Co z nami będzie?! Rozdział 2

256 8 0
                                    


16 kwiecień
Już wyzdrowiałam i czuję się świetnie.Jak zawsze musiałam wstać do szkoły,cholercia. Jeszcze ponad 2 miesiące.Obudziłam się o w pół do 7.Poszłam do łazienki,ubrałam niebieskie rurki z szelkami,których nie założyłam na ramiona,tylko wolno wisiały i czerwoną koszulę w cienką,granatową kratkę.Zeszłam na dół,w kuchni siedział Olek i jadł śniadanie.
-Hej.-Podeszłam i pocałowałam go w policzek.💋
-Cześć.-Kończył ostatnią kanapkę.
-To co idziemy?
-Nie tak szybko,ty musisz jeszcze zjeść.-Zrobiłam krzywą minę.
-Nie chcę. Chodźmy już.
-Znowu chcesz być chora?
-Nie.-Odwróciłam wzrok.
-No właśnie,więc siadaj,a ja zaraz zrobię ci śniadanie.-Zrobił je,a ja zjadłam je z musu.
Wiem śmiesznie to brzmi, że nie zjem śniadania i będę chora, ale to też przez to chorowałam. Więc jeśli nie będę jeść to może być ze mną słabo.
Za 15 ósma dopiero wyszliśmy z domu, teraz to się napewno spóźnimy, o 8 mamy zajęcia,a do szkoły mam pół godziny drogi. Pojechaliśmy samochodem, ale było trochę korków,więc i tak się spóźniliśmy. Mieliśmy 10 minut spóźnienia no,ale jak zawsze w czwartki zamiast Wfu mieliśmy zajęcia z tańca. A te zajęcia prowadził Grzesiek,nauczyciel biologii i tańca. Najsurowszy nauczyciel ze szkoły, nigdy nie odpuszcza i za każde wykroczenie stawia maksymalną ilość punktów ujemnych. No ale trudno, trzeba było ponieść karę. Przebraliśmy się i poszliśmy do sali.Była już prawie połowa lekcji.
-Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie.
-Ooo,witamy gołąbeczki.-Dzisiaj jaki powód spóźnienia panie Harasim?
-Zaspaliśmy.-Coś trzeba było powiedzieć.
-Jeszcze raz i zgłaszam do dyrekcji,a teraz na miejsca.-Zajęliśmy swoje miejsca i jakoś wytrwaliśmy do końca lekcji.
Każdą przerwę spędzaliśmy,jak każdego dnia z całą paczką. Jak codzień były odpały.Olek i Michał to takie dwie małpy, zachować się nie umieją XD Dzień mijał spokojnie, ale tylko do muzyki. 2 tygodnie temu nauczycielka podzieliła nas w pary. Myślałam,że będę z Olkiem, ale trafił mi się Kacper-mój były. Byłam z nim zaraz po przeprowadzce przez rok,ale rozstaliśmy się, bo...zmienił fronty. Tzn. zdradzał mnie z moją najlepszą przyjaciółką,Magdą,ale taka sama z niej suka jak z niego skurwysyn. Sory za te słowa, ale dla mnie osoby,które ranią najbliższych to gorzej niż śmieci.No,ale musiałam znieść jego obecność.
-Ola,Kacper wasza kolej.-Podniosłam się z krzesła i wyszłam na scenę, akurat tą lekcję mieliśmy w Sali teatralnej, więc była i scena. On przyszedł zaraz po mnie, miałam ochotę napluć w mordę, ale się powstrzymałam.-To co przygotowani?
-Tak.-Chociaż wcale nie ćwiczyliśmy razem.
-To zaczynajmy. Yo soi asi-Kacper&Ola.
Zaśpiewaliśmy i wyszło idealnie.Podczas śpiewania miałam mieszane uczucia, bo cała ta piosenka przypomniała mi nasz związek.On chyba też coś takiego poczuł, bo dziwnie na mnie patrzył. No i wszystkim się spodobało,bo zaczęli klaskać.Wtedy stało się coś czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała. Spojrzałam na Kacpra,podszedł do mnie,spojrzał mi w oczy i musnął moje wargi swoim ustami.

Odepchnęłam go.
-Pojebało cię do końca?!-Nie mogłam już powstrzymać swojej złości
A na dodatek Olek wparował na scenę.Złapał Kacpra za bluzę.
-Miałeś już swoją szansę! Jeszcze raz się do niej zbliżysz, a cię zabiję!
-Olek,zostaw go,proszę cię.-Podeszłam i położyłam rękę na jego ramieniu.
-Odejdź. My sobie to wyjaśnimy.
-Harasim. Smoczyński.-Olek go puścił, wziął plecak i wyszedł.-Ola idź go uspokój.
-Ok,Angie.-Jestem z nią blisko, więc mówię do niej po imieniu.
Wzięłam swoją torbę i poszłam za nim.Domyślałam się gdzie jest. Wyszłam na dwór i poszłam za róg budynku. Stał oparty o mury szkoły i palił fajkę. Stanęłam przed nim i spojrzałam mu w oczy.
-Zabiję go,Obiecuję.-Usiadł na ziemi, a ja obok niego.
-Przestań tak mówić.
-Ja muszę to zrobić.
-Olek,proszę cię przestań tak mówić.-Zgasił papierosa na trawie i wypuścił ostani dymek z ust.
-Dobrze, przestanę.-Oparłam się o jego rękę, a on objął mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego.-Kocham cię.-Pocałował mnie w czubek głowy. Lubię kiedy to robi.
-Ja ciebie też.-Pocałował mnie lekko.-Ale nadal nie lubię kiedy jesteś taki.
-Jaki?
-Kiedy chcesz komuś najebać.
-Mam widocznie do tego powody.-Chciałam powiedzieć coś,ale wyjął mi to z ust.-A dzisiaj mam i to duże, bo nie pozwolę, żeby ktoś cię dotykał, jeśli tego nie chcesz.
-A skąd wiesz, że tego nie chciałam?
-No po twojej reakcji wyglądało na to,że nie chcesz.No,ale jak wolisz.
-Dobrze wiesz, że żartowałam i mi tu fochów nie puszczaj.-Uśmiechnęłam się do niego.
-Bo?
-Bo nie.-Pocałowałam go.
Zadzwonił dzwonek na przerwę, podnieśliśmy się i poszliśmy na dziedziniec, żeby usiąść z Vici i całą resztą.Ze szkoły wyszedł Kacper, jak zawsze chodził z podniesioną głową,bo co to nie on.Olka zawołała nauczycielka od angielskiego, żeby pomógł jej coś tam zrobić. Zdążył zniknąć za drzwiami, a do mnie podszedł pieprzony „kochaś" i usiadł obok mnie.
-Hej.-Powiedział.
-Kurwa, do końca ci odjebało?-Zapytałam bez krzyku, żeby nie zwracać niczyjej uwagi.
-Jak się czujesz?
-Nie zmieniaj tematu. To ja powinnam się zapytać po tym co zrobiłeś, czy jesteś zdrowy na umyśle?
-Wiedz, że o tobie nie zapomniałem i nadal cię kocham.-Co?!Co on pierdoli. Nie jesteśmy już razem i nigdy nie będziemy.-Teraz,gdy nie jestem już z Magdą, to może moglibyśmy spróbować jeszcze raz.-Położył rękę na moim kolanie.
-Posłuchaj mnie uważnie. –Zdjęłam jego dłoń z mojej nogi.-Wstań i odejdź ode mnie i więcej...
-Powiedziałem ci coś!-Stało się to czego chciałam uniknąć, Olek nas zauważył. Ostrzegał, teraz to już będzie miał przerąbane.-Miałeś się do niej nie zbliżać!-Złapał go za bluzkę, ściągnął z ławki i rzucił o ziemię.-Wstawaj! Taki mocny byłeś, jak chciałeś ją całować, więc teraz też pokaż, że masz jaja.-Nie dał mu nic powiedzieć, bo rzucił się na niego z pięściami.👊👊
Wokół zebrał się tłum, który tylko dopingował Olka w tym co robił, a ja nie miałam tyle siły, żeby go odciągnąć. Na całe szczęście pojawił się Michał z panią Jaroszek,od plastyki,no i dyrektor.

Olek będzie miał poważne kłopoty.Nasz dyrektor jest ok,ale bardzo konsekwentny.Michał razem z nim ściągnęli Olka z Kacpra i odciągnęli go.Kacper miał całą twarz we krwi, przeraziłam się.
-Dzwońcie po pogotowie, musi go obejrzeć lekarz.-Powiedziała plastyczka,jakaś dziewczyna zadzwoniła,a ja uświadomiłam sobie, że muszę zająć się Olkiem.
Wyszłam z tłumu i od razu go zauważyłam, dyrektor i Michał nadal go trzymali. Nie mógł się ani trochę opanować.
-Chłopie, ogarnij się trochę.To,że mu dowalisz jeszcze raz to nic nie da, a narobisz sobie tylko problemów. Przecież mogłeś go zabić takim zachowaniem.-Pan Sawicki nadal mu tłumaczył, ale do niego nic nie docierało.
-No i dobrze! Żałuję, że tego nie zrobiłem od razu, że od razu tego nie skończyłem.
-Przestań tak mówić,proszę cię.-Przestawałam mieć do tego siłę.
-Nie przestanę, bo taka jest prawda, skurwysyn już dawno powinien w ryj dostać.
-Ola zajmij się nim,a ja pójdę do Kacpra, a reszta na lekcję.Michał też.-Akurat przyjechało pogotowie, a reszta poszła na lekcje, za wszelką cenę chciał jeszcze raz mu przyłożyć.
-Musiałeś go,aż tak pobić?-Podeszłam bliżej i spojrzałam mu w oczy.
-Tak!Ostrzegałem go,zrobił to jeszcze raz i się doigrał.
-Ale..
-W dupie to mam! Zrozum! Będzie przypał, to będzie! Życie,ale żaden frajer nie tknie mojej dziewczyny
-Tak,bo ja jestem przedmiotem, który każdy może sobie dotknąć.!
-Nie,przepraszam. Nie tego chciałem.-Przytulił mnie. Schowałam twarz w jego bluzie.-Przepraszam,że to zrobiłem jestem kretynem.Masz rację mogłem z nim porozmawiać, ale nie chcę, żeby ktoś cię dotykał.
-Ja też tego nie chcę, no chyba, że to będziesz ty.
-Ja?
-Mhm.-Objął mnie w biodrach. Wtedy ze szkoły wyszedł dyrektor i zawołał Olka na rozmowę.
Po godzinie wyszedł, siedziałam na ławce przed szkołą,
-Tyle na mnie czekałaś?Mogłaś iść do domu.-Usiadł obok mnie.
-Wolałam zaczekać.I co?
-Nic.Dobrze jest,-80 z zachowania, czyli spadam na naganne,przez 2 tygodnie zostaję po lekcjach przez 2h.No i jak zgłosi to na policję to prace społeczne albo poprawczak.
-O mój Boże.-Schowałam twarz w dłonie.
-Kotek,spokojnie.-Objął mnie w pasie i pocałował we włosy.-Damy jakoś radę. Będzie dobrze.-Szepnął do mojego ucha.-Chodźmy już do domu.
Poszliśmy do mnie, od razu skierowaliśmy się d mojego pokoju i przy okazji z kuchni zwędziliśmy kanapki.Zjedliśmy oglądając „Rozmowy w toku". Była już 17 dlatego musieliśmy się zabrać za lekcje.
-Skoczę do łazienki i możemy zaczynać.-Pocałował mnie i zniknął za drzwiami toalety.Wtedy zadzwonił jego telefon,wzięłam go do ręki, to był Kacper, odebrałam.
-Tak?
-Przekaż mu,że tego nie daruję.Obiecuję, że skończy w poprawczaku.-I za chwilę się rozłączył.Wiedziałam, że on słowa dotrzyma. W jednej sekundzie zrobiło mi się gorąco i zaczęło brakować tlenu.Usiadłam na łóżku i próbowałam złapać oddech.
Olek wyszedł z łazienki, przykucnął przy mnie.
-Olka,co jest?-Przestraszył się.
-Duszno mi.-Szepnęłam.
-Zaraz wrócę.-Sięgnął z szuflady komody saszetkę, w której były igły, strzykawki z lekami.

Sięgnął z pierwszej szuflady komody saszetkę, w której były igły i strzykawki z lekiem.W razie, gdybym miała problemy z oddychaniem, tak jak dzisiaj.
Nie wiedziałam co robić,bo zdarzyło mi się to po raz pierwszy,ale Olek zajął się mną od razu. Do strzykawki nabrał płynu z pojemniczka.Podgiął rękaw od mojej koszuli i spojrzał na mnie dając mi do zrozumienia, że będzie dobrze. Byłam przerażona, osoby, które mnie dobrze znają wiedzą,że panicznie boję się zastrzyków. Oczyścił skórę i wbił igłę, wpuścił cały lek.💉 Przyjęłam to jakoś, odpiął mi dwa górne guziki od koszuli.otworzył okno. Wszystko tylko po to,żeby mi się lepiej oddychało.
-Ola,skarbie nie możesz się tak wszystkim przejmować, bo widzisz co się dzieje.
-Ale...
-Będzie dobrze. Zrozum nie możesz tak,bo kiedyś będziesz sama i nikt ci nie pomoże. A ja bym tego nie przeżył, gdybyś mnie zostawiła. Ok?
-Mhm.-Pocałował mnie w czoło,a ja się do niego przytuliłam.
-Może się prześpisz z godzinkę, powinnaś odpocząć po dzisiaj.
-Z matmy muszę odrobić.
-To zrobisz to później. Godzinę przynajmniej, proszę.
-No dobra, ale tylko godzinę i mnie obudzisz.
-Dobrze.-Pocałowaliśy się.
-Ale ty śpisz ze mną.-Planowałam to od samego początku.
-Co?
-To co słyszałeś.-Pociągnęłam go do siebie, oboje po chwili leżeliśmy na łóżku. Dosłownie po 5 minutach spałam.
Kiedy otworzyłam oczy za oknem było już ciemno.Olka nie było,ale zadbał o to,żeby mi się wygodnie spało. Zdjął ze mnie spodnie (bo zawsze śpię w koszulce i majtkach) i okrył mnie kołdrą. Wzięłam tele do ręki, 23:30 i 1 wiadomość, otworzyłam ją:"Nie obudziłem 😜 tak słodko spałaś, nie miałbym serca 💋 dobranoc i słodkich snów. Kocham Cię ❤💗💜💜 Pójdę pobiegać XD Do jutra 💋"
Sportowiec. On nie potrafi wytrzymać dnia bez biegania lub treningu. Potrafi to robić nawet o 2 w nocy.! :O
Niby spałam tyle czasu, ale nadal byłam zmęczona,poszłam tylko siku i znowu spać. XD


Co z nami będzie?!Where stories live. Discover now