu, dokładnie tak jak zapamiętałam. Z odnalezieniem szklanki też nie miałam problemu. Wzięłam kilka głębokich łyków, czując jak chłód rozlewa się po moich wnętrznościach.
Może to zimna woda na pusty żołądek a może uchylone okno przy drzwiach tarasowych, ale jedno z tych dwóch, lub obydwa jednocześnie sprawiły, że zaczęłam żałować, że nie wzięłam ze sobą jakiegoś koca czy innej narzuty.
– Rosalia... – usłyszałam, zaraz po zamknięciu drzwi lodówki.
Zastygłam na moment.
Tym razem szept był wyraźniejszy, ale to niemożliwe, żeby ktoś naprawdę do mnie szeptał w środku nocy, w dodatku nawet nie w moim domu. Wyobraźnia potrafi być przerażająca.
Zabawne. Czy to jest to słynne zjawisko, gdy nie boisz się podczas oglądania jakiegoś filmu, a potem w losowym momencie łapie cię nieuzasadniony lęk, że może w ciemności kryje się coś, co nie powinno? Byłam święcie przekonana, że już od dawna mnie to nie dotyczy. W końcu pochłaniałam filmy grozy częściej niż Elvira dusze tych wszystkich nieszczęśników, którzy się za nią oglądali.
Wzięłam szklankę w dłoń i ruszyłam w stronę schodów. Gdy postawiłam nogę na pierwszym stopniu...
– Rosalia Evans.
Zatrzymałam się i szybko skierowałam latarkę za siebie. Tak jak przypuszczałam, nikogo tam nie było. Zobaczyłam tylko ciemny salon Khloe, który wyglądał identycznie jak w dniu, kiedy sprzątałyśmy go przed imprezą. Wszystko było na swoim miejscu, czyste i nienaruszone. Gdybym nie wiedziała, że należy do Bakerów, pomyślałabym, że nikt tu nie mieszka.
Pokręciłam głową i kontynuowałam swoją nocną wędrówkę. Tym razem już nie przerwał jej żaden głos, tylko dźwięk. Dźwięk otwierających się drzwi tarasowych.
Tego już było za wiele.
– Nicole, to ty? – odezwałam się w końcu – Wyłaź, to nie jest śmieszne.
Pomyślałam, że może szuka zemsty za mój wcześniejszy wybryk.
Nikt mi nie odpowiedział.Zimny wiatr wkradł się do pomieszczenia, poruszając białą zasłoną. Nie mogłam ich przecież zostawić otwartych. Wtedy faktycznie jakiś psychol mógłby wejść do środka i do mnie szeptać. Jak narazie wszystko wskazywało na to, że mój mózg jak zwykle płata mi figla.
Gdy chwyciłam klamkę, coś przede mną szybko przemknęło, chowając się za ścianą. Jakieś zwierzę? Może sarna? Tak czy inaczej dzieliła nas gruba szyba. Zgasiłam latarkę, żeby lepiej widzieć świat za przezroczystymi, tarasowymi drzwiami.
Jasne oczy błysnęły w ciemności jak dwa kryształy. Odruchowo zrobiłam krok do tyłu.
Nie, to niemożliwe. Przecież to nie mogła znowu być ona.Tym razem nie udało jej się mnie przestraszyć. Po tym, gdy zobaczyłam jej twarz, po tym, jak rzuciła się do ucieczki na mój widok, nie była już dla mnie aż tak przerażająca.
Stała za szybą i przyglądała mi się bezpardonowo, jakby patrzyła na starą znajomą. A może mam po prostu zwidy? Może to znowu jeden z tych dziwnych snów? Dotknęłam szyby palcem wskazującym, żeby sprawdzić czy jestem w stanie poczuć jej zimno. Udało mi się, więc to raczej nie sen. Chyba że to coś pomiędzy jawą i snem.
Dziwna kobieta zaczęła się wycofywać. Platynowe włosy wystawały jej spod kaptura, a ona powoli znikała w cieniu. Jak największy tchórz.
Zdenerwowała mnie. Czai się gdzieś w oddali, ewidentnie za mną chodzi, próbuje mnie wystraszyć, szepcze moje imię a jak przychodzi co do czego, po prostu ucieka. Miałam ochotę otworzyć te drzwi, pobiec za nią, przewrócić ją na ziemię i wydusić z niej prawdę o tym, kim naprawdę jest i czego ode mnie chce.
Chwyciłam za klamkę ale zawahałam się przez chwilę.Nie, to zły pomysł. Przecież ona może nie być sama. Danielle widziała grupę. W dodatku... co to w ogóle za myśl? Czy ja dałabym radę zupełnie sama powalić ją na ziemię? To nie w moim stylu. Dlaczego w ogóle o tym pomyślałam? Czy to kolejny etap stawania się Zmiennokształtnym? Zaczynam myśleć jak... potwór?
Odeszłam od szyby i ruszyłam na górę. Nie obchodziło mnie już czy ta kobieta stoi pod domem Khloe czy nie. Chciałam jedynie położyć się spać i zapomnieć o tym, co widziałam. A już na pewno o tym, co pomyślałam chwilę później.
Nie wiem o co mi chodziło. Nie mam pojęcia. Nawet nie chcę mieć. To jakieś kompletne szaleństwo.Położyłam się na fotelu i zacisnęłam powieki z nadzieją na szybkie zaśnięcie.
Oby tym razem obyło się bez większych trudności..._________
Witajcie kochani 🌟
Dzisiejszy rozdział wyszedł bardzo krótki, ale właściwie jest to tylko kolejny part rozdziału "Nocowanie" więc całość w rzeczywistości jest dłuższa.
Następny wyszedł mi już na więcej słów, więc spokojnie 😉 Będzie co czytać.Mam nadzieję, że będziecie mieć dzisiaj dobry dzień ❣️
Do następnego!!
CZYTASZ
Istoty Zmiennokształtne || gdy ćma trafi na płomień
Teen FictionRosalia Evans, zwykła 17-latka mieszkająca w ponurym mieście Oldwill. Pewnego wieczoru na osiemnastych urodzinach swojej koleżanki, po nieprzyjemnej wymianie zdań z barmanem oddala się od reszty i zostaje ugryziona przez nietypowego owada. Po tej sy...