WSZYSTKIE KREDYTY NALEŻĄ DO: Its.sunjyo NA INSTAGRAMIE!
|Ship: Gaara x Oc & Neji x Oc |
Orochimaru, w swoim dążeniu do stworzenia istoty idealnej, poświęcił życie siedemdziesięciorga dzieci. W końcu wpadł na pomysł stworzenia potomstwa z własnego DN...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
[ . . . ]
Tsunade i Shizune wróciły do swojego tymczasowego lokum, zmęczone i wstrząśnięte po spotkaniu z Orochimaru. Cisza między nimi była ciężka, obie zamyślone nad wydarzeniami, które miały miejsce. Shizune, nie mogąc wytrzymać dłużej, w końcu przerwała milczenie.
— Tsunade-sama, dlaczego nie zaprzeczałaś, że te dwie dziewczynki są twoimi dziećmi? — zapytała podejrzliwie, jej głos pełen troski i niepokoju.
Tsunade była przez chwilę cicho, patrząc na swoje dłonie. W jej oczach pojawił się smutek i zmęczenie, jakby wspomnienia, które miała przywołać, były dla niej zbyt bolesne.
— Trzynaście lat temu, gdy po raz ostatni spotkałam się z Orochimaru, była pewna sytuacja — zaczęła Tsunade, jej głos drżał nieznacznie. — W moim pokoju brakowało moich włosów, mojego DNA. Wszystko było porozrzucane, jakby ktoś tam coś szukał lub zabierał. Później... Ten chłopak, który przyszedł do szpitala z tobą, Shizune, był podejrzany.
Shizune przyglądała się Tsunade, coraz bardziej zaniepokojona.
— Pamiętam, jak zabrał moją krew na waciku, kiedy przecierałaś moją ranę. To wtedy zaczęłam się domyślać, że Orochimaru ma z tym coś wspólnego. — Tsunade westchnęła, jej oczy były pełne bólu i gniewu. — Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, jak wielki miał plan.
— Ale jak to możliwe? — Shizune zapytała, wstrząśnięta. — Dlaczego Orochimaru miałby to zrobić?
Tsunade zacisnęła pięści.
— Orochimaru zawsze miał swoje plany, swoje eksperymenty. Chciał stworzyć coś potężnego, coś, co mogłoby mu służyć. Użył mojego DNA, mojej krwi, aby stworzyć te dziewczynki. Są one moje, ale jednocześnie są dziećmi Orochimaru. — Tsunade spojrzała na Shizune, jej oczy były pełne determinacji. — Musimy je chronić, Shizune. Nie możemy pozwolić, żeby Orochimaru wykorzystał je do swoich celów.
Shizune skinęła głową, nadal wstrząśnięta odkryciem.
— Rozumiem, Tsunade-sama. Ale co teraz zrobimy? Jak je ochronimy przed Orochimaru? — zapytała, jej głos pełen troski.
— Najpierw musimy je znaleźć i dowiedzieć się, czego naprawdę chcą. Potem będziemy działać. — Tsunade powiedziała, jej głos był pełen determinacji. — Nie pozwolę, żeby Orochimaru zniszczył ich życie tak, jak zniszczył moje.
Obie kobiety spojrzały na siebie, wiedząc, że czeka je ciężka walka. Ale były gotowe zrobić wszystko, aby chronić te, które były im bliskie, niezależnie od ceny.
[. . .]
W tymczasowym lokum Orochimaru, otoczonym tajemniczą aurą, zapanowała napięta atmosfera. Orochimaru siedział przy stole, a Kabuto stał obok niego, trzymając w rękach zwoje pełne notatek. Misora i Jun, mimo wcześniejszej lojalności wobec niego, czuły się teraz nieswojo.
Orochimaru spojrzał na swoje córki. Jego uśmiech był zimny, pełen wyrachowania.— Jak się czujecie w mojej obecności, moje drogie? — zapytał z ironią w głosie.
Misora spuściła wzrok, próbując ukryć swoje emocje.— Dlatego kazałeś nam oszukać Tsunade? — zapytała cicho, choć jej głos drżał z gniewu. — Nie wspominałeś nic o zniszczeniu wioski...
— Nie mówcie mi, że naprawdę przejmujecie się losami tego terenu?
Żadna z blondynek się nie odezwała na to pytanie.
— Nigdy nie byłeś dla nas ojcem, tylko potworem — powiedziała przez zaciśnięte zęby. — Dlaczego teraz udajesz, że ci na nas zależy? — Jun zmieniła temat.
Orochimaru zmrużył oczy, jego uśmiech zniknął.— Nie rozumiesz, Jun. Nigdy nie chodziło o was. Chodzi o władzę, o kontrolę. Wy jesteście tylko narzędziami w mojej grze. Pragnąłem stworzyć istotę idealną, którą mogę mieć na swoją własność.
Kabuto, który do tej pory milczał, wtrącił się: — Tsunade ma wielką moc. Jej zdolności mogą przynieść nam zwycięstwo. Musimy ją złamać.
Misora poczuła, jak gniew narasta w jej wnętrzu. — Nie pozwolimy ci użyć nas do swoich celów. Nie jesteśmy twoimi marionetkami!
Orochimaru zaśmiał się cicho.— Zobaczymy, moje drogie. Zobaczymy.
W ciemnym, chłodnym pomieszczeniu zapanowała cisza. Misora i Jun wymieniły porozumiewawcze spojrzenia, ich serca bijące szybko z emocji i lęku. Wiedziały, że muszą coś zrobić, ale nie miały pojęcia, jak przeciwstawić się potędze swojego ojca.
[ . . . ]
Tymczasem Tsunade i Shizune siedziały w swoim tymczasowym lokum, planując kolejne kroki. Tsunade, wstała i podeszła do okna. Widziała tam coś, co przypomniało jej o jej przeszłości i wszystkich, których straciła. Wiedziała, że teraz stawka jest wyższa niż kiedykolwiek wcześniej.
— Musimy działać szybko — powiedziała Tsunade, nie odwracając się od okna. — Orochimaru nie zawaha się, by użyć tych dziewczynek do swoich celów. Ale musimy to zrobić ostrożnie.
Shizune przyglądała się Tsunade, wiedząc, jak wiele kosztuje ją to emocjonalnie. Była jednak zdecydowana, by wspierać swoją mentorkę we wszystkim, co nadejdzie.
— Najpierw musimy dowiedzieć się, gdzie Orochimaru przetrzymuje dziewczynki — powiedziała Shizune. — Bez tej informacji nie będziemy mogły działać.
Tsunade kiwnęła głową, zgadzając się. — Masz rację. Musimy zebrać informacje. Ale... mam przeczucie, że Orochimaru przyprowadzi te dziewczynki na nasze spotkanie. Chce mieć pewność, że podejmę decyzję o uleczeniu jego ramion.
Shizune spojrzała na Tsunade z niepokojem. — Więc zamierzasz się z nim spotkać, mimo ryzyka?
Tsunade westchnęła głęboko.
— Tsunade - Sama...?
Kobieta nie odwracała wzroku od księżyca, który świecił jasno, na ciemnym niebie. —Muszę się przejść.
Shizune patrzała jak blondynka wychodzi z mieszkania. Była ona coraz bardziej zaniepokojona zachowaniem Senju. Wiedziała, że musi coś zrobić. Z jednej strony uratowanie Misory i Jun, z drugiej myśl, że przy okazji uleczy ramiona Sanninowi...