108. ROZWÓD

70 9 4
                                    

17 październik 2013

Mieszam zupę, gdy do mieszkania ktoś wpada jak strzała. Wychylam się z kuchni, ale zamiast Jareda widzę zapłakaną Emily. Uśmiecha się leciutko do dziewczynki bawiącej się lalką na dywanie, po czym od razu wtula we mnie.

-Co się stało?- Pytam, głaszcząc ją po włosach.- Gdzie Victor? Coś mu się stało?

-Bennie się nim opiekuje.- Wymrukuję w moją koszulkę.- Nie powiedziałam ci czegoś ważnego. Rozwodzę się z Tonym, a właściwie, to się już rozwiodłam, przed godziną.- Odsuwam ją na długość ramion, przyglądając się uważnie kobiecie, marszcząc brwi.

-Jak to? Myślałam, że jesteście idealnym małżeństwem. Czemu wcześniej mi o tym nie powiedziałaś?- Znów ją przytulam.

-Od trzech miesięcy się unikamy, a jak już wpadniemy na siebie, to się kłócimy.- Pociąga nosem, więc chwytam pudełko z chusteczkami, leżące na blacie i podaje go jej.

-Poczekaj moment. Zdejmę tylko garnek z kuchenki.- Jeszcze raz przejeżdżam po jej włosach, po czym robię to co powiedziałam.- Chodź do salonu. Chcesz coś do picia? Herbatę, kawę? A może wodę?- Proponuję, ale ta przeczy ruchem głowy. Siadamy na sofie, a obok nas pojawia się czarnowłosa. Wyciąga rączki w moim kierunku, więc sadzam ją sobie na kolanach.- Teraz opowiadaj jak to się stało.- Dziewczynka przechodzi na kolana blondynki i przytula ją.

-Miałam dość tych wszystkich kłótni i półtora miesiąca temu złożyłam pozew o rozwód. On i tak się wyprowadził, zaoszczędziłam nam tylko czasu. To by się stało prędzej czy później.- Opiera się o moje ramię.-Ale teraz, po wszystkim, zastanawiam się czy na pewno zrobiłam dobrze. Ja go naprawdę kochałam, a w zasadzie ciągle go kocham.- Przeciera dłonią łzy.

-A co z waszym synem?- Obejmuję ją ramieniem.

-Tony wrócił do swojego dawnego mieszkania, więc jeden dzień będzie u mnie, a w drugi u niego.

-Emily, byłyśmy wczoraj na kawie. Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?- Anderson odsuwa się ode mnie i spogląda smutnym wzrokiem.

-Myślałam, że sama sobie z tym poradzę, ale chyba jednak jestem za słaba.- Mruczy, teraz dla odmiany przytulając Elizabeth.

***

Ponownie słyszę odgłos otwieranych drzwi. Obracam się, czekając jak przybysz wejdzie do salonu, ale jeszcze przed zamknięciem drzwi dociera do mnie głos Jareda.

-Wróciłem! Gdzie są moje aniołki?- Mała przykłada paluszek do ust, uciszając go.

-Cicho, tato.- Mrozi go wzrokiem, a on pojawia się obok niej. Wystawia rękę w jego kierunku, a ten podnosi ją.- Ciocia śpi.- Dodaje dziewczynka, wskazując na sofę, na której leży przykryta kocem Emi. Leto obraca się w moim kierunku. Wchodzi do kuchni i cmoka mnie w usta, po czym marszczy brwi, a ja doskonale wiem o co mu chodzi.

-Rozwiodła się z Tonym.- Mówię, przejmując córkę i z uśmiechem, całując ją w nos.

-Że co proszę?- Niebieskooki opiera się o blat i przygląda raz mi, a raz kanapie w salonie.- Przecież zawsze świetnie się dogadywali.

-Ostatnio podobno tylko się kłócili.- Wzdycham cicho, odkładając dziewczynkę, która znika w salonie.- Ja naprawdę nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.- Wtulam się w niebieskookiego, który całuje mnie w głowę.

-Wszystko jakoś się ułoży, zobaczysz.- Delikatnie przejeżdża palcami po moim policzku.- I pamiętaj, że mówię to ja, człowiek, który na początku najbardziej wątpił w ten związek.

-Przykro mi Jared.- Odwracamy się na dźwięk głosu blondynki, która stoi w drzwiach.- Ale z tego związku już chyba nic nie zostało.- Uśmiecha się lekko.- Ja już chyba pójdę. Dziękuję za wszystko.

Bright LightsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz