Do mojego pokoju na poddaszu wdarły się promienie zimowego, porannego słońca. Uwielbiam ten miesiąc- luty. Nie dlatego, że są w nim moje urodziny, ponieważ nie lubię ich obchodzić. Co roku człowiek staje się starszy, a ja nienawidzę tego uczucia. Uczucia, że tamte lata już nie powrócą, i że nigdy już nie będziesz taki młody... ale lubię prezenty, a najwięcej ich dostaję właśnie dzisiaj. Tak. 7 luty to ten dzień, w którym się starzeję.
Z niechęcią wstałam w łóżka. Och, gdybym tylko mogła przespać ten cały dzień! Podeszłam do kanapy i wybrałam z niej swoje najgorsze rzeczy. Wybór padł na workowaty, stary sweter, który swoją drogą uwielbiam. Do tego dziurawe jeansy oraz krótkie skarpetki. Włosy spięłam w kok i zeszłam na śniadanie.
Na dole pachniało jajecznicą, którą mama przygotowuje zawsze w niedziele rano.
-Cześć mamo -rzuciłam oschle i usiadłam przy stole.
Po tym jak mama zaszła w ciążę nasze stosunki się pogorszyły. Co prawda wiem o tym dopiero od miesiąca, ale to wystarczyło. Mama jest już w piątym miesiącu i- o zgrozo, będę miała brata. Małe stworzonko, biegające po MOIM domu, zakłócające MÓJ spokój oraz MOJE dotychczasowe życie. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Na szczęście mam jeszcze Zack'a. W takim krótkim okresie stał się moim najbliższym oraz jedynym przyjacielem. Można by nawet przyznać, że go kocham. Tak, jest to chyba właściwe określenie. Jestem w nim zakochana, jeśli w ogóle trzynastolatka wie co to jest miłość.
-O czym tak myślisz, słonko? -Mama przywróciła mnie do rzeczywistości.
-O niczym - odburknęłam i wbiłam wzrok w jajecznice. Czyżby zapomniała o moich urodzinach? To do niej niepodobne, ale może jednak...?Pochłonęłam swoją porcję w tempie ekspresowym, byle zająć się czymś innym niż myślenie, chociaż nadal byłam głodna to postanowiłam, że się ulotnię. Samo patrzenie na nieświadomość w oczach mamy przyprawiało mnie o łzy w oczach. Fakt. Zmieniłam się przez te dwa miesiące- wydoroślałam, ale gdzieś w środku nadal byłam tą małą dziewczynką, która potrzebowała miłości matki, silnej dłoni taty i poczucia, że ktoś Cię kocha. Otarłam łzy, które napłynęły mi do oczu.
-Wybierasz się gdzieś? -spytała mama opierając się o framugę drzwi na korytarzu.
-Tak, idę do lasu. -nie podniosłam na nią wzroku.
-Tylko ubierz się ciepło, na dworze panuje straszny mróz.
Przypomniała mi się wigilia. Mama wtedy tak samo mnie upomniała, chociaż wtedy nie odczuwałam zimna, raczej ogień podniecenia. Nie dbałam o ubiór. Teraz już tak. Było mi cholernie zimno, ale postanowiłam, że pójdę bez kurtki i zrobię na przekór mojej mamie. Wzięłam swój topór z półki i wyszłam na dwór.
-Johanna! Wracaj tutaj natychmiast! -usłyszałam za plecami wołanie mojej mamy.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zadowolona udałam się w samych rękawiczkach, czapce oraz szaliku w stronę lasu, z nadzieją, że Zack tam będzie.
Rodzice wiedzieli o moim przyjacielu. Powiedziałam im od razu po tym jak dowiedziałam się, że mama jest w ciąży. Był to dla nich duży szok, ale skoro oni mogą mieć przede mną jakieś tajemnice, to dlaczego ja nie?
Po kilkunastu minutach byłam już w lesie. Był cichy oraz przerażający. Przyzwyczaiłam się już do tego, że przy moim boku zawsze ktoś stał.
Rzuciłam toporem kilka razy, po czym zrezygnowałam. Chybiłam wszystkie rzuty.

CZYTASZ
After Mockingjay [ZAWIESZONE]
FanfictionKoniec Igrzysk. Koniec Snowa. Mogłoby się wydawać, że to już koniec wojny i życia w strachu. Niestety to tylko pozory. Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie będzie pasowało. Ktoś, kto będzie chciał to zniszczyć. ------ Opowiadanie jest pisane z...