Rozdział 31 - Prawda

55 5 0
                                    

Nie miałam już żadnych złudzeń. On nie patrzył na mnie jak na człowieka. Wyglądał jakby się zawiódł. Nie mogłam znieść tego spojrzenia. Chciałam zniknąć, zapaść się pod ziemię i już nigdy, przenigdy go nie zobaczyć. Zawiodłam. Zmiennokształtnych, jego, a przede wszystkim siebie.

– Wiedziałem, że znajomość z Fairy'ami sprowadzi cię na złą drogę – przerwał ciszę zawieszoną między nami już od dłuższej chwili.

– Co tutaj robisz, Wings?

– Chyba to ja powinienem zadać to pytanie – odparł stanowczo – Dokąd z nią biegłaś? Planujecie kolejne ofiary? Nie wystarczy wam to, co już macie?

Zmarszczyłam brwi.

– Biegłam za nią, nie z nią. Nie mam pojęcia o czym mówisz. Ja niczego nie planuję.

– Właśnie widzę – odburknął i rozejrzał się po drzewach, znajdujących się za mną – Gdzie reszta?

– Reszta czyli kto?

– Nie udawaj głupiej, Rosalia. Zostaliście przyłapani. Radziłbym wyśpiewać wszystko już teraz.

– O co ty mnie podejrzewasz? Nie zrobiłam nic złego – próbowałam się wytłumaczyć, ale był nieugięty.

– Oczywiście. Przecież wy nigdy nie robicie nic złego. To wcale nie tak, że w waszej naturze leży odbieranie życia i podszywanie się pod innych, żeby zbierać więcej ofiar.

Miałam nadzieję, że nie słyszał jak tłukło się moje serce.

– Elliot, ja nie mam pojęcia kim była ta kobieta. Widziałeś w jakim byłam stanie jak zobaczyłam ją po raz pierwszy. Nie współpracuję z nią. Dlaczego miałabym kłamać? Mnie też spotykają ostatnio same złe rzeczy, tak jakby ktoś na mnie polował. Myślałam, że to ty.

Wtedy zorientowałam się, że chyba powiedziałam o jedno zdanie za dużo. Niech to szlag. Mogłam ugryźć się w język.

– Ja? – uniósł lekceważąco brwi – Skąd ten pomysł?

Westchnęłam ciężko. Skoro Wings i tak już wiedział kim jestem, niech świat płonie.

– Widziałam jak skrobiesz pod ławką symbol Szkarłatnego Kręgu.

Elliot uniósł brwi. Przez chwilę wyglądał jakby nie wiedział co powiedzieć. Już nie był taki pewny siebie jak zaraz po tym, gdy mnie tu zobaczył. Skoro on postanowił wywołać moje demony na światło dzienne, dlaczego cokolwiek miałoby mnie powstrzymać przed wywołaniem też jego.

– Wiem, że pozbywacie się Zmiennokształtnych, więc to oczywiste, że tak bardzo przeszkadzają ci Fairy'owie – kontynuowałam.

– Krąg nie ma z tym nic wspólnego – skwitował.

– Skąd mam mieć pewność, że nie kłamiesz? Od czego zależy to, na którego z nas padnie tym razem? Wystraszyliście Danielle, jeden z waszych ludzi zgubił swój pierścień pod ich oknem.

– Tak myślisz? – zapytał z wyczuwalną ironią.

– Tak – odparłam stanowczo – Widziałam już wystarczająco, żeby wiedzieć, że macie z tym coś wspólnego.

Nic nie odpowiedział. Staliśmy przed sobą w milczeniu, nie zauważając nawet, w którym momencie zaczął padać deszcz.

Odwróciliśmy swoje karty. W końcu poznałam przynajmniej część prawdy. Może w jakiś sposób doprowadzi mnie to do całości. Najwyraźniej nie tylko ja szukałam zaginionych elementów tej popieprzonej układanki. On też to robił. Wiedział o nas, o Kręgu, doszukiwał się powiązań w wydarzeniach, które zapisywał. On był o wiele dalej na tej drodze. Tak jakby miał w tym już jakieś doświadczenie.

Istoty Zmiennokształtne || gdy ćma trafi na płomieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz