[ . . . ]
Misora wraz z drużyną Guya zmierzali już z powrotem do Konohagakure. Misja, którą im powierzono, była wymagająca, ale zakończyła się sukcesem. Wszyscy czuli ulgę i zmęczenie po długim dniu pracy. Neji, Tenten i Lee rozmawiali cicho między sobą, a Guy prowadził ich przez gęsty las.
— Dobra robota, drużyno — powiedział Guy, zadowolony z wyników misji. — Teraz tylko wracamy do domu i możemy odpocząć.
— Mam nadzieję, że czeka na nas jakaś dobra kolacja — dodał Lee z szerokim uśmiechem.
— Zasłużyliśmy na to — zgodziła się Tenten, czując już w wyobraźni smak jedzenia.
Misora uśmiechnęła się, myśląc o powrocie do domu. Droga powrotna przebiegała spokojnie, bez żadnych niespodziewanych wydarzeń. Wokół panowała cisza, przerywana tylko odgłosami kroków i cichymi rozmowami członków drużyny.
— Tak spokojnie... aż trudno uwierzyć, że to już koniec — zauważył Neji, spoglądając na swoich towarzyszy.
— To dobrze, że możemy wrócić bez żadnych problemów — odpowiedział Guy. — Zasłużyliśmy na chwilę wytchnienia.
Wszyscy przytaknęli, a Guy poprowadził ich przez las, aż w końcu na horyzoncie zaczęły się wyłaniać znajome zabudowania Konohagakure. Serce Misory zabiło mocniej na widok wioski, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wszyscy poczuli ulgę, że po długim i wymagającym zadaniu mogą wrócić do domu bezpiecznie.
[ . . . ]
Jun była w szpitalu, właśnie przydzielono jej nowe biuro. Pracowała nad rozpakowywaniem swoich rzeczy, starannie układając narzędzia i dokumenty na półkach. Była zadowolona z nowego miejsca pracy, choć wciąż miała w głowie myśli o Misorze. Podczas rozpakowywania natrafiła na zdjęcie, które zrobiły sobie razem z Misorą przed jej wyjazdem na misję. Uśmiechnięte twarze bliźniaczek na zdjęciu wywołały uśmiech na jej twarzy, ale tylko na chwilę. Gdy podniosła fotografię, jej ręka zadrżała i zdjęcie wypadło jej z dłoni, spadając na podłogę. Jun szybko je podniosła, ale poczuła niepokój.
— Mam złe przeczucia — powiedziała cicho do siebie, wpatrując się w zdjęcie. — Misora, mam nadzieję, że wszystko z tobą w porządku.
Nagle, drzwi jej biura otworzyły się gwałtownie, a w progu stanęła Tsunade, z poważnym wyrazem twarzy.
— Jun, mamy problem — powiedziała Hokage, nie marnując czasu na wstępy. — Gaara został porwany przez Akatsuki.
Serce Jun zamarło na chwilę. Wiedziała, że jej przeczucia nie były bezpodstawne, ale teraz miała na głowie kolejny problem.
— Co się stało? — zapytała, czując narastający niepokój.
— Akatsuki porwali Gaarę, Kazekage z Wioski Piasku. Musimy natychmiast zorganizować akcję ratunkową. — wyjaśniła Tsunade. — Dołączyłaś już do drużyny Kakashiego, która wyrusza, aby go odzyskać. Spotkacie się pod bramą w ciągu godziny.
Jun nie zastanawiała się ani chwili.
— Oczywiście, muszę iść. — powiedziała stanowczo. — Gaara jest naszym sojusznikiem i przyjacielem. Nie pozwolę, by Akatsuki dalej bezkarnie działało.
Tsunade przytaknęła, patrząc na córkę z dumą i zrozumieniem.
— Wiem, Jun. Przygotuj się natychmiast. — powiedziała Hokage. — Naruto, Sakura i Kakashi czekają na ciebie pod bramą.
Jun szybko zebrała swoje rzeczy i ruszyła za matką. W głowie miała tylko jedno: odnaleźć Gaarę i zapewnić jego bezpieczeństwo. Wiedziała, że czas działał na ich niekorzyść, a każda chwila zwłoki mogła kosztować życie Kazekage. Kiedy dotarła do bramy wioski, zobaczyła już tam czekających Naruto, Sakurę i Kakashiego.
— Jun, jesteś gotowa? — zapytał Kakashi, podnosząc wzrok znad swojej książki.
— Tak, jestem gotowa. — odpowiedziała Jun stanowczo. — Musimy go odzyskać.
Naruto uśmiechnął się do niej zachęcająco, a Sakura poklepała ją po ramieniu.
— Damy radę, Jun-san. Zrobimy wszystko, by uratować Gaarę. — powiedziała różowowłosa.
— Ruszamy! — polecił Kakashi, prowadząc drużynę przez bramę wioski w stronę niebezpiecznej misji.
[ . . . ]
CZYTASZ
「Dziedzictwo Senju - Bliźniacze wiedźmy」
FanfictionWSZYSTKIE KREDYTY NALEŻĄ DO: Its.sunjyo NA INSTAGRAMIE! |Ship: Gaara x Oc & Neji x Oc | Orochimaru, w swoim dążeniu do stworzenia istoty idealnej, poświęcił życie siedemdziesięciorga dzieci. W końcu wpadł na pomysł stworzenia potomstwa z własnego DN...