Siedząc w swoim nowym biurze delektował się smakiem mocnej i dobrej, prawie kruczoczarnej kawy wyglądając w tym samym czasie za okno. Przez uchylone szklane drzwi widział, jak jedna z asystentek Styles'a znajdująca się akurat na tym piętrze uderza szybko wypielęgnowanymi paznokciami w klawiaturę komputera. Była skupiona na swojej pracy i nawet palące oraz natrętne spojrzenie agenta 009 nie potrafiło jej od tego oderwać. W końcu poddał się i odpuścił sobie próbę zwrócenia na siebie uwagi ślicznej brunetki i wyciągnął nogi pod biurko zaciskając długie palce na kubku. Przymknął na chwilę oczy ciesząc się błogą ciszą, jaka panowała w około i westchnął cicho. Nie powinien dziwić fakt, że prychnął zirytowany słysząc z oddali stukot obcasów o marmurową posadzkę. Uchylił powiekę i niemal morderczym spojrzeniem zlustrował drzwi.
- Tomlinson, nie udawaj, że masz kobiecego focha, bo i tak w to nie uwierzę - Słysząc znajomy głos uśmiechnął się sztucznie i odłożył naczynie na drewnianą nawierzchnię.
- Co cię tu sprowadza? - Splótł ze sobą dłonie, a palce wskazujące ułożył na górnej wardze jednocześnie biorąc w niewolę tą dolną.
- Jako, że na razie Obiekt X pozostaje niezidentyfikowany mamy zając się bardziej przyziemnymi sprawami - Przekazała polecenie góry jednocześnie przykuwając jego uwagę. Zaciekawiony uniósł jedną brew i gestem zachęcił ją do tego, żeby mówiła dalej.
- Lato trwa, hormony szaleją, a pierwsze trupy już zdążyły się pojawić. Co powiesz na urocze popołudnie na obrzeżach Waszyngtonu pośród ludzkich szczątków? - Oparła się dłońmi o biurko i nachyliła w jego stronę ukazując lekko, nieco nieświadomie dekolt w swojej czarnej sukience.
- Brzmi obiecująco - Mruknął i wstał z miękkiego fotela, z którym już zdążył się zaprzyjaźnić. Poprawił krawat, przeczesał palcami włosy i ruszył ku wyjściu z budynku J. Edgara Hoovera.
***
Zlustrował wzrokiem sylwetkę swojej towarzyszki i z trudem powstrzymał się przed uwięzieniem dolnej wargi pomiędzy zębami. Miała na sobie obcisłe, czarne spodnie i śnieżnobiałą koszulę. Obcasy zostały na swoim miejscu, a na jej nosie znalazły się okulary przeciwsłoneczne. Słońce tego dnia dosyć mocno prażyło. Louis nasunął na nos swoje i ruszyli we dwójkę do lasu, w którym jakieś dzieciaki znalazły rozkładające się zwłoki.
- Nazywają to miejsce lasem samobójców - Idąc leśną ścieżką blondynka nie fatygowała się, żeby patrzeć pod nogi. Czuła się dosyć pewnie w obcasach i nikt nie zaplanował jej spotkania z ziemią tego dnia - Kilkoro nastolatków się tutaj powiesiło, ktoś podciął sobie żyły, a tutejsza legenda mówi, że po nocach straszy. Typowa bajka dla dzieci, żeby nie zapędzały się tu po zmroku - dodała zaciągając się świeżym leśnym powietrzem.
- Na miejscu są już federalni? - Zapytał Tomlinson rozglądając się dookoła, widoki były wyjątkowo piękne.
- Tak. Cała ekipa i banda z Instytutu Jeffersona ostatnio z nimi pracujemy. Dosyć fajni ludzie - Alex przyśpieszyła kroku, a Louis po kilku krokach w biegu się z nią zrównał - Zaraz będziemy na miejscu - dodała
Już z tamtego miejsca niebieskooki mógł stwierdzić to samo.
- Wyczułaś to po zapachu? - Zapytał maszcząc nos. Niby jego praca wymagała znoszenia smrodu rozkładającego się ludzkiego działa, ale niczego za wiele.
- Jakim zapachu? - Alex zmarszczyła brwi - Szczątek? Już się przyzwyczaiłam, za nim mnie do ciebie przydzielono bywałam nie jeden raz w takich miejscach. Uwierz mi, mogło być gorzej - zapewniła go jednocześnie przechodząc pod taśmą policyjną. Przewrócił oczami i również wkroczył na miejsce zbrodni.
W około kręciło się mnóstwo ludzi ubranych w plastikowe, najczęściej niebieskie kombinezony. Niektórzy mieli nadrukowane na plecach ogromnymi literami FBI, a niektórzy żółte logo człowieka witruwiańskiego po prawej stronie na piersi.
- Tak naprawdę jesteśmy tu po to, żeby zobaczyć jak sobie radzą, a potem napisać raport dla góry. Jako, że jesteś świeżakiem, to pozwolę Ci się wykazać. Zanotuj najważniejsze sprawy, porozmawiaj z antropologami od federalnych i Instytutu. Doprowadzeniem do tego, kto kogo zabił, kim jest i co robiła ofiara to już sprawka agentów niższej rangi - Wytłumaczyła mu wszystko jednocześnie wręczając długopis i notatnik - Dasz radę Louis, w końcu jesteś 009 - dodała odchodząc w kierunku swoich znajomych jednocześnie będących technikami specjalizującymi w różnych dziedzinach na miejscu zbrodni. Znaleźli się entomolodzy, stażyści, antropolodzy, specjaliści od rekonstrukcji. Po prostu bajka dla fanatyków morderstw. A dla Louisa było to nic więcej, jak kolejna mało istotna sprawa.
- W końcu jesteś 009 - Przedrzeźnił ją podchodząc do kobiety, która kucała przy zwłokach. Widząc szczątki obudził się w nim odruch wymiotny w tamtym momencie cieszył się, że śniadanie zjadł parę godzin temu.
~*~
Co sądzicie o 8? Czekam na wasze opinie i życzę wszystkim miłego dnia! :*
All the love, Red xx
CZYTASZ
nowicjusz • tomlinson
Fanfiction❝trzeba niemało odwagi, aby się ukazać takim, jakim się jest naprawdę.❞ ━ s.kierkegaard ~*~ [zakończone ✔] [dedykowane @mylouispony] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2015/16)