Rozdział Dziewiąty.

472 57 8
                                    

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Nawet oczu nie mogłam otworzyć, bo i tak nic nie widziałam. Dopiero po jakiś 20 minutach przypomniałam sobie co się stało w nocy. Alkohol. Dużo alkoholu... no tak mam kaca, no i po co mi to było?! To pomaga tylko na chwilę, ale kiedy wytrzeźwiejesz twoje problemy znowu powracają, a kiedy chcesz się ich pozbyć to znowu sięgasz po butelkę i tak w kółko aż stajesz się alkoholikiem. Dotykasz dna. Jesteś na nim. Haymitch na nim był. Już nie jest. Dzięki Effie. Jeśli ona się nie znajdzie, to Haymitch już nigdy już nie powróci na powierzchnię. Nigdy nie ujrzy światła dziennego. Już zawsze pozostanie na dnie, a kiedy ludzie nie oglądają słońca to w końcu wariują. Wiem, że tak będzie. Po prostu wiem. No chyba, że Effie się odnajdzie.

Próbuje wstać, jednak coś ciężkiego na moich nogach i na to nie pozwala. Jaskier. Taa... pewnie to on. Lubię tego kota, pewnie dlatego, że Katniss go nienawidzi. Jednak to nie on... gdyby jednak to nie byłby taki ciężki... powoli otwieram jedno oko i od razu go zamykam. Ból w głowie był nie do zniesienia. Po cholerę ja tyle wczoraj piłam. No po cholerę;

-Witaj, Jo. -Słyszę jej zasypany głos.

-Myślałam, że jesteś Jaskrem.

-Aż taka brzydka jestem? -Pewnie się uśmiechnęła. Nie wiem. Nie widziałam.

Kolejne wspomnienia z wczorajesz nocy pojawiają się w mojej głowie. Katniss. Wszystko jej o powiedziałam... niedobrze... coś się stałam ostatnio za bardzo rozmowna. Wniosek- pij w samotności. Mniejsze ryzyko, że będziesz paplać bez sensu. Przypomniało mi się to o czym mi wczoraj powiedziała, że zerwie z Peetą. Chyba byłam zbyt pijana żeby spytać się o powód jej nagłej decyzji...

-Naprawdę to zrobisz? -Ale teraz już nie jestem. Jestem w pełni świadoma swoich słów.

-Zrobię co?

-No zerwiesz z Peetą. Ałć... moja głowa. -dotknęłam się w tym miejscu.

-Chcesz się napić wody? Słyszałam, że pomaga.

Kiwnęłam lekko głową, a Katniss wstała i poszła do kuchni. Po chwili wróciła z pełną szklanką. Wzięłam ją od niej. Upiłam łyk i otworzyłam oczy. Widok był przerażający. Zamieniłam dom Katniss w istną melinę, wszędzie walały się puste butelki po alkoholu, plamy na dywanie, poduszki na podłodze..

-Przepraszam, za to... -pokazałam głową na moją robotę. Katniss tylko machnąła ręką. -... co nie zmienia faktu, że nadal nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie.

-Tak. Nie. Nie wiem. Uważam, że to słuszna decyzja. -Moja przyjaciółka bawiła się brzegiem swojej koszulki.

-Ale dlaczego?

-Dużo ważnych rzeczy ominęło mnie tylko dlatego, że z nim byłam. Stałam się samolubna, wiesz o co mi chodzi... gdyby nie ty nie wiedziałabym, że Effie zaginęła, że Haymitch chciał ze sobą skończyć. Po prostu czuję, że powinnam to zrobić.

-Jesteś głupia.

-Możliwe. Idę na górę.

Zostałam sama w tej melinie... chyba pora się ruszyć i trochę posprzątać. Chyba. Ciało mówi jedno, a głowa drugie.

-Nie musisz wstawać! Ja posprzątam! -krzyknęła Katniss ze schodów. Dzięki Ci Boże.

-------------

Współczuję Johannie, ale tak naprawdę to sama sobie na to zasłużyła. Gdyby tyle nie piła nie cierpiałaby teraz. Nie jestem święta, ponieważ sama wczoraj wypiłam niemało. "Niemało". No cóż... przynajmniej mnie głowa nie boli, co innego kark. Jo ma strasznie niewygodne nogi.
Otworzyłam drzwi swojej sypialni. Powitał mnie powiew CZYSTEGO powietrza. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak tam na dole śmierdzi alkoholem. Jak ja śmierdzę. Spojrzałam na zegarek: 11.04 - niedobrze. Mamy mało czasu, a jeszcze muszę Peetę odwiedzić.

-JOHANNA UBIERAJ SIĘ! ZA DWIE GODZINY MUSIMY BYĆ JUŻ NA MIEJSCU!

Szybko pobiegłam do szafy i wyciągnęłam z niej jakieś pierwsze lepsze spodnie i sweter. Po 15 minutach byłam już odświeżona i ubrana. Włosy spięłam w luźny warkocz.

Zbiegłam po schodach. Johanna właśnie jadła śniadanie. Wyglądała pięknie jak na kogoś kto ma strasznego kaca i właśnie szykuje się na zerwanie.

-Ładnie wyglądasz. -Rzuciłam i zaczęłam smarować bułkę.

-Dzięki, ty też.

Zjadłyśmy w milczeniu. Na zegarku wybiła 12.

-Johanna ja wychodzę. Spotkamy się na miejscu, Okay?

-Okay. Tylko żebyś nie przebiegła do mnie z płaczem!

-Obiecuję.

Szybko wybiegłam z domu i już po chwili pukałam w drzwi domu Peety. Blondym pojawił się po kilku sekundach;

-Katniss co ty tutaj robisz? - Był w pełni ubrany. Szkoda, liczyłam na to, że będzie w samych bokserkach.

-Mogę wejść? No wiesz, na dworze jest trochę zimno.

-Tak jasne.

Weszliśmy do jego salonu. Peeta właśnie zaczął zdejmować mi płaszcz.

-Nie. Nie ma takiej potrzeby, ja tylko na chwilę.

-Tak? To ciekawe. -Na jego twarzy pojawił się flirciarski uśmiech. Przewróciłam oczami.

-Naprawdę, zresztą i tak jestem już umówiona.

-No więc po co tu przyszłaś? -Przygryzłam wargę.

-Peeta, -podeszłam do niego. Drgnął ale się nie odsunął. -To nie był dobry pomysł.

-Nie wiem o czym mówisz, Katniss.

-No z tym żebyśmy ze sobą chodzili! - w kącikach moich oczu zebrały się łzy.

-O czym ty pierdolisz Katniss! Dlaczego?! Co źle Ci ze mną było?! - jego źrenice zaczęły się powiększać.

-To nie tak Peeta... -starałam się go uspokoić. Bezskutecznie niestety.

-A jak!?

-Peeta... błagam... uspokój się, a ja Ci wszystko wytłumaczę... -położyłam swoją dłoń na jego torsie.

-Zostaw mnie. Wyjdź. Nie chcę tego słuchać. Ci w Kapitolu mieli rację! Jesteś zmiechem nie człowiekiem. Nie masz serca. -Wycedził przez zęby.

-Nie myślisz tak...

-Skąd możesz wiedzieć o czym myślę!

-Znam Cię, Peeta. Znam Cię...

-Najwyraźniej nie tak jak myślisz. Wyjdź już, dobrze! -Jego źrenice były teraz tak wielkie, że widziałam w nich swoje odbicie.
-Kocham Cię Peeta, ale to nie takie łatwe....

Wybiegłam z jego domu, żeby tylko ukryć łzy, które zebrały mi się w kącikach oczu. Nie mogłam płakać. Obiecałam to Johannie, zresztą, to wszystko był mój pomysł. Nikt mnie do niczego nie namawiał. Dzisiaj czeka mnie jeszcze jedna rozmowa. Muszę być silna. Błagam, niech dzisiejszy dzień się już skończy! Po policzku właśnie poleciała mi jedna, maleńka łezka, której tak starałam się uniknąć....

**************
Witam! Jednak dodałam szybciej. I jak podobało wam się? ;D Jeśli tak możecie zostawić ★! :* Chciałam wam również serdecznie zaprosić na opowiadanie "Kochankowie z Dwunastki". Do napisania! ♥


After Mockingjay [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz