58. TAJEMNICE

74 9 2
                                    

Na początku chcę zaznaczyć, że to najgorszy mój rozdział, ale musiałam go napisać. I mam pytanie. Ktoś to w ogóle czyta?

-----------------------------------------------------------------------------------------

26 listopad 2007

Nachylam się nad sedesem i zwracam śniadanie, jednocześnie słysząc jak ktoś wchodzi do mieszkania. Najchętniej spytałabym się kto to, ale nie mogę oderwać się od mojego ostatniego towarzysza.

-Złociutka, nie martw się, to tylko ja.- Słyszę kobiecy głos i od razu rozpoznaję kto jest moim gościem. Byłam na zakupach i przy okazji kupiłam kilka rzeczy dla ciebie.- Constance pojawia się w toalecie, a ja ocieram chusteczką usta i opieram się o ścianę.

-Dziękuję, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.- Mówię, podnosząc się.

-Nadal ci nie przeszło?- Podchodzę do zlewu i łapię szczoteczkę do zębów.

-Nie. To już piąty dzień, jak mnie męczy, ale co dziwne tylko rano.- Szoruję porządnie zęby, a blondynka przez cały czas przygląda mi się dokładnie, widoczne nad czymś myśląc.- Chodź do kuchni. Zrobić ci herbatę?- Pytam, wchodząc do pomieszczenia.

-Poproszę.- Kobieta siada na kanapie w salonie. Wyciągam dwa kubki i po chwili napełniam je wodą. Stawiam je na szklanym stoliku i siadam obok mamy braci Leto.- Olivia, ty jesz cokolwiek? Strasznie zmizerniałaś.

-Robię sobie jakieś jogurty wegańskie, bo tylko to przełknę, ale po chwili i tak ląduje to wszystko w rurach.

-Wiesz, kupiłam ci coś, bo chyba podejrzewam co to może być.- Kobieta zagryza wargę, ale zaczyna przeszukiwać swoją torebkę. W końcu wyciąga z niej jakieś różowe pudełeczko.- Pomyślałam, że może jesteś w ciąży.- Oznajmia, podając mi je. Przyjmuje je będąc w szoku. O tym nie pomyślałam, ale okres mi się spóźnia, chociaż to normalne, bo ciągle się czymś stresuję.

* * *

Podaje kobiecie pudełko z testem w środku i spoglądam na zegarek na nadgarstku.

-Lepiej będzie jeśli ty pierwsza na to spojrzysz.- Mówię.- Boję się.- Dodaję, siadając obok niej.- Jeśli naprawdę jestem w ciąży, to wszystko się zmieni.- Nabieram gwałtownie powietrza, a kobieta przyciąga mnie do siebie.

-Wszystko będzie dobrze. Chyba nikt nie wątpi w to, że będziecie dobrymi rodzicami.- Całuje mnie w czubek głowy.- A Jared zawsze marzył o dziecku. Nigdy o tym nie rozmawialiście?

-Kiedyś, ale wspólnie stwierdziliśmy, że to nie jest odpowiednia pora. On ma trasę, ja studio.

-Na razie musimy sprawdzić co wyszło.- Odsuwam się od Constance, a ta otwiera pudełeczko i wyciąga test. Analizuje pudełko, porównując z wynikiem.

-No i co?- Pytam, z zagryzioną wargą.

-Chyba zostanę babcią.- Kobieta uśmiecha się szeroko.- Już myślałam, że się nigdy nie doczekam.- Całuje mnie w czoło, a ja przymykam oczy, nie wiedząc jak zareagować. Ale przecież zostanę mamą. Powinnam być szczęśliwa. Przykładam dłoń do płaskiego jeszcze brzucha i głaskam go, zastanawiając się kiedy to się stało, przecież zawsze się zabezpieczaliśmy... Oprócz wtedy w moje urodziny. Uśmiecham się jeszcze szerzej. To chyba mój prezent urodzinowy.

-Uwierzyłabyś? Tam ukrywa się malutka istotka.- Po moim policzku spływa samotna łza szczęścia.

-Tak samo zareagowałam na wieść o Shannonie, a potem o Jardzie, tylko w tamtych czasach nie było testów ciążowych.

-W przyszłym tygodniu muszę iść do lekarza.- Koduję w głowię tą informacje.- Potem muszę przygotować wszystko na urodziny Jareda.

-Pomogę ci w tym. Nie możesz się teraz przemęczać, ani tym bardziej stresować.

-Właśnie. Jared. Zaraz powinien tu być, ale on nie może się jeszcze dowiedzieć.

-Dlaczego? Myślę, że powinien wiedzieć.- Spogląda na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

-Myślałam, że znasz swojego syna. Pierwsze co zrobi, to powie, że musi mnie pilnować i nie może sobie pozwolić na kręcenie jakiegoś tam filmu i w ten oto sposób zrezygnuje z filmu, którego zdjęcia planowo powinny się skończyć za dwa tygodnie.

-Tu masz racje.

-Mogłabyś wyrzucić test do śmietnika przed kamienicą jak będziesz wychodzić? Nie chcę, żeby go znalazł.

-Oczywiście.- Salutuje mi, a ja unoszę kąciki ust jeszcze wyżej.

-Kiedy lecisz do LA? Muszę wszystko przygotować, tak żeby Jay niczego nie podejrzewał.


JARED


Spinam się po schodach na drugie piętro, po drodze zastanawiając się dlaczego mamy nie było w mieszkaniu. I tak, przez swoją nieuwagę wpadam w kogoś.

-Synuś, uważaj jak chodzisz.- Kobieta klepie mnie po głowie, a ja uśmiecham się szeroko.

-Właśnie od ciebie wracam.- Mówię, całując ją w policzek.- Mam do ciebie sprawę życia i śmierci. Kiedy wylatujesz do LA?

-Za półtora tygodnia.- Odpowiada.- Wiesz, że przed momentem dokładnie o to samo pytała mnie Olivia? Chyba naprawdę jesteście dla siebie stworzeni.- Czochra moje włosy.- O co chodzi?- Przez moment grzebię w moim plecaku, by moment później wyciągnąć z niego małe, bordowe pudełeczko.

-Kupiłem pierścionek. Chcę się oświadczyć, ale dopiero jak skończą się zdjęcia i najlepiej jeśli to będzie w Los Angeles. Wiem, że kocha to miasto, a nie chcę, żeby czegoś podejrzewała, więc może mogłabyś do zabrać ze sobą do Stanów?- Zagryzam wargę.

-Oj, Jared, zastanawiam się kiedy ty tak dorosłeś. Oczywiście, że ci pomogę. Jestem z ciebie bardzo dumna.- Całuje mnie w czoło.

-Ale ani słowa Olivi, dobrze?

-Masz moje słowo, a teraz idź do niej, bo czeka na ciebie. Porozmawiamy kiedy indziej.

-Dziękuję, mamo. Kocham cię.- Uśmiecham się do niej, obserwując jak chowa pudełeczko w torebce.

-Ja też cię kocham, synku, ale teraz biegnij do swojej dziewczyny.- Kobieta znika za rogiem, a ja słucham jej rady i biegiem pokonuje ostanie stopnie do drugiego piętra. Otwieram drzwi i wchodzę do przedpokoju.

-Wróciłem, Aniołku!- Krzyczę, a ona po chwili pojawia się przy mnie i wtula w moje ciało.

-Tęskniłam za tobą.- Całuje mnie gwałtownie, a ja zastanawiam się co skłoniło ją do takiego kroku. Zazwyczaj jest czymś zajęta i po prostu mi odpowie.

-Ja za tobą też. Ale coś się stało?- Odsuwam ja leciutko i przyglądam dokładnie.

-Miałam ciężki tydzień.- Wymrukuje, a ja przejeżdżam dłonią po jej włosach.

-A pamiętałaś, żeby jeść, bo nie wyglądasz najlepiej.- Pstrykam ją w nos.

-Pamiętałam.- Ponownie się we mnie wtula.

-Na pewno wszystko dobrze? Zazwyczaj jesteś mniej uczuciowa.- Całuję ją w czubek głowy.

-Ja staram się być miła, a ty co?- Marszczy nosek, a ja przyciągam ją do siebie.

Bright LightsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz