14.

654 54 4
                                    

- Alex! Pośpiesz się! - Ryknął Louis widząc, że teren staje się znowu równinny. Od dłuższego momentu zwisał nad nasypem i rozglądając się dookoła. Szukał możliwie jak najszybszej drogi ucieczki. - Alex! - pogonił ją znowu.

- Idę, już idę - Mruknęła zarzucając sobie na plecy plecak wojskowy.

- Po co ci to? - Zmarszczył brwi

- Po to, żebyś pytał - Rzuciła - Na trzy? - dodała chwytając się krawędzi wagonu

- Na trzy - Odpowiedział przy okazji spoglądając na nią kątem oka.

- Raz

- Dwa

- Trzy! - Po wzięciu lekkiego rozbiegu odbił się od starej podłogi i wyskoczył na zimne podłoże. Wylądował na prostych nogach i przebiegł jeszcze paręnaście kroków chcąc złapać równowagę. Oparł dłonie o kolana i spojrzał w stronę oddalającego się pociągu. Strażnicy na dachu, jak zwykle niczego nie zauważyli.

Wyprostował się i po potarciu karku podszedł do dziewczyny, która właśnie podnosiła się z ziemi. Jej spotkanie z nią było nieco brutalniejsze. Miała przetarte spodnie na kolanie i lekko zranioną dłoń.

- Wszystko w porządku? - Zapytał

- Tak, to nic takiego - Powiedziała rozsuwając plecak - Zabrałam trochę amunicji, wojskowe suchary i kurtki - dodała podając mu tą o większym rozmiarze.

- Pomysłowe - Mruknął narzucając na siebie materiał - Idziemy - dodał ruszając przed siebie. Nie miał jakiegoś planu. Na razie liczyło się to, żeby uciec jak najdalej z tamtego miejsca.

***

Szli już parę godzin. Zmęczeni, spragnieni i głodni. Nie mieli mapy, ani zasięgu. Mijając jakieś samotne drzewo miał wrażenie, że kręcą się w kółko, co było bardzo prawdopodobne.

- Jak mi powiesz, że to jedno i to samo drzewo, to naprawdę się zdenerwuje - Jęknęła Alex, która tak naprawdę od dobrych dwóch godzin tylko powłóczyła nogami. Było cholernie zimno, miała dość.

- Pociesz się tym, że mogło być gorzej - Mruknął Tomlinson rozglądając się dookoła - Tam coś jest - dodał wskazując przed siebie - Jakieś pięć kilometrów stąd - dodał

- Żartujesz - Prychnęła blondynka opierając dłonie na kolanach - Nie dam rady - dodała.

- Dasz - Zapewnił ja poprawiając plecak, który oddała mu zaraz na początku wędrówki - Gdybyś nie dała, to nie doszlibyśmy tak daleko - dodał. Przedrzeźniła go i przeczesała palcami włosy. Nawet w tak beznadziejnej sytuacji nie opuszczał go dobry humor i miał ochotę na żarty. Podziwiała go za to.

- Idziesz, czy nie? - Zapytał będąc już paręnaście metrów od niej

- Idę, idę - Przewróciła oczami, strzeliła sobie palcami i ruszyła za nim.

***

- Czysto - Rzucił po sprawdzeniu opuszczonego budynku stojącego samotnie na środku pustyni. To nie było często spotykane. - Myślę, że nic nam tu nie grozi i możemy pójść spać - dodał odkładając swój karabin

- Nie dam namówić się na coś takiego drugi raz - Warknęła Alex otulając się szczelniej kurtką - Styles może się w dupę pocałować! Tak wiem, że mnie słyszysz Harry! Ja to wiem! - krzyknęła wiedząc, że pewnie podrzucił Louisowi pluskwę, gdy żegnał się z nimi na lotnisku w Waszyngtonie.

- Hej, spokojnie - Zaśmiał się - Też mam ochotę urwać mu głowę, jeśli to cię pocieszy - dodał

- Żeby tylko głowę - Burknęła opierając się o ścianę, gdy zajmował miejsce obok - Czasami mam dość tej roboty - dodała

- Ja też choć pracuje od niedawna - Powiedział odkładając na bok swój pistolet. Oparł głowę o ścianę i zaciągnął się zimnym powietrzem. - Czego właściwie szuka Pierce? - dodała

- Złóż diamentów - Przewróciła oczami - Rosyjska mafia sfinansowała mu podróż i budowę niewielkiej kopalni gdzieś na północy Afryki - dodała - Nic szczególnego

- Rosyjska mafia? Nic szczególnego? - Powtórzył - Nie ma gorszej mafii niż rosyjska, choć słyszałem różne opinie na temat tej meksykańskiej - dodał po chwili ciszy

- Nie znam się na tym - Wzruszyła ramionami i schowała bardziej w kurtce - Dobranoc - dodała

- Dobranoc - Powiedział krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Był zmęczony, ale nie mógł zasnąć. Coś podświadomie kazało mu nad nią czuwać.

***

Nad horyzontem wstawało słońce. Na wpółprzytomnie patrzył w tamtym kierunku i walczył ze sobą, żeby nie zasnąć. Poczuł jak jej dłoń zaciska się na jego ramieniu, a po chwili jej głowa opadła na jego bark. Uśmiechnął się lekko i otulił szczelniej kurtką. Zmarszczyła lekko swój nos, ale dalej spała. Jedno z nich powinno dostać minimalną dawkę snu, a on cieszył się nawet, że to ona. Sam nie mógłby zasnąć po tej całej akcji. Musiał oswoić się z tym, co się stało. A przede wszystkim z tym, że to stanie się jego codziennością.

~*~

Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Zawaliłam wiem, ale takiej sytuacji już nie będzie. Straciłam wenę na to opowiadanie, przez to ta 14 taka nijaka :-:

Następny będzie lepszy, mam nadzieje.

Red x

nowicjusz • tomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz