Budzą mnie promienie słońca, wpadające przez nie zasłonięte zasłony. Podnoszę głowę z brzucha dziewczyny i siadam na kraju łóżka. Przecieram twarz, upijam kilka łyków wody, po czym odwracam się z uśmiechem w kierunku czarnowłosej, która mruczy coś pod nosem. Nachylam się nad nią i składam delikatnego całusa na jej czole, po czym ubieram jakieś dresy i najzwyklejszą czarną koszulkę. Po cichu wychodzę z sypialni, a następnie z mieszkania, ówcześnie zabierając portfel. Przebiegam przez ulice i wchodzę do sklepu. Jak najszybciej się da łapię jakieś owoce, warzywa i mleko wegańskie, po czym kieruję się do kasy, gdzie płacę za zakupy. Idąc z powrotem do mieszkania, zaczynam doceniać, że sklep znajduje się tak blisko. Tu zajmuje mi to niecałe pięć minut, a w LA pół godziny, albo i więcej, i to na rowerze.
W kuchni przygotowuję naleśniki z owocami, gdy do pomieszczenia wczłapuje Olivia, wyglądająca jak jedno wielkie, piękne nieszczęście. Jej włosy odstają na wszystkie strony, a koszulka podwinęła się tak, że widać kawałek jej brzucha, na którym się obudziłem. Jedna z jej skarpetek jest opuszczona jak najniżej się da, a drugiej w ogóle nie ma. Kiwam głową z politowaniem, a ona wtula się w moje ciało. Całuję ją w głowę, przekręcając przy tym naleśnika.
-Jak się spało?- Pytam, a ona z jękiem odsuwa się ode mnie.
-Dobrze. Cieszę się, że już oficjalnie ze mną mieszkasz.- Uśmiecha się szeroko.- Pozwól, że pierwsze skoczę pod prysznic, a potem wrócę na śniadanie.- Składa na moim policzku całusa, po czym wychodzi leniwie z kuchni. Kąciki moich ust unoszą się w górę, kiedy obserwuje jak idzie, ledwo podnosząc stopy w górę, przez co, potyka się kilka razy. Mruczy pod nosem, kontynuując drogę, a ja wyczuwam zapach spalenizny. Gwałtownie odwracam się w stronę kuchenki i zgrabnym ruchem zdejmuję z patelni spalonego naleśnika.
* * *
Siedzimy wtuleni w siebie na kanapie, karmiąc się nawzajem naleśnikami z owocami, kiedy po mieszkaniu rozchodzi się dzwonek do drzwi. Czarnowłosa z lekkim ociąganiem wstaje i otwiera je.
-Przepraszam, że tak wcześnie.- Podnoszę się, próbując dostrzec do kogo należy ten głos.- Wypadła mi bardzo pilna sprawa w biurze, a nie mam z kim zostawić Annabeth. Jeśli nie sprawi to kłopotu, mogłabyś ją popilnować jakąś godzinkę? Oczywiście postaram się ją odebrać jak najszybciej.
-Sarah, spokojnie. Oczywiście, że się nią zajmę. To najsłodsze dziecko n a świecie.- Richardson kuca, a moim oczom ukazuje się dość szczupła rudowłosa z torebką na ramieniu, z której wystaje pluszowy miś. Dziewczyna kieruje swój wzrok na mnie.
-Oj, przepraszam. Nie wiedziałam, że masz gościa.
-To Jared, mój chłopak. Wprowadził się do mnie wczoraj.- Macham do niej.- A teraz uciekaj, ja zajmę się małą.
-Naprawdę nie wiem, jak ci dziękować.
-Wiesz, że ją uwielbiam. No leć, bo się spóźnisz.
-Olivia, jesteś najlepszą sąsiadką pod słońcem.- Dziewczyna wręcza misia czarnowłosej, a moment później odchodzi machając do swojej córki. Fotograf zamyka drzwi, prowadząc za rękę małą dziewczynkę w różowej sukieneczce z dwoma rudymi kucykami.
-Ann, poznaj Jay'a.- Obie siadają na sofie obok mnie. Mała patrzy na mnie przerażona. Ma mniej więcej cztery latka, a może trzy?
-Masz ochotę na naleśnika?- Pytam, wskazując na nasz przerwany posiłek, ale dziewczynka kręci głową na „nie".- No, cóż. Może pokaże ci co Olivia wygrała w wesołym miasteczku, a ona skończy jeść śniadanie, dobrze?- Tym razem udaję mi się przekonać małą i po chwili prowadzę ją w kierunku sypialni gdzie, w kąciku siedzi misiek. Annabeth najwyraźniej się spodobał, bo po chwili siedzi wtulona w niego.- Może przeniesiemy go do salony?- Proponuję, a ona z uśmiechem przytakuje. Łapię maskotkę za przednie łapki i ciągnę ją, jednocześnie prowadząc rudowłosą. Odkładam miśka na środku salonu.
CZYTASZ
Bright Lights
FanfictionNajpierw zaplątały się w sobie nasze spojrzenia, potem splatały się słowa, po nich splotły się dłonie, a potem to już poszło i teraz cali jesteśmy splątani ze sobą nie do rozplątania.