Na granicy wytrzymałości { XLIII}

32 5 0
                                    

[

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[ . . . ]

Jun, Naruto, Sakura, i Kakashi poruszali się z niezwykłą prędkością, skacząc z drzewa na drzewo, jakby niemal unosili się nad ziemią. W ciszy lasu słychać było jedynie dźwięk ich kroków na gałęziach.

— Gaara, idę ci z pomocą! — powiedział Naruto z determinacją w głosie, niemal nie zatrzymując się w biegu.

— Musimy mu pomóc jak najszybciej — dodała Jun, mrużąc oczy, jakby próbowała wyprzedzić nadciągający niepokój.

— Jun-san, Naruto, wiem, że mamy się śpieszyć, ale nie wyprzedzajcie nas tak! — Sakura westchnęła ciężko, nie kryjąc swojego zmęczenia.

— Ale... — Naruto zaprotestował, sfrustrowany ich powolnością w obliczu takiej presji.

— Nie przemęczaj się. Jiraiya - sama  powiedział ci to samo, prawda? — Kakashi przypomniał mu spokojnym tonem, choć i on zdawał się nieco zaniepokojony. — To samo dotyczy ciebie, Jun — dodał, patrząc na dziewczynę.

— Naprawdę! — Sakura prychnęła pod nosem. Z jednej strony wiedziała, że wszyscy się martwią, z drugiej... przecież sami też powinni o siebie dbać.

Nagle Jun zamarła w miejscu, czując coś w powietrzu. Krew. I to krew, którą doskonale znała. — Czuję krew Temari! — oznajmiła niespodziewanie.

Naruto spojrzał na nią z mieszanką strachu i dezorientacji. — Jak ty to wiesz? To przerażające... — powiedział, bardziej do siebie niż do niej.

Wkrótce potem pojawiła się Temari, patrząc na nich z niepokojem. — Co się dzieje? Wyruszacie na misję? — zapytała, zaniepokojona ich poważnymi minami.

Jun, nie zwlekając, wyjaśniła wszystko, co wiedziała od swojej matki, Tsunade. Słowa dziewczyny odbiły się echem w sercu Temari. Jej serce zakuło, a strach o brata mieszał się ze smutkiem.

— Wyruszam z wami! — oznajmiła stanowczo, czując, jak odpowiedzialność za Gaarę spoczywa na jej barkach.

— Dotarcie do Wioski Piasku zajmie nam dwa dni. Ruszamy — powiedział Kakashi bez zbędnych słów, wiedząc, że czas działa na ich niekorzyść.

Drużyna Kakashiego, wraz z Temari i Jun, kontynuowała swój pościg, przeskakując po drzewach z jeszcze większą prędkością. Jun i Naruto nie mogli powstrzymać się przed przyspieszeniem, wyprzedzając resztę.

— Jun-san! Naruto! O czym przed chwilą mówiliśmy?! Trzymajmy się razem! — Sakura warknęła z powagą, próbując ich dogonić.

— Nie zniosę tego! Wiem, że chcą Gaarę i mnie! — Naruto obrócił się do nich, jego głos drżał z niepokoju. — Sakura-chan, Jun-san, wiecie, dlaczego! Kyuubi jest zapieczętowany we mnie. Gaara i ja... obaj mamy demony w naszych ciałach. To ich interesuje! Nie mogę znieść, jak nas postrzegają. Jakbyśmy byli potworami... A Gaara... on był sam znacznie dłużej niż ja. Akatsuki mnie ścigają, a my... znów jesteśmy tacy sami. — Naruto przystanął, a w jego głosie było słychać coś więcej niż złość.

Jun, słysząc jego słowa, przerwała mu. — Dlaczego wszystkie te złe rzeczy zawsze muszą spotykać jego? Naruto się spieszy, bo rozumie Gaarę. Wy też powinniście to zrozumieć — powiedziała stanowczo.

Temari spojrzała na nią z mieszanką zdziwienia i troski. — A dlaczego ty się tak śpieszysz, Jun? Dlaczego zachowujesz się tak samo?

Jun zacisnęła pięści, jakby walczyła z własnymi uczuciami. — Czuję, że muszę go chronić. Gaara... on sprawia, że czuję się... bardziej ludzka. To nie tylko przez niego. Naruto także mi to przypomniał. Nie mogę pozwolić, żeby ich zabrali. Nie chcę, żeby jedyne, co po nim zostanie, to ten sweter. — Jej głos załamał się gdy poprawiła część ubioru która dostała od Gaary, a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku. Była równie zaskoczona swoją reakcją, jak wszyscy wokół.

[ . . . ]

Nowy dzień nastał, ale drużyna nie robiła sobie przerwy nawet na odrobinę snu. Bez jedzenia, bez odpoczynku – liczyło się tylko jedno: cel, który mieli przed sobą. Powietrze wokół nich było pełne napięcia, a zmęczenie zaczynało dawać się we znaki każdemu, nawet jeśli nikt nie przyznawał tego na głos.

— Wystarczy już, Sakura. Pigułki żołnierzy są tylko na nagłe sytuacje... Dziewczyna w twoim wieku nie powinna ich nadużywać — zaczął Kakashi, ale Sakura przegryzła kolejną pigułkę na tyle głośno, że przerwała mu w pół słowa. Nie musiał nic dodawać – doskonale wiedział, co próbowała mu przekazać tym gestem.

— Naruto, spotkałeś go wcześniej, prawda? Uchiha Itachiego? Szukał cię. Wiem, że to on jest twoim celem. Przez te dwa i pół roku nie spędziłam czasu tylko na treningach. Miałam pełny dostęp do biblioteki Tsunade-sama i wykorzystałam ten czas najlepiej, jak mogłam. Dowiedziałam się wielu rzeczy, których wcześniej nie rozumiałam. Itachi... to brat Sasuke-kun. Wiem, że to on jest jego celem, a Itachi jest członkiem Akatsuki. To dlatego Sasuke poszedł do Orochimaru, żeby zyskać siłę... Ale Orochimaru chce przejąć jego ciało, a my mamy tylko pół roku! — wyznała Sakura, a jej głos zadrżał, gdy mówiła te ostatnie słowa.

Jun, która dotąd pozostawała cicha, w końcu się odezwała, a jej słowa przyciągnęły uwagę całej drużyny.

— Tak, to prawda. Mój ojciec zawsze interesował się Uchiha, szczególnie Itachim. Zawsze mówił o nim z podziwem, twierdząc, że ma największy potencjał z całego klanu. Pamiętam, jak opowiadał mi i Misorze o jego wspaniałych czynach... chciał, żebyśmy kiedyś były tak utalentowane jak on — wyznała Jun, spoglądając w dal, jakby te wspomnienia wyciągnęły ją na chwilę poza ten świat.

Sakura zmarszczyła brwi, analizując to, co właśnie usłyszała.

— Jun-san, ty i Misora-san wiedziałyście, że Orochimaru był kiedyś członkiem Akatsuki, prawda? — zapytała, starając się połączyć wszystkie wątki.

— Tak — odpowiedziała Jun krótko, choć w jej głosie dało się wyczuć pewną niechęć do rozwijania tego tematu. — Kiedyś, gdy weszłam do jego laboratorium, zauważyłam pierścień, który wyglądał inaczej niż reszta. Zapytałam ojca, do czego on służy, bo laboratorium nigdy nie było miejscem ozdób... tylko chłodnym, przerażającym miejscem stworzonym do eksperymentów. Powiedział mi wtedy, że należał kiedyś do Akatsuki. To tam poznał prawdziwe możliwości Uchiha Itachiego.

Naruto, który słuchał z wyraźnym napięciem, wreszcie przerwał ciszę.

— Więc im bliżej będziemy Akatsuki, tym bliżej dowiemy się czegoś o Orochimaru... i tym bliżej będziemy Sasuke. Musimy iść naprzód, bez względu na wszystko — powiedział, a w jego głosie wybrzmiała pewna determinacja, która dawała drużynie siłę, by ruszać dalej mimo zmęczenia.

Cała drużyna spojrzała po sobie w milczeniu, wiedząc, że przed nimi jeszcze długa droga. Każdy z nich czuł ciężar odpowiedzialności, ale nie było już odwrotu.

[ . . . ]

「Dziedzictwo Senju - Bliźniacze wiedźmy」Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz