- To, jak? Zwalniasz nas dyscyplinarnie, czy mamy pisać wypowiedzenia? - zapytał Louis, strzepując popiół z papierosa. Zmierzył Stylesa wzrokiem, po czym przeniósł swoje spojrzenie na Alex, która bawiła się jedną ze swoich rękawiczek, przysłuchując się rozmowie. Jej nastrój uległ zmianie, gdy brunet pojawił się na horyzoncie.
- Dam wam wolną rękę. - zadecydował Harry, wprawiając Louisa w lekkie osłupienie. - Możecie odejść, ale gdy pojawią się jakieś komplikacje, to ściągam was z jakiegokolwiek miejsca na świecie, w którym będziecie przebywać, jasne?
- Niech będzie. - szatyn zgodził się, a potem uścisnęli sobie dłonie, aby to przypieczętować. - Kiedy wracasz do Waszyngtonu?
- Za parę godzin mam lot, a dlaczego pytasz?
- Z ciekawości. - Louis wzruszył ramionami, a potem opuścił szluga na ziemię i przydeptał go butem. - Zostaniemy tu na parę dni, co blondasku? - dodał, patrząc się na Alex. Na dźwięk swojego przezwiska spojrzała na szatyna, a potem przytaknęła twierdząco głową.
- Alex, nie sądzisz, że to właściwa pora, aby wyznać mu prawdę? - zaczął Styles, a ona westchnęła ciężko, podchodząc do nich bliżej. Do tej pory wszystko było dobrze, nie odczuwała potrzeby, by wyprowadzić Louisa z mgły, w której błądził, do tej pory. Jej sumienie postanowiło się obudzić i poruszyło coś tam w jej wnętrzu, nie pozwalając na dłuższe ukrywanie prawdy.
- Jaką prawdę, co? - Louis zmarszczył brwi, nie mając pojęcia, o co może chodzić. Wsunął dłonie do kieszeni spodni, lawirując spojrzeniem pomiędzy blondynką, a swoim byłym już szefem.
- Pamiętasz, jak Pierce wspomniał coś o Beverly? - zaczął Harry, przez co szatyn przytaknął szybko. - Wiemy z twoich akt, że w czasie trwania szkoły średniej chodziłeś z niejaką Beverly Jones, nie zaprzeczysz, prawda?
- No tak... - Tomlinson potarł swój kark, wciąż nie rozumiejąc, o co chodzi. Przecież Beverly wyjechała w klasie maturalnej, wcześniej zrywając ze wszystkimi jakiekolwiek kontakty. Nawet nie powiedziała, gdzie wyjeżdża, ani dlaczego to działo się tak nagle. - Możecie mi w końcu powiedzieć, o co chodzi do jasnej cholery?
- Więc już wtedy Beverly była agentką specjalną, zaczynała dużo wcześniej niż ty. - ciągnął Styles, przez co Louis zrobił większe oczy. Czyli siedzieli przez te wszystkie lata w jednej branży, a on nic o tym nie wiedział? - Poprzedni dyrektor wysłał ją na dosyć ryzykowną misję pod Moskwę. Już wtedy mieliśmy dosyć duże zatargi z Pierce'em oraz jego ludźmi. Wiesz, co się wtedy stało i dlaczego straciłeś z nią kontakt?
- Oświeć mnie.
- Zmasakrowali mi twarz. - Alex przejęła inicjatywę, wcześniej zabierając od szatyna paczkę i zapalniczkę. - Byłam w opłakanym stanie, ale rząd postanowił tak tego nie zapłacić. Ukradli wtedy sporą część pieniędzy z kont bankowych w Szwajcarii, które należały do Pierce'a i wysłali mnie na przeszczep. Harry, który przejął posadę po starym wyjadaczu Dawsonie, postanowił wymazać mnie z akt, pozbawić tożsamości. Wtedy nie rozumiałam, o co mu chodzi, dopiero z czasem puzzle zaczęły się łączyć w logiczną całość. Wszczepiono mi implant głosu, przeszczepiono twarz, włosy, nawet eksperymentowali z moimi tęczówkami i udało im się, choć stary kolor powoli do mnie wraca. Nie poznajesz mnie, Louis?
- Słuchaj, chłopie. - Harry postanowił dokończyć to przedstawienie. - Beverly Jones to od kilknastu lat Alex Withman, rozumiesz? Specjalnie wyznaczyłem ją do twojego szkolenia, a potem pozwoliłem wam współpracować. Byłem pewien, że ona zna cię bardziej niż ty sam i nie pomyliłem się. Cały czas pracowałeś z jedną i tą samą osobą. Ze swoją szkolną miłością.
A Louis nie wytrzymał tego nawału informacji i po prostu zemdlał.
~*~
chcecie dzisiaj jeszcze jeden?
CZYTASZ
nowicjusz • tomlinson
Fanfiction❝trzeba niemało odwagi, aby się ukazać takim, jakim się jest naprawdę.❞ ━ s.kierkegaard ~*~ [zakończone ✔] [dedykowane @mylouispony] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2015/16)