Jedyne co mi teraz pozostało to tylko nicość oraz pustka, która wypełniała mnie od środka i wyżerała wszystko co było we mnie dobre. Miałam jedynie nadzieję, że szybko wydostanę się z tego przeklętego miejsca.
- Nie wydaje mi się.
Odwróciłam się na pięcie w duchu przeklinając osobę, od której pochodził ten głos.
- Co Ci się nie wydaje? - powiedziałam do dziewczyny.
- Że szybko opuścisz to miejsce, naprawdę jesteś taka głupia?
Spiorunowałam ją wzrokiem.
- Najwyraźniej jestem - złożyłam ręce na piersi.
- Wierzyłaś, że jak ich zabijesz to ot tak, on Cię wypuści? Przecież on ma plan, a ciebie będzie trzymał tutaj tak długo aż go nie zrealizuje.
- Dlaczego niby mam Ci wierzyć?
Dziewczyna tylko uśmiechnęła się ironicznie i zniknęła za drzewami.
--
Wyszłam z łazienki, ale nie zapłakana, tylko wściekła. Zrobię wszystko, żeby Johanna żyła.
Minęłam Haymitcha oraz Effie, którzy siedzieli na krześle i trzymali się za ręce. Dopiero teraz zauważyłam, że również cierpieli. Peeta nigdzie nie było, ale dla mnie to nawet lepiej.
- Katniss gdzie idziesz? - usłyszałam głos mojej mamy.
Wzruszyłam ramionami.
- Jak to gdzie? Do domu.
To powiedziawszy zaczęłam się oddalać. Mogłam sobie tylko wyobrazić ich miny. Uśmiechnęłam się w duchu. Miałam plan, a oni o nim nie wiedzieli. Po raz pierwszy byłam o krok przed nimi.
Doszłam do drzwi wyjściowych, pchnęłam je i od razu powitał mnie mroźny powiew, styczniowego wiatru. Owinęłam się mocniej swetrem, który miałam na sobie.
- Wells? Gdzie jesteś! - krzyknęłam. - Do cholery, pokaż się!
Matthew wyszedł z zaułku, uprzednio gasząc papierosa. Byłam w szoku, że pali. Jeszcze nigdy nie widziałam osoby, która by to robiła. Policzki i nos miał całe czerwone, co oznaczało, że było mu równie zimno jak mi. Przyznaję, że wyglądał uroczo, jak mały chłopiec, w którym drzemie demon:
- Zgadzam się. Na wszystko co tylko chcesz, tylko błagam uratuj Johannę - powiedziałam chłodnym głosem.
Na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, który ujawniał jego idealnie białe zęby.
- Oczywiście, że uratuję moją księżniczkę, umowa to umowa... więc jak? Gotowa na odzyskanie tego co powinno być nasze, Everdeen? - dodał.
- Nie wiem o czym mówisz, ale tak, jestem gotowa, Wells.
Wziął mnie pod ramię i razem zaczęliśmy się oddalać w stronę samochodu. Skończyłam z małą, biedną Katniss, którą zawsze trzeba ratować, tym razem będę działać na własną rękę.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Nie do końca wiem kim jesteś, Everdeen - powiedział, kiedy wsiedliśmy do auta.
- W jakim sensie? - powiedziałam z szokiem na twarzy.
- Jeszcze przed chwilą się mnie bałaś, wręcz byłaś przerażona, a teraz się do mnie psychicznie uśmiechasz.
CZYTASZ
After Mockingjay [ZAWIESZONE]
FanficKoniec Igrzysk. Koniec Snowa. Mogłoby się wydawać, że to już koniec wojny i życia w strachu. Niestety to tylko pozory. Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie będzie pasowało. Ktoś, kto będzie chciał to zniszczyć. ------ Opowiadanie jest pisane z...