31.

437 31 4
                                    

Obrót, jaki przybrały sprawy nie spodobał się Louisowi, tym bardziej Alex. Styles wepchnął się pomiędzy nich i zadowolony tym, że posiada większą władzę, porozstawiał wszystkich po kątach. Padł nawet pomysł, aby go unieszkodliwić na czas akcji, ale Biały Dom wiedziałby o tym szybciej, niż do czegokolwiek by doszło. Tudzież ten pomysł odpadał. Podniosły się głosy, aby zmienić przebieg akcji, wykluczając tym samym Stylesa, ale w Wenecji przebywało niewielu zaufanych ludzi, by tego dokonać. 

- Wyglądasz pięknie. - szatyn wykorzystał okazję, że zostali sami i podszedł do Alex, która przygotowywała się na bal. Miała zostać kretem FBI, nie pierwszy, nie ostatni raz. Omiótł jej sylwetkę wzrokiem, za nim przyciągnął ją bliżej do siebie, starając się jakoś uspokoić przed wszystkim, co miało ich czekać. 

Blondynka miała włosy upięte w wytworną fryzurę, a grzywka, o jaką pokusił się fryzjer dodawała jej swego rodzaju uroku. W powietrzu do tej pory unosił się zapach lakieru do włosów, którego Wenecjanin nie zawahał się użyć. Makijażystka, która umalowała Alex sprawiła, że blondynka wyglądała o wiele poważniej niż normalnie. Jej wyraźnie zaznaczone kości policzkowe i wyrazisty kolor ust sprawiły, że wyglądała tak pięknie, iż powinno to być karalne. Później styliści dobrali suknię wieczorową odpowiednią do jej figury i wzrostu, zajęto się także biżuterią, butami oraz pasującymi do całości długimi rękawiczkami, które wykonano z delikatnego materiału. 

- Chce, żeby było już po wszystkim, wiesz? - spojrzała na niego, gdy ich spojrzenia skrzyżowały się w wielkim lustrze oprawionym w wiekową ramę. - Chce rzucić tą robotę i wyjechać gdzieś daleko, może Malediwy albo Dominikana? - dodała, pocierając dłonią swój kark. 

- Albo Hawaje? - zasugerował, muskając spierzchniętymi ustami jej kark. 

- O wakacjach pogadacie później, ruszać się, już pora. - rzucił Styles przez słuchawkę, a Louis przewrócił oczami i pociągnął za sobą Alex w duchu przygotowując się na najgorsze. 

***

- Rozkręćmy ten cyrk. - zaczął Harry, zajmując jeden z głównych foteli. Centrum dowodzenia całej akcji stał się luksusowy jacht zacumowany nieopodal hotelu, w którym odbywał się bal charytatywny. 

- Chciałeś powiedzieć karuzelę śmiechu. - stwierdził Louis. - To co robisz po prostu utwierdza mnie w tym, jak bardzo Ameryka jest głupia, że wybrała cię na tę posadę.

- Jeszcze jedno słowo, a skończysz za burtą. 

- Czy snajperzy są już na stanowiskach? - zapytał techników, a ci tylko przytaknęli twierdząco głowami, zajmując się w dalszym ciągu otaczającą ich technologią. - A nasi ludzie w środku?

- Dwóch robi za kelnerów, jeden stoi przy wejściu, a pozostali krążą, gdzie się tylko da. - zaczął Harry, zabierając krótkofalówkę, która stała do tej pory na biurku. - Macie ją? - dodał, rozglądając się po wszystkich monitorach, jakie można było zobaczyć we wnętrzu łodzi. 

- Kamera numer 86, właśnie podaje zaproszenie naszemu człowiekowi. - rzucił, któryś z techników, a potem wystukał szybko jakąś kombinacje na klawiaturze, aby przekierować obraz z danego monitora na ten znajdujący się na środku jachtu, który był o wiele większy. Pojawiła się Alex, która pełna gracji, elegancji oraz powagi znikała za drzwiami hotelu. 

- Siedźcie jej na ogonie. Nie możemy stracić łączności. 

- Szefie?

- Co?

- Właśnie ją straciliśmy. 

~*~

Angelina w tej sukience to jakieś diamenty i złoto lasdjfldsfhsl

+ że tak zapytam z innej beczki; jacyś chętni na fanfiction o policjantach? prawdopodobnie z harry'm, albo again z louisem, ktoś, coś?



nowicjusz • tomlinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz