- Beete mieszka pod numerem ósmym -powiedziałam spoglądając na moją przyjaciółkę, która zwijała się z bólu. Gdzieś głęboko w mojej głowie chodziła myśl, że to przez te jagody, ale kiedy jej to oznajmiłam- zaprzeczyła. Owszem, również je jadłam- teoretycznie. Gdyby był to łykołak już dawno byłoby po niej. Chociaż nie wiem po co ktoś miałby zatruwać jagody.
Dom Beete'ego wyglądał jak reszta w wiosce- ba! Jak reszta w całym dystrykcie. Beton, kable i małe okna.
Zapukałam kilka razy. Nie miałam pewności czy Beete tutaj mieszka, ale nie chciałam tego mówić Johannie, której maleńkie kropelki potu spływały po skroniach, a twarz miała bladą jak trup.
- Wszystko dobrze? -spytałam ją. Nie dostałam odpowiedzi- lepiej- ona mnie chyba w ogóle nie słyszała.
Drzwi otworzyły się, a w nich stał- siedział nasz przyjaciel. Nie wiem kto wyglądał na bardziej zaskoczonego- ja czy on. Niecodzienne widzi się faceta w samych bokserkach. Zaczerwieniłam się i wtedy poczułam jak coś ciężkiego opada mi na ramię. Jęknęłam.
- Beete...-wyszeptałam, a ten zrobił mi przejście w drzwiach. Johanna ważyła dużo więcej niż ja przez co ciężko było mi ją utrzymać. Położyłam ją na kanapie w salonie pełnego komputerów i maszyn. Całość również była wykonana z zimnego betonu co sprawiło, że pokój wydawał się nieprzyjemny. - Katniss... jak myślisz co jej jest? -spytał Beete grzebiąc coś w małej, niskiej- żeby mógł dosięgnąć- szawce w kuchni. Wrócił do mnie z butelką. -Na zatrucia... -podał mi ją.
Położyłam dłonie na biodrach. W tym momencie cały plan spotkania Peety zszedł na drugi plan. Moja przyjaciółka mamrotała coś niezrozumiałego pod nosem. Postanowiłam, że później udam się do łazienki po ręczniki. Nachyliłam się do niej i wlałam kilka kropel leku.
- Mam pytanie. Skąd wiedziałeś, że to jest zatrucie...? Przecież przed chwilą nie byłeś tego pewien, lepiej, pytałeś co jej jest.
Spojrzał na mnie spod szczurowatych okularów.
- Nie mam pojęcia czy to jest zatrucie, nie jestem lekarzem, ale połącz fakty Katniss. Poci się, trzyma się za brzuch. To chyba oczywiste.Owszem jest to oczywiste i ja o tym bardzo dobrze wiedziałam, ale skąd Beete wie. Założę się, że to nie są te jagody, bo inaczej ja też wylądowałabym na kanapie.
- Beete, gdzie jest łazienka? -spytałam. Gospodarz momentalnie zajechał mi drogę.
- Ta na dole jest nieczynna... a innej nie ma.
- Przecież jest jeszcze na górze...
- Tutaj nie ma -dodał pospiesznie. Westchnęłam.
- W takim razie gdzie mogę namoczyć ręczniki?
- W kuchni. Wybacz, ale muszę na chwilkę pójść coś załatwić.
- Jasne.
Beete wjechał do swojego pokoju na parterze. Fascynowało mnie w jaki sposób się porusza. Wyglądało to bardzo naturalnie i sprawnie, to zapewne dzięki wszystkim ulepszenią jakie w nim zamontował.
Udałam się do małej kuchni. Namoczyłam znaleziony na kuchennym blacie ręcznik i wróciłam do Johanny, która nie wyglądała ani trochę lepiej. Przyłożyłam jej okład do czoła, które było rozpalone od temperatury oraz przykryłam ją kocem. W między czasie Beete wyjechał ze swojego pokoju i opuścił dom.
Zaciekawił mnie fakt, gdzie mógł się udać. Na pewno nie do pracy.
Usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Na wyświetlaczu pojawił się "Peeta". Nie wierzę. Po tym wszystkich chce jeszcze ze mną gadać?! Johanna chwyciła mnie za rękę i wyszeptała ochrypłym, cienkim głosem:
-Nie odbieraj...on, on jest z kimś. Zasnęła. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Katniss to ja, Peeta.
W tle słyszałam jakieś głosy.
-Wiem, czego chcesz? -zabrzmiało to o wiele gorzej niż bym chciała. Nie najlepszy początek.
-Nie szukaj mnie, proszę.
-Peeta, skąd wiesz, że ja Cię szukam?
-Dlaczego inaczej byłabyś w trójce, w domu Beete'iego, z Johanną na kanapie?
-Skąd wiesz.
-Mam swoje źródła Katniss. Cieszę się, że przejrzałaś na oczy i wyjechałaś z pałacu, ale czy nie uważasz, że gdybym chciał zostać odnaleziony to bym po prostu przyjechał do Ciebie, a nie się ukrywał?
- Przed czym uciekasz? Przede mną?
Łzy napłynęły mi do oczu. Nie wierzyłam własnym uszom.
- To nie jest dokładnie tak. Nie uciekam przed Tobą, po prostu chcę się od wszystkiego odciąć.
- I zacząć nowe życie z inną kobietą?!
Wykrzyczałam to na głos. Peeta rozłączył się.Zaraz. Nie zaprzeczył.
Na chwiejnych nogach, udałam się na piętro. Łzy spływały mi po policzkach duszkiem, tworząc na podłodze drogę, którą szłam. Nie pamiętaj za wiele z tej rozmowy. Jak on mógł mnie zdradzić. Jak. Przecież mnie kocha... a ja jego.
Otarłam kilka łez i rzuciłam się na łóżko w sypialni.
Biegłam przez las. Ciemny i zimny. Nie wiem przed czym uciekałam, ale wiedziałam, że musiałam biec ile sił w nogach. Minęłam jedno drzewo. Zobaczyłam postać. Przystanęłam. Na początku nie rozpoznałam, kto to jest, ale po chwili byłam już pewna. Widziałam małą drobniutką siostrzyczkę Prim, moją kaczuszkę, której nawet teraz bluzeczka wychodziła ze spódniczki. Wyglądała tak jak w dniu dożynek. Dwa cienkie warkoczyki opadały jej na równie chude ramiona. Gdybym miała wybór jeszcze raz zrobiłabym bym to samo- zgłosiłabym się za nią. Dotknęłam jej policzka, a raczej to co nim było, czyli jej halogen. Momentalnie znikła mi z oczu. Rozpłakałam się. Usłyszałam brawa za swoimi plecami. Już wiem przed czym uciekałam. Nie przed sobą. Nie przed przyszłością. Przed przeszłością. Wszędzie widziałam twarze osób, których już nie ma. Świat przed moimi Igrzyskami. A za plecami słyszałam oklaski. Przerażające. I wiedziałam jedno- ktoś mnie obserwuje oraz czeka na mój ruch.
Obudziłam się z płaczem, który towarzyszył mi również przy zasypianiu. Spojrzałam na zegarek- już dawno po północy. Wywlokłam się z łóżka i postanowiłam, że zanim zejdę do Johanny to przynajmniej przemyję twarz, bo muszę wyglądać tragicznie. Zobaczyłam, że w sypialni znajdują się drzwi. Pociągnęłam za klamkę raz, drugi, trzeci i nic. Ktoś musiał je zakluczyć od środka. Kopnęłam w nie i o dziwo podziałało.
Osoba, która się za nimi znajdowała, była ostatnią, którą spodziewałam się zobaczyć w tym domu.
***********
|Jeśli wam się notka podobała zostawcie ★|Kto jest w łazience? Jaką sprawę miał do załatwienia Beete? Co się stało Johannie? Jakie plany ma Matthew? Kim jest kochanka Peety?
Wszystko w kolejnych rozdziałach! ♥
CZYTASZ
After Mockingjay [ZAWIESZONE]
FanfictionKoniec Igrzysk. Koniec Snowa. Mogłoby się wydawać, że to już koniec wojny i życia w strachu. Niestety to tylko pozory. Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie będzie pasowało. Ktoś, kto będzie chciał to zniszczyć. ------ Opowiadanie jest pisane z...