Rozdział Trzydziesty Piąty.

198 26 13
                                    

Po tej radosnej informacji apetyt chociaż na chwilę mi wrócił, co pozwoliło mi dokończyć jajecznicę. Peeta chciał poznać więcej szczegółów o ślubie, ale zapewniłam go, że o wszystkim dowie się pojutrze. Być może ta informacja go trochę uspokoiła, bo o nic więcej już nie pytał. Spojrzałam ze smutkiem na Lucasa. Było mi go żal, ponieważ to kolejne spotkanie, wydarzenie, na które nie został zaproszony.

- Przykro mi - powiedziałam i poklepałam go po ramieniu.

Luke wstał i wzruszył ramionami.

- Nic się nie stało, przecież ja nawet tych ludzi nie znam - stwierdził, włożył naczynia do zlewu i udał się do sypialni, uprzednio powiedziawszy dobranoc Peecie oraz mnie.

- Ja chyba też już się będę zbierać - rzuciłam jakby od niechcenia do blondyna i dogoniłam Luke'a na schodach.

- Chcę ci podziękować, Katniss.

Uniosłam brew ze zdziwienia.

- Za co?

Lucas, cały czas patrząc na swoje buty, powiedział cienkim głosem:

- Za dzisiejszy dzień. Wiesz, za te rady.

Uśmiechnęłam się blado, kiedy doszliśmy do drzwi mojej sypialni. Wzięłam go za rękę:

- Spójrz na mnie, Luke. - Chłopak podniósł swoje zapłakane oczy, mina mi zrzedła, bo naprawdę myślałam, że jego stan się poprawił. - Najwyraźniej jestem marną pocieszycielką - dodałam pod nosem.

Brunet zaśmiał się cicho i wolną ręką przeczesał włosy.

- Nie przesadzaj, nie jesteś aż taka zła...

- To chyba jedno z najlepszych kłamstw jakie kiedykolwiek usłyszałam - dodałam, siląc się na radosny ton, żeby wywołać u niego uśmiech, ale nie podziałało. Westchnęłam i kontynuowałam:

- Słuchaj, najważniejsze, że mamy siebie. - Nie jesteś z tym sam i pamiętaj, że zawsze możesz do mnie przyjść, porozmawiać albo jak wolisz posiedzieć w ciszy.

Chłopak skinął lekko głową.

- Peeta jest szczęściarzem, że ma taką dziewczynę.

- Tak właściwie to my nie jesteśmy razem.

Lucas nic na to nie odpowiedział, puścił moją dłoń i zamknął się w pokoju.

Szybko wślizgnęłam się do swojej sypialni i rzuciłam w ubraniach na łóżko. Stwierdziłam, że wykąpie się rano. Zasnęłam szybciej niż przepuszczałam.

Gdzie ja jestem? - pomyślałam.

Miejsce, w którym się znajdowałam, było jasne i puste. Wydawało się nie mieć końca.

- Witaj, ciemna maso.

Usmiechnęłam się szeroko na dźwięk tego przezwiska. Och, jakże mi go będzie brakowało. Dziwne jest to, że z rzeczą, której tak bardzo nienawidziłam w przeszłości, najtrudniej jest mi się rozstać, ponieważ kojarzy mi się z przyjaciółką, której już nigdy nie zobaczę, nie usłyszę.

Szybko pociągnęłam nosem, aby się nie rozpłakać, bo chociaż wiedziałam, że to jest t y l k o sen, jej głos wydawał mi się znajomy i prawdziwy.

Johanna chwiejnych krokiem wyłoniła się z mgły. Wyglądała tak, jak ją ostatni raz widziałam. Ta sama bluzka i ta sama czerwona plama krwi.

- No już nie patrz się tak na mnie, wiem, że wyglądam okropnie,ale nie znalazłam jeszcze w tym miejscu żadnej szafy - wywróciła oczmi.

After Mockingjay [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz