Rozdział Trzeci.

1K 86 16
                                    

Johanna siedziała na moim łóżku z szeroko otwartymi oczami. Nie przeszkadzało jej nawet to że robiłam takie przerwy w wypowiedzi.
–... dlatego muszę się z nim spotkać. Zrozum, Johanna, on musi wiedzieć co zrobiła jego matka. Jaką krzywdę wyrządziła jemu samemu i osobie która go kochała. Jeśli ty mnie z nim nie umówisz, to sama znajdę sposób żeby z nim porozmawiać, a wiesz że... że jestem do tego zdolna. – Po tej informacji poczułam jak chęć życia do mnie wróciła. Jestem to winna Prim.

–Nasz Kosogłos widzę, że ożył!

– To jak, zarobisz to dla mnie?

-No cóż, jeśli Ci tak na tym zależy... i tak byś to zrobiła ze mną czy beze mnie. Wolę jednak, żebyś to zrobiła ze mną, bo nie chciałabym przegapić takiej okazji, Ciemna Maso. – Johanna miała wypieki na twarzy z wrażenia. Nie spodziewałam się, że aż tak ucieszy się moim planem, jak widać nie wiele potrzeba by ją uszczęśliwić. Wystarczy tylko jedna propozycja zabójstwa.

Johanna spała na kanapie w salonie, kiedy usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Wstałam z łóżka, a wtedy nogi odmówiły mi posłuszeństwa, zapomniałam już jak długo nic nie robiły. Podtrzymałam się komody, żeby nie upaść i otworzyłam drzwi:

 – Boże, jak mnie wystraszyłeś! Co ty tutaj robisz przecież jest druga w nocy!

– Wiedziałem, że Johanna postawi Cię na nogi, tylko nie myślałem, że dosłownie i to z takim rezultatem. – Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.


– A więc to była twoja sprawka! Mogłam się domyślić, Johanna nigdy by z własnej woli do mnie nie przyjechała. Jestem dla niej tylko głupim półmózgiem, który znowu chce zabić niewinną osobę –  tylko że tym razem świadomie–  prychnęłam. Wiedziałam, że to co mówię to prawda.

– CAŁKOWICIE ZGADZAM SIĘ Z KATNISS! WSZYSTKO CO POWIEDZIAŁA JEST SZCZERĄ PRAWDĄ! ZRESZTĄ CO TO ZA POMYSŁ ODWIEDZAĆ LUDZI O DRUGIEJ W NOCY!–  Głos Johanny dochodził z salonu. Szczerze, to wątpiłam że śpi.


–Kompletnie nic z tego nie rozumiem, Katniss, coś ty znowu wymyśliła. Przez to leżenie chyba woda sodowa uderzyła Ci do głowy.

– To nie tak, Peeta, chodź do mnie do pokoju to wszystko Ci wyjaśnię.


–Myślisz, że powinien z Tobą wejść to tego pokoju...? No wiesz trochę się Ciebie zaczynam bać, a co jeśli to ja jestem tą osobą, którą chcesz uśmiercić? –Posłał mi flirciarski uśmiech. Takiego Peetę kochałam. 

 – Halo! Czy ktoś tutaj w ogóle o mnie pamięta?! Kobieta po długiej podróży chce się wyspać, a nie wysłuchiwać jak ludzie ze sobą flirtują!


– Johanna, my ze sobą nie...– krzyknęłam do niej, ale mi przerwała:

–  Dobra, dobra, ja nie wnikam, ale swoje wiem! Pamiętaj, że jestem od ciebie starsza, a co za tym idzie, mam większe do doświadczenie w tych sprawach!

Przewróciłam oczami. Wzięłam Peetę za rękę i zaciągnęłam go do pokoju. Dla pewności trzasnęłam drzwiami. Johanna potrafi być kochanie irytująca.

–No więc zacznijmy od tego co Cię nakłoniło do tego żeby do mnie przyjść. Och już nie patrz tak na mnie. Nie zdążyłam się jeszcze ogarnąć i szczerze to nawet nie miałam to tego głowy no bo... – Uciszył mnie pocałunkiem, tak delikatnym jak pierwszy opłatek śniegu. Jego usta były miękkie i gorące. 


– Nie pytaj Katniss co mnie tutaj sprowadza, bo dobrze o tym wiesz. Powiedziałaś, że mnie kochasz, a później się załamałaś. Robiłem wszystko by Ci pomóc, ale ty tego nie zauważałaś więc poprosiłem Johannę o pomoc. Widziałem, że Ci pomoże, ale nie sądziłem że będziesz chciała kogoś zabić... – Nie patrzył na mnie, tylko na okno, gdzie właśnie zaczął sypać pierwszy śnieg. Jego oczy w świetle księżyca wydawały się jeszcze bardziej niebieskie.


 –Nieprawda. – Peeta uniósł pytająco brwi. – Wiedziałam, że mi pomagasz, ale po prostu nie miałam siły Ci podziękować. Zrozum, byłam załamana, a kiedy Johanna opowiedziała mi o Matthewie Wellsie pojawiła się u mnie nadzieja  –nadzieja na to, że chociaż trochę pomogę Prim. Ja po prostu nie miałam co ze sobą zrobić.
 –A kto w ogóle ten Matthew i co on ma wspólnego z Prim? Błagam cię, skarbie, od początku.


Opowiedziałam mu wszystko od samego początku. Peeta słuchał w milczeniu i ani razu mi nie przerwał. Opowiedziałam mu również o moim planie.


–Nie zgadzam się – powiedział stanowczym głosem. Wiedziałam, że nie łatwo będzie go przekonać.


–   Dlaczego?


– Ponieważ chcesz zabić niewinnego człowieka Katniss! Co się z Tobą dzieje?

 –Pomogę w ten sposób Prim! – Nie ukrywałam złości oraz nie obchodziło mnie to, że Johanna chce spać. To mój dom, a ona sama się do niego wprosiła.

–Nie pomożesz jej w ten sposób! - Peeta również krzyczał, ale po chwili dodał łagodnym głosem- Katniss, ona nie żyje... myślisz, że gdyby była tutaj chciałaby żebyś go zabiła... – Westchnęłam. Postanowiłam, że tym razem ustąpię. Dla świętego spokoju.

 –  Pozwól mi chociażcz nim porozmawiać.  

Peeta wzruszył ramionami.

 – Zrobisz co będziesz chciała, zawsze tak jest. –  Przerwał na moment.–  Pójdę już. Dobranoc Katniss. – Odwrócił się w stronę drzwi. Nie mogłam mu pozwolić tak wyjść. Nie po tym co dla mnie robił.


 – Pamiętasz jak podczas Tournee śniły mi się koszmary, a ty zostawałeś u mnie na noc? Nadal mi się śnią, jeszcze gorsze niż wtedy... –Przygryzłam wargę, a Peeta zdjął rękę z klamki i odwrócił się w moją stronę.


– Kapitol wyrządził mi wielką krzywdę, ale są wspomnienia, których mi nigdy nie odbierze, choćby nie wiem jak się starał. Pamiętam Katniss, pamiętam dokładnie.

– Więc, może to powtórzymy... –Starałam się zrobić uwodzicielski wzrok, ale chyba mi nie wyszło, bo Peeta zaczął się śmiać.

–Katniss Everdeen mnie podrywa, co to się stało? 


–Och, Peeta wiem, że jestem w tym beznadziejna... nie musisz mnie w tym utwierdzać.

–Wręcz przeciwnie, jesteś urocza.– Peeta przyciągnął mnie do siebie i zaczyna całować każdy centymetr mojego ciała. Jego usta są jak lekarstwo na moją złamaną duszę. Bierze mnie w ramiona i sadza na łóżku nie przestając całować. Zdejmuje mi górę od piżamy i w tym momencie drzwi się otwierają, a w progu staje nie kto inny jak Johanna Mason:

 –Chciałam wam tylko oznajmić, że słyszałam całą waszą rozmowę oraz kłótnię. Nie przejęłam się tym za bardzo, bo ja lubię kłótnię ale kiedy nagle zrobiło się cicho pomyślałam, że naprawdę go zabiłaś, no więc wstałam z tej bardzo niewygodnej kanapy i chciałam zobaczyć co się stało, a tutaj proszę– wykazała na nas głową –  zapobiegłam rozprzestrzenianiu się małych Ciemnych Mas. Nie musicie dziękować. Dobranoc.
I wyszła zostawiając mnie w połowie rozebraną i Peete całego czerwonego, samych w osłupieniu.

******************************

Jeśli podobał Ci się rozdział daj ★, to strasznie motywuje! :* Do napisania <3


After Mockingjay [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz