Poduszkowiec z godłem Kapitolu wylądował na podjeźdzcie. Ostatni raz pomachałam do Luke'a, a on uśmiechnął się lekko. Peeta szybko uściskał May'ię, z którą zdążył się już zaprzyjaźnić i wsiedliśmy do maszyny.
Kiedy już usiedliśmy na miejsca, spytałam się blondyna:
- Matthew z nami nie leci? - Chłopak pokręcił przecząco głową. - Ani Haymitch?
- Nie. Wszyscy już tam na nas czekają.
Znaczna część minęła nam w cichy. Peeta intensywnie o czymś myślał, przez co wydawał się nieobecny.
Od Luke'a dowiedziałam się, że posiadłość znajduje się na obrzeżach dystryktu czwartego, blisko morza. Od tego mini pałacyku, do Kapitolu nie jest zbyt daleko, ale pomimo tego, postanowiłam się zdrzemnąć. Oparłam głowę o ramię Peety, który jakby w ogóle tego nie zauważył. Miałam nadzieję, że jeśli pójdę spać, to chociaż na moment mignie mi obraz mojej przyjaciółki. Jednak tak się nie stało. Ani nic mi się nie przyśniło, ani również nie zasnęłam, ponieważ Peeta nagle mnie zrzucił i, dosłownie, rozerwał pas, do którego był przypięty. Krzyknęłam.
Byłam w tak ogromnym szoku, że przez moment po prostu patrzyłam się na niego w osłupieniu i nie miałam pojęcia co zrobić dalej. Myślałam, że te ataki już minęły, przecież brał leki!
Właśnie, lekarstwa! Szybko się odpięłam i zaczęłam przeszukiwać torbę, którą zabrał ze sobą.
Wyrzuciłam całą jego zawartość na podłogę poduszkowca. Było w nim jednak wiele rzeczy, których obecność bardzo mnie zdziwiła. Mapy, różne zapiski oraz list. Nie znalazłam jednak tego, czego szukałam. Zaczęłam panikować. Nie wiedziałam co mam dalej zrobić. Oprócz nas i pilota nikogo tutaj nie było. Usiadłam więc zrezygnowana na swoim miejscu, z nadzieją, że ten atak minie. Podciągnęłam nogi pod brodę, ukryłam w nich twarz i czekałam. Nie wiem ile czasu minęło, kiedy poczułam czyjś dotyk na swojej dłoni. Wzdrygnęłam się lekko i otworzyłam oczy:
- Nie bierzesz leków - powiedziałam cicho. Chłopak chyba mnie nie usłyszał, więc powtórzyłam jeszcze raz, tylko, że głośniej.
- Katniss...
Spojrzałam na niego, w kącikach moich oczu z niewiadomych powodów pojawiły się łzy.
- Dlaczego? - spytałam łamiącym głosem.
- Mylisz się. Brałem.
- Na pewno? Bo mi się wydaje inaczej.
Nagle wszystko zaczęło mi się składać w logiczną całość, jego zachowanie, słowa Johanny. Kontynuowałam:
- Kiedy przyjechałam do was z Matthewem, powiedział mi, że sama powinnam się ciebie zapytać o to co mnie nurtuje,więc... dlaczego umieściłeś Jo w tym alternatywnym świecie? Co chciałeś przez to osiągnąć?
Peeta myślał przez chwilę, potem powiedział bardziej to siebie niż do mnie. W jego głosie brzmiało przerażenie?
- Nie wiem, Katniss. Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie.
Pokiwałam ze smutkiem głową.
- Tak myślałam. W Kapitolu zrobili z ciebie potwora, który chciał mnie zabić, a teraz, kiedy odstawiłeś leki,to powróciło.
- Nie rozumiem za bardzo o co ci chodzi. Przecież nawet cię nie drasnąłem.
- Cieleśnie nie. Psychicznie owszem.
CZYTASZ
After Mockingjay [ZAWIESZONE]
FanfictionKoniec Igrzysk. Koniec Snowa. Mogłoby się wydawać, że to już koniec wojny i życia w strachu. Niestety to tylko pozory. Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie będzie pasowało. Ktoś, kto będzie chciał to zniszczyć. ------ Opowiadanie jest pisane z...