Ziemia zadrżała, a powietrzem targnął potężny huk. Silny podmuch przeszedł nad ich głowami, wzbijając tumany kurzu. Chwilę później rozległ się odgłos spadających skał. Tylko Liz i bliźniaczki miały odwagę spojrzeć na eksplozję. Reszta grupy wolała unikać tego widoku – zbyt wiele czasu spędziły na tym projekcie, by znieść ewentualne fiasko. Cisza, która zapadła po wybuchu, była niemal przerażająca. Nie wytrzymały jednak długo. Jedna po drugiej wychodziły zza osłony, dołączając do tłumu na wzniesieniu, poza strefą rażenia.
Kurz powoli opadał. W napięciu wpatrywały się w miejsce eksplozji. Po chwili z mgły wyłonił się ciemny, równy pas – droga, którą pomogły stworzyć. Powietrze szybko się oczyściło, a ich dzieło ukazało się w pełnej krasie. Radosny okrzyk wyrwał się z setek gardeł.
– Udało się! – krzyczał tłum zgromadzony u podnóża góry.
Na wzniesieniu zrobiło się tłoczno. Ludzie osaczali je, ściskając je, gratulując i niemal nosząc na rękach. To był wspólny sukces. Tobiasz, który dowodził pracami i koordynował ludzi, również był obecny. Jego rola w projekcie była nieoceniona. Byli też inni, których chciały zobaczyć, w tym Fabian, przyjaciel zespołu.
– Gratuluję! – powiedział Fabian z uśmiechem, szeroko rozkładając ramiona, by ją przytulić.
– To nasza wspólna zasługa – odparła, odwzajemniając uścisk.
– Przełamujemy lody – zażartował, przekrzykując tłum. Do tej pory nie pozwalała sobie na bliskość z nikim. Przytrzymał ją jeszcze chwilę przy sobie. – Cieszę się, że zaczynasz nam ufać – dodał z uśmiechem.
Nie obraziła się. Polubiła Fabiana i wiedziała, że jego słowa są wyrazem ich rodzącej się przyjaźni.
– Wspólna praca łączy – odpowiedziała. – Mam nadzieję, że ta więź przetrwa niejedną burzę.
– Obyś miała rację – przytaknął Fabian.
W tym momencie do grupy przecisnął się Oric.
– Artem odlatuje za chwilę z ekipą na oględziny! Możemy zobaczyć nowe przejścia! Lecicie z nami?
Nie musiał powtarzać. Część zespołu od razu ruszyła w kierunku statku, by z bliska obejrzeć efekty swojej pracy.
Irin weszła do kabiny pilotów, gdzie zastała tylko Artema i jego drugiego pilota. Była zaskoczona. Do tej pory uważała Artema za dowódcę, nie spodziewała się, że jest także pilotem. „Ciekawe," pomyślała, „czego jeszcze się o nim dowiem?"
Artem zdawał się bardziej zmartwiony niż zachwycony sukcesem projektu. Jeszcze przed rozpoczęciem prac ostrzegał ją, gdy miały zawisnąć na pionowej skale, by drążyć otwory pod ładunki kierunkowe:
– Nie chcę, abyś narażała życie swoich ludzi dla tej drogi. Wycofaj się, jeśli będzie niebezpiecznie. – Jego głos brzmiał groźnie. – Wasze życie jest ważniejsze niż ten projekt.
Była zdziwiona jego słowami. Chociaż przez większość czasu unikał jej i chodził naburmuszony, teraz przejawiał troskę. Odpowiedziała mu z determinacją:
– Prędzej sama zginę, niż pozwolę, by coś im się stało.
Zasłoniła twarz szybą kasku i zjechała po linie, dołączając do zespołu. Zastanawiała się, co też Artem sobie myślał, mówiąc jej takie rzeczy. Przecież nigdy by świadomie nie naraziła swojego zespołu na niebezpieczeństwo. Musiała oprzytomnieć i skupić się na pracy, zostawić Artema daleko za sobą.
Tej pierwszej nocy statek powietrzny podleciał do nich i wyświetlił na ścianie dwie czerwone linie. Były dobrze widoczne, gdy wygaszono większość miejskich świateł. Musiały je odrysować, zaznaczyć punkty nawiertu i kąt pod jakim miały być nawiercane otwóry. Kąt nawiercania każdego otworu był z góry ustalony i przewidziany w instrukcji. Siła i rodzaj lądunku również. Gdy to zaznaczą, będą mogły pracować również w dzień. Natomiast wzdłuż dolnej linii miały nabijać czujniki, które poprowadzą wiązkę, która przetnie skały na odpowiednią głębokość od dołu tworząc przyszłą podłogę tunelu.
CZYTASZ
Świat rozdarty na dwoje. Nieokiełznane zło
FantastikNadprzyrodzone moce, nieziemska technologia i świat podzielony na dwoje. Miłość, fascynacja i rozterki. Córka księżyca, która nie na zamiaru poddać się woli ojca. Czy zgubisz się w tym świecie, czy przetrwasz? Zobaczymy... Turia właśnie straciła mę...