Co z nami będzie?! Rozdział 1

721 10 6
                                    

11 kwiecień
Rano obudziłam się w Olka łóżku,ulubione miejsce,w którym lubię się budzić.Ale lubię to tylko wtedy,kiedy on jest przy mnie,a tak jak dzisiaj budzę się sama.Miałam nadzieję,że jeśli 3dni był na meczach,z miejską drużyną,w której jest kapitanem.No ale nie wyszło,ale w ogóle gdzie on się podziewał,nie było go nigdzie w mieszkaniu.Dopiero kiedy weszłam do kuchni na stole zobaczyłam tacę ze śniadaniem i kartką złożoną na pół.Podeszłam i rozłożyłam ją. „Twoje śniadanie skarbie Biegam z chłopakami,wrócę o 10. Kocham Cię. Olek. ❤"
On wie jakie śniadanie mi zrobić.Dzisiaj przygotował musli s ze świeżymi owocami,jogurt do polania i sok pomarańczowy.Mniam najlepsze śniadanie.!
Wzięłam jedzenie i poszłam z powrotem do łóżka. Włączyłam sobie „Dirty dancing". Nie wiem czemu,ale uwielbiam ten film. Oglądałam go ze 30 razy i jeszcze nigdy mi się nie nudził. Skończyłam jeść,sprzątnęłam po sobie i poszłam pod prysznic. Wzięłam długi prysznic,wysuszyłam się i ubrałam ciemnoniebieskie rurki i bokserkę w biało-czarne paski. Ogarnęłam się i zaniosłam koszulkę do szuflady,ale kiedy ją wysunęłam,myślałam,że dostanę szału.Od samego początku wiedziałam co to,ale chciałam się upewnić,otworzyłam paczuszkę i już byłam pewna.To były dragi.Coś czego obiecał mi,że nie tknie.Patryk też od tego zaczynał,a skończył na odwyku.Jemu na to nie pozwolę.Wzięłam opakowanie i poszłam do salonu.Rzuciłam ją na szklany stolik i usiadłam na kanapie, opierając o niego nogi.
Włączyłam nagranie na YouTube.Rękę, na której dziewczyna tnie się żyletką i do tego taka zajebista, smutna muzyka.Usłyszałam, że Olek wchodzi do domu. Wszedł do pokoju,nie oderwałam wzroku od ekranu.Podszedł do mnie i przykucnął.Muzykę rozpoznał od razu,wiedział co to za muzyka.
-Nie oglądaj tego.-Zamknął laptopa i odłożył go obok.Złapał mnie za dłoń,zabrałam ją i odeszłam.Dopiero wtedy zauważył dragi.Westchnął.
-Co?Teraz to yh...kurwa znalazła,mogłem głębiej schować.-Spojrzałam na niego,ale za chwilę odwróciłam wzrok.

-Nie.Teraz jest yh...Idioto po co ci to?Skoro powiedziałeś,że nie będziesz palił.Przepraszam.Chciał mnie objąć,ale się odsunęłam.

-Nie.Nie ma przepraszam.Miało nie być palenia dragów i co?
-Nie paliłem.
-Daruj sobie.Dobrze wiesz,że nienawidzę,gdy ktoś mnie okłamuje.-Wyszłam do przedpokoju,założyłam buty,miałam wychodzić,ale złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
-Nie paliłem.Na prawdę.Proszę cię,zaufaj mi i uwierz w to.-Nie ruszało mnie to.-Błagam cię, nie paliłem.Obiecałem przecież.
-To po co je kupiłeś?
-Sam nie wiem.To był impuls. Pomyślałem,że jak coś pójdzie nie tak to spalę całą paczkę.
-Zwariowałeś?!-Położyłam dłonie na jego policzkach-Przecież taka ilość mogłaby cię zabić.
-Wiem na całe szczęście.
-A co by było ze mną?
-Znalazłabyś sobie innego.Lepszego,mniej wkurwiającego i mniejszego zazdrośnika.
-Przestań.-Zawiesiłam mu ręce na szyi.-Nie ma lepszego,ty mnie nie wkurwiasz i nie chcę innego.
-No,ale mniej zazdrosny mógłbym być.
-Jest dobrze,tylko nie przesadzaj.To jest takie trochę słodkie.
-No to świetnie.-Pocałował mnie w usta.-Ale wiesz co,tą bluzkę to byś mogła przebrać.Za duży dekolt ma.
-Olek,proszę cię.Normalna bluzka.
-Ok,niech ci będzie
-Mam do ciebie prośbę,wyrzuć to świństwo,-Wziął paczuszkę, wysypał wszystko i spuścił w muszli klozetowej.-Dziękuję.-Zaczęliśmy się całować.
-Gotowa jesteś?
-Na co?-Spojrzałam z uśmiechem.
-Nie ważne.Niespodzianka.To co gotowa?-Pokiwałam głową,podszedł o szafy na przedpokoju i wyjął dwie kurtki ze skóry.Podał mi jedną,myślałam że szczę do podłogi mi opadnie.Po prostu nigdy nie chciał przewieźć mnie swoim kawasaki.Mówił,że jak się już zabić,to zabić się samemu. Jeździł sam i nawet błagając się nie zgodził,a dzisiaj sam chciał mnie przewieźć.Od razu wskoczyłam mu na ręce.
Zeszliśmy na dół.Założyliśmy kurtki i wsiedliśmy na motor.
-Będę jechał ostrożnie.-Odwrócił się w moją stronę.
-Oj tam jedź jak zawsze.
-Tylko się trzymaj.-Pocałował mnie,założyłam kask i on też.
Jechał tak jak prosiłam.Był mały ruch na mieście,więc normalnie mógł jechać 180.Pojechaliśmy do parku na drugim końcu miasta.Zatrzymał się na parkingu.Poszliśmy gdzieś wąską ścieżką zaprowadził mnie w kąt parku,był już tam koc i jedzenie.
-Czemu mnie tu zabrałeś?A co z treningiem?
-Chcę ci pokazać coś fajnego.Trening był rano,więc po sprawie.
-Fajnego?Czyli co?
-Chodź,a się przekonasz.-Pociągnął mnie za rękę.Usiadł na kocu i pociągnął mnie do siebie.Specjalnie się położył,żebym wylądowała na nim.-No,no ale musisz wiedzieć,że ja od ponad roku mam dziewczynę.
-No ładnie,a nie sądzisz,że to nie fair ją tak oszukiwać?
-No tak,ale nie mogę się tobie oprzeć.-Pocałował mnie,a ja oddałam pocałunek.Całowaliśmy się przez chwilę.
-No to co zamierzałeś mi pokazać?
-Myślałem,że najpierw dokończymy jedno.-Zjechał palcem do bluzki i pociągnął ją w dół,odsłaniając kawałek stanika.
-O nie,nie.Nie tak szybko.Jak zasłużysz.
-Yhm...-Położył się,a ja obok niego.Spojrzałam w niebo.-Ulubione miejsce w całym mieście.

Co z nami będzie?!Where stories live. Discover now