Prawda, którą tak bardzo pragnął odkryć, okazała się być niezwykle przytłaczająca. Młody mężczyzna zapędzony w róg poprzez swoją przeszłość nie potrafił znaleźć dogodnego wyjścia z sytuacji. Przez te wszystkie lata był pieprzoną marionetką, która nie miała nic do powiedzenia. Żył złudzeniami, kłamstwami i oszustwami. Dostawał iluzję podejmowania własnych decyzji. Myślał, że w końcu wziął życie w swoje ręce. Z opaską na oczach został popchnięty w dotychczasową egzystencję, nawet nie mając pojęcia, że każda kolejna godzina jego bytowania na ziemi była zależna od lalkarza, kierującego młodego szatyna. Nikt, nawet Alex, czy Styles wydawali się nie zwracać uwagi, że się zmienił. Przeszywające wszystkich na wskroś, błękitne, czasami tylko wzburzone spojrzenie straciło swój blask, ramiona zapadły się, worki pod oczami urosły do rozmiarów poduszek, a włosy tworzące uporządkowany chaos żyły własnym życiem. Louis nie był tym samym Louisem, to nie był już as w rękawie Ameryki, agent specjalny, nowy 007. To był wrak człowieka, który myślał, że stoczył się na samo dno życia, a okazało się, że ta studia sięga jeszcze głębiej. Demony przeszłości rozrywały od środka jego dusze.
:::
Mechanicznie stawiane kroki, odbijały się echem w pustym korytarzu gmachu FBI. Był piątek, późne popołudnie. Każdy opuścił już swoje miejsce pracy, chcąc rozpocząć weekend, ale nie Tomlinson. Musiał się zemścić, odpłacić się taką samą dawką bólu, jaką zadano pięcioletniemu chłopcu. Bez Stylesa, Alex i całej ludzkości na karku. Poza prawem. Jego umysł opętała żądza krwi i pięknej, cholernie dobrze smakującej zemsty. Przemierzał budynek, powtarzając sobie, co chce powiedzieć szefowi. Czuł narastający stres, w miarę zbliżania się do gabinetu Harry'ego. Pomimo tego wyraz jego twarzy pozostał kamienny. Postanowił nie okazywać żadnych uczuć, pozostać obojętnym. Bez pukania wszedł do środka, nawet nie przepraszając za przeszkodzenie. Brunet rozmawiał z kimś przez telefon, nie spodobało mu się, że podwładny wszedł do pomieszczenia jak do siebie. Rzucił jeszcze kilka słów, odłożył urządzenie i spojrzał na szatyna.
- Czego?
- Odchodzę. - oparł się dłońmi o biurko, nachylając w stronę Stylesa. Nie obchodziło go to, że cały trud, jaki sobie zadali, aby zrobić z niego niezniszczalne cudo poszedł na marne. - Odchodzę, Styles. Nie obchodzi mnie to, że straciłeś właśnie agenta specjalnego, moja odznaka i broń są w górnej szufladzie w biurku. Do widzenia. - dodał
- Nikt nie odchodzi i przychodzi tutaj bez mojej zgody, głupcze. - głos bruneta był chłodny, ale zarazem ostry jak brzytwa. Jego klatka piersiowa zaczęła unosić się i opadać w nienaturalnie szybkim tempie. Był człowiekiem impulsywnym, o naturze cholerycznej. Przypominał aktywny wulkan. Nie było wiadomo, kiedy znowu wybuchnie. - A ty nie zrobisz tego, jeśli ja tego nie zechce. - dodał, wstając, aby zyskać przewagę w oczach podwładnego. Szatyn jednak prychnął, kręcąc głową. Takie sztuczki na niego nie działały.
- Owszem, zrobię, a ty nie masz już nic do gadania. - stwierdził, prostując się. Omiótł wzrokiem sylwetkę szefa. Jego mięśnie napięły się, a oczy niebezpiecznie szybko pociemniały. To już nie była ta hipnotyzująca, głęboka zieleń, tylko prawie czarny, agresywny odcień. - Wypowiedzenie prześlę mailem. - dodał, odwracając się na pięcie.
- Jeśli stąd wyjdziesz obiecuje, że już nigdy tu nie wrócisz.
- Nie muszę. - rzucił przez ramię i już go nie było.
:::
Po odnowieniu kontaktów ze starym znajomym bardzo szybko zlokalizował obecny adres Pierce'a. Długie palce z zawrotną prędkością uderzały o klawiaturę laptopa. Błękitne spojrzenie błądziło pośród coraz to nowszych, pojawiających się w każdej części ekranu wiadomości. Było ich mnóstwo, ale jego umysł katalogował je w odpowiedni sposób. Wiedział już, że William przebywa w Wenecji oraz że ma tam kilka interesów do załatwienia. Postanowił to wykorzystać, musiał raz na zawsze rozliczyć się z przeszłością.
~*~
Dzisiaj krócej, ale w sumie taki rozdział był mi potrzebny, więc no :v
komentujesz = motywujesz xall the love, Red xoxo
CZYTASZ
nowicjusz • tomlinson
Fanfiction❝trzeba niemało odwagi, aby się ukazać takim, jakim się jest naprawdę.❞ ━ s.kierkegaard ~*~ [zakończone ✔] [dedykowane @mylouispony] © text, cover and trailer by xrainbow_007x (2015/16)