27 styczeń 2007
Przyglądam się kobiecie, gdy nagle drzwi do mieszkania się otwierają i wpadają przez nie chłopaki. Jedynie Matt zachowuje się jakoś poważnie. Może to dlatego, że to jego ostatnie koncerty w tym zespole? Tomislav zatrzymuje się i otwiera szeroko oczy, jakby zobaczył ducha. Podnoszę aparat do twarzy, a w tym czasie z ust Chorwata wydobywa się jedno słowo.
-Amelia...- Czarnowłosy zrywa się z miejsca, a po chwili obejmuję brunetkę z całych sił, a ta śmieje się. Podobnie jak ja i zespół.
-Tomo, puść panią.- Shannon podchodzi do nich i próbuje oderwać gitarzystę od kobiety.- Mofo, daj pani spokój.- Powtarza, ale ten go ignoruje.- Olivia, pomóż.- Zwraca się do mnie, ale ja cały czas fotografuję zajście, które ma miejsce.
-Kiedy to Amelia.- Odzywa się w końcu. Zauważam niezrozumienie na twarzy Shanna.
-Audrey Tautou. Grała Amelie.- Tłumaczę.- No dobrze, Milo, puść ją. Jeszcze tu wróci.- Mężczyzna niechętnie puszcza kobietę.
-Już myślałem, że będę cię musiał postraszyć Vicki.- Mruczy starszy Leto, a ja mrożę go wzrokiem.- Gdzie Jay?
-Pakuje się w sypialni- Wskazuję palcem na drzwi, a oni idą w tamtym kierunku.- Przepraszam za Tomo. Nie miałam pojęcia, że tak wyjdzie.- Zwracam się do aktorki, a ona uśmiecha się szeroko.
-Nie ma za co przepraszać, to było bardzo miłe. No dobrze, kiedy zdjęcia będą gotowe? Bo za tydzień wyjeżdżam na południe i nie wiem kiedy wrócę.
-Zaglądnij przeddzień wyjazdu. Powinny być już gotowe.- Koduję to w pamięci, żeby nie zapomnieć.
-Ale mam nadzieję, że znajdę tam też te z moim fanem.- Unoszę kąciki ust wyżej.
-Oczywiście.
-W takim razie do zobaczenia.- Kobieta wychodzi, a ja słyszę krzyk z sypialni. Jak najszybciej się da, docieram w miejsce wrzasku i dostrzegam braci szarpiących się po podłodze. Zatrzymuję się przy basiście, stojącym w drzwiach.
-A co tym razem poszło?- Pytam, całując go na przywitanie w policzek.
-Gdy się witali, Shan przez przypadek przyłożyć mu z łokcia.- Odpowiada.- Nie wierzę, że to moje ostatnie dni z nimi. Będzie mi ich cholernie brakować.
-Ale nie rozstajecie się na zawsze. Zawsze możecie wyjechać razem na wakacje czy coś. W końcu im więcej osób, tym lepsza zabawa.- Po raz kolejny spoglądam na braci. Jared siedzi na leżącym Shannonie i przytrzymuję jego dłonie jedną ręką, a ten próbuje się wyrwać.
-Jeszcze jeden ruch Kurduplu, a ci przywalę.- Wywracam oczami i staję nad nimi.
-Jay, zostaw go.- Brunet spogląda na powalonego, na mnie i jeszcze raz na niego, po czym grzecznie schodzi z brata i staję obok mnie.
-Dziękuję.- Odzywa się perkusista, siadając.- Chyba muszę zacząć trenować, bo ten dzieciak jest ode mnie silniejszy.- Mruczy, a Matthew chichra się pod nosem. Rozglądam się po pomieszczeniu i dostrzegam brak jednej osoby.
-Gdzie Tomo?- Nagle wszyscy zaczynają go szukać po całym mieszkaniu, ale to ja go znajduję. Śpiącego w pokoju gościnnym. Delikatnie przykrywam go kołdrą i wychodzę, cicho zamykając drzwi.
-Znalazłaś go?- Wachter pojawia się obok mnie.
-Śpi. Co mu zrobiliście?- Zakładam ręce i przyglądam mu się z uwagą.
-Ale to nie ja. To wina Shanna! To on go straszył.- Chowam twarz w dłoniach, zastanawiając się, czy głupota starszego Leto ma jakieś dno.
- Co dokładnie zrobił?- Odsłaniam jedno oko, obserwując blondyna.
CZYTASZ
Bright Lights
FanfictionNajpierw zaplątały się w sobie nasze spojrzenia, potem splatały się słowa, po nich splotły się dłonie, a potem to już poszło i teraz cali jesteśmy splątani ze sobą nie do rozplątania.