14 sierpień 2007
Otwieram oczy i przez moment zastanawiam się gdzie jestem, ale w końcu doznaję olśnienia. Podnoszę się na łóżku, ziewając.
-Aniele?- Wołam, ale nikt mi nie odpowiada, wstaję więc i przeciągam przez głowę koszulkę, która zdążyła już wyschnąć po wczorajszej, wieczornej wizycie na plaży. Zaglądam do wszystkich pomieszczeń, ale dziewczyny nie ma. Nawet taras sprawdzam. Wracam zrezygnowany do domku, a w sypialni stoi czarnowłosa, owinięta w ręcznik.- Gdzie ty byłaś?- Pytam, pochodząc do niej i obejmując, mimo, że jest mokra.
-Na basenie.- Całuje mnie w nos.- Mówiłam, że będę rano pływać.- Uśmiecha się słodko.- Brax wpadł i przyniósł nam manapua.- Spoglądam na nią, nie rozumiejąc o co chodzi.- Tu takie bułeczki z różnymi dodatkami.- Wyślizguje się z mojego uścisku i idzie do kuchni.- No co tak stoisz. Chodź na śniadanie.- Podążam za nią i siadam przy małym stoliczku w kącie pomieszczenia.- Jak się spało w nowym miejscu?
-Dobrze. A tobie?- Kładę głowę na dłoni i przyglądam się jak dziewczyna wlewa do kubka wodę, robiąc nam kawę.
-Z tobą to nawet pod mostem spałoby mi się dobrze.- Z uśmiechem odkłada naczynia razem z bułeczkami obok mnie.
-Mam nadzieję, że nigdy tego nie sprawdzimy. A ty masz coś pod tym ręcznikiem?- Unoszę głowę z ciekawością.
-A chcesz zobaczyć?- Fotograf zagryza wargę, po czym odwraca się i ruszając seksownie tyłeczkiem, rozszerza ręcznik, po czym odwraca się, mając na sobie strój kąpielowy.
-Aj, to nie fair.- Mruczę, z powrotem opadając na blat.
-Naprawdę myślałeś, że pływałam bez stroju?- Czarnowłosa zajmuje miejsce obok mnie.
-No wiesz...- Odburkuję.
-No dobra, raz mi się zdarzyło.- Wywraca oczami, a ja robię zdziwioną minę.- Albo dwa... No może więcej.- Dodaje.- Ale tylko w środku nocy, jak już wszyscy spali.
-Mówisz poważnie?- Siadam prosto i przyglądam się mojej ukochanej, popijającej właśnie kawę.
-Tak. Ty nigdy tego nie robiłeś?- Przeczę ruchem głowy, łapiąc bułeczkę.- No to już wiem, co robimy dzisiaj w nocy.- Puszcza mi oczko.
* * *
Leżę na kolorowym ręczniku i przyglądam się jak moja dziewczyna w zawziętością kopie dziurę w piasku.
-Tak właściwie, to co robisz?- Pytam w końcu, po kilkunastu minutach.
-Nie rozpraszaj mnie.- Syczy, a ja krzywię się. Kładę się na plecy i przymykam oczy, a do moich uszu cały czas dociera szum fal. W pewnym momencie ktoś zasłania mi słońce. Uchylam powieki i nad sobą dostrzegam Braxtona.
-Co jej odbiło?- Pyta, siadając obok mnie.- I cześć. Dawno się nie widzieliśmy.
-Cześć. Nie mam pojęcia. Kopie tak już od pół godziny.- Mówię, patrząc na zegarek w komórce. Podnoszę się do pozycji siedzącej.- Co u ciebie?
-Wróciłem na stare śmieci. Chociaż może, kto wie, kiedyś jeszcze zamieszkam w wielkim mieście i zostanę sławny.- Wzrusza ramionami, a w mojej głowie pojawia się drobna myśl.
-Wiesz, może jeśli będziemy potrzebować, to co ty na to, żeby zostać naszym muzykiem koncertowym? Ale to nie teraz. I nie rób sobie nadziei, bo nawet nie wiem czy będzie ku temu okazja, ale jeśli, będziesz pierwszą osobą na liście. Co ty na to?
CZYTASZ
Bright Lights
FanficNajpierw zaplątały się w sobie nasze spojrzenia, potem splatały się słowa, po nich splotły się dłonie, a potem to już poszło i teraz cali jesteśmy splątani ze sobą nie do rozplątania.