Mijały dni i tygodnie, a w jego życiu nic szczególnego się nie działo. Codziennie od poniedziałku do piątku wstawał, jadł śniadanie, pił czarną kawę, wsiadał w samochód i jechał do dobrze znanego mu miejsca. Siedział w swoim biurze do 15.00, ewentualnie opuszczał je, gdy pojawiło się jakieś zabójstwo, żeby następnie napisać raport dla góry, a po opuszczeniu miejsca pracy dosyć często wpadał do przydrożnego baru. Jego dobrym przyjacielem stało się Martini Bianco. Powoli popadał w monotonie, a dla agenta 00 oznaczało to tylko jedno: nadchodzące kłopoty.
***
- Błagam, powiedz, że coś znaleźliście - Jęknął widząc blondynkę, która pojawiła się w jego biurze - Ten spokój już mnie znudził - dodał. Alex słysząc jego słowa roześmiała się radośnie.
- Na twoje szczęście tak - Zaczęła - Wpadliśmy na trop Obiektu X. Węszył ostatnio w północnej Afryce - dodała
- Po co? Przecież tam jest tylko bezkresny ocean piasku - Mówiąc to miał na myśli oczywiście największą pustynie na świecie - Saharę. Czego Pierce szukał na Saharze?
- Tego wkrótce się dowiemy, a teraz mam cię zabrać do Styles'a. Chce ci coś przekazać - Odpowiedziała i zawróciła w kierunku wyjścia. Wstał ze swojego wygodnego fotela, zabrał z oparcia marynarkę i po narzuceniu ją na siebie ruszył w kierunku drugiego końca budynku.
***
- O co chodzi? - Zapytał siadając na jednym z czarnych foteli znajdujących się w biurze Styles'a. Drugi zajęła Alex. Jej sukienka nieco podwinęła się ukazując udo dziewczyny, przez co Tomlinson miał problemy ze skupieniem się.
Styles odwrócił się do nich i oparł dłońmi o hebanowe biurko. Jak zwykle wyglądał cholernie perfekcyjnie. Idealnie ułożone włosy, wyprasowany garnitur, dopasowany krawat do koloru oczu i garnituru, i błysk w oku, co było bardzo rzadko spotykane. Widoczne cieszył się z czegoś, a Louis był gotów dać sobie rękę uczuć, że wiązało się to z Pierce'em.
- Jak pewnie Alex ci już wspominała Pierce zostawił po sobie parę śladów, a to nas do niego bezpośrednio doprowadziło. Aktualnie przebywa na terenie Egiptu w jednej z opuszczonych stacji kolejowych. Nie wiem, czego tak szuka, po co tam pojechał i dlaczego ściągnął tam lokomotywę i kilkanaście wagonów - Zaczął - Polecisz tam razem z Alex i razem dowiecie, po co ta cała szopka - dodał
- Na miejscu jest już paru naszych agentów. Zapoznają nas z tym dokładniej i wyposażą w broń - Zaczęła Alex, która chyba wszystko już wiedziała.
- Kiedy? - Zapytał Tomlinson. Wiedział, że się od tego nie wywinie, z resztą nawet tego nie chciał. Waszyngton znudził go już swoim pędem życia i wiecznym pośpiechem.
- Jeszcze w tym tygodniu. Musicie się tam znaleźć jak najszybciej, Pierce w każdej chwili może stamtąd spieprzyć i cały plan szlag trafi - Odpowiedział Styles.
- Jak jest prawdopodobieństwo, że zginiemy? - Tomlinson zadał dręczące go pytanie i oczekiwał odpowiedzi. Mimo wszystko nie chciał zginąć mając na karku ledwo 26 lat.
- Wysokie, ale jestem dobrej myśli, Louis - Odpowiedział Harry - Dacie radę. Jesteście moimi najlepszymi ludźmi - dodał
- Gdy jednak skończę na tamtym świecie masz mi wyrządzić taki pogrzeb, jakiego Ameryka jeszcze nie widziała. Nie pogardzę też świętem państwowym - Zaczął Tomlinson, a brunet roześmiał się.
- Masz to jak w banku - Zapewnił go - A teraz jesteście już wolni. Powodzenia Alex, powodzenia 009.
~*~
Od tego rozdziału właściwa fabuła tak naprawdę się zaczyna. Mam nadzieje, że niczego nie spieprzyłam i przepraszam, że tak krótko.
All the love, Red x
CZYTASZ
nowicjusz • tomlinson
Fanfiction❝trzeba niemało odwagi, aby się ukazać takim, jakim się jest naprawdę.❞ ━ s.kierkegaard ~*~ [zakończone ✔] [dedykowane @mylouispony] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2015/16)