-Kocham Cię.-Powiedziała mu prosto z mostu.
-A ja chcę drzewko z pieniędzmi.-Powiedział i weszli do domu.Od razu z jego mamą zeszłyśmy na dół.
-Cześć kochanie.-Wyciągnął do mnie rękę.
-Śmierdzisz wódą.-Odepchnęłam go.
-Ola,zabierz go na górę, pod zimny prysznic.A ja się nią zajmę.-Zaprowadziła ją do pokoju,w którym miała spać. Zaprowadziłam go do pokoju i wepchnęłam do łazienki.
-Kąp się,ale pod zimną wodą.-Zamknęłam drzwi.
Usiadłam na łóżku, podpierając głowę rękoma. Z moich oczu kapały łzy.Byłam wściekła.Powiedziała, że go kocha.Skąd mam wiedzieć,że nic między nimi nie ma.Usłyszałam jak zakręca wodę. Rozścieliłam jego łóżko. Wyszedł z łazienki,podszedł do mnie od tyłu i się przytulił. Wytarłam mokre policzki,żeby nie zauważył.
-Zostaw mnie,piłeś.-Rzuciłam poduszkę i zabrałam jego ręce z moich bioder.Położyłam go na łóżko i przykryłam.-Dobranoc.-Chciałam odejść,ale chwycił mnie za dłoń.
-Nie zostawiaj mnie.Wiem,że jeśli teraz wyjdziesz, to nigdy do mnie nie wrócisz.-Powiedział załamanym głosem.
Usiadłam na brzegu,zgięłam nogi w kolanach i je położyłam.Oparłam się łokciem o poduszkę.Położył głowę na moich udach i objął je.Nie po trafiłam go zostawić,gładziłam go po włosach.
-Boję się,że zostanę sam.-Mamrotał.
-Masz mamę,Elizę,Anię,Kaspiana, chłopaków i...Adę.-Znowu zaczęłam płakać.Wycierałam łzy.
-Ady nienawidzę, udaję miłego. A poza tym nie o to chodzi,boję się zostać bez ciebie.Kocham cię.
-Nie mów tego teraz.
-Wiem,nie lubisz tego.Powiem ci to jutro,kiedy tylko wstaniesz.-Wiem,że niby kiedy człowiek jest pijany to jest szczery,ale ja nie chcę tego wtedy słyszeć.
Po chwili zasnął, a ja z nim,bo trzymał mnie tak mocno,że nie mogłam wstać.2 maj
Kiedy się obudziłam nie było go obok mnie,ale słyszałam jego głos. Podniosłam się i wsparłam na dwóch rękach. Stał na balkonie i rozmawiał przez telefon.
-Tak,wrócę z Legnicy i się zobaczymy.-Co?Z kim on się zobaczy?-Nastia,naprawdę nie mogę,jutro jest komunia Ani.-Co?Przecież miało być już dobrze.-Nie,nie ma jej ze mną.-Zapewne chodziło o mnie.-Ok.Ja też cię kocham.Pa.
Kiedy wchodził do pokoju,wstałam.Spojrzał na mnie i już wiedział, że wszystko słyszałam.
-Ty pieprzony kłamco! Zamierzałeś mi to w ogóle powiedzieć?!-Rzuciłam w niego tebletem, ale się schylił i przeleciał nad nim.
-Zwariowałaś do reszty?-Podszedł i złapał mnie za nadgarstki.
-Puść mnie!-Wykręciłam mu się.-I to jak wczoraj mówiłeś,że kochasz to chyba mówiłeś myśląc o niej!
-Jezu.Znowu zaczynasz?
-Gdybyś nie prowokował,to takich sytuacji by nie było!
-Zaczynam powoli mieć dość twoich humorów!
-Jak ci nie pasuje,to sobie zmień!-Szłam do łazienki.
-Z miłą chęcią!-Machnął rękoma.Odwróciłam się w jego stronę.
-I nie zapomnij jej dać tego!-Zerwałam ze swojej ręki bransoletkę i rzuciłam w niego.
Trzasnęłam za sobą drzwiami i osunęłam się na ziemię.Skuliłam się i schowałam twarz miedzy kolana.Cała się trzęsłam,szlochając.Uderzył pięścią w ścianę i ryknął.Chciałam o tym zapomnieć,zasnąć.Życie daje mi odrobinę szczęścia,a potem zabiera wszystko,tak jak i teraz jego.I co on myślał?!Że da mi tą bransoletkę i tym zdobędzie mnie całą?!Że będę mu wybaczać?! Że nic mnie nie zaboli?!Ale życie to nie bajka i wszystko rani,a nie wszyscy dają się omotać.Miałam ochotę zniknąć,poczułam,że muszę się okaleczyć i musiałam to zrobić, choćbym nie wiem jak próbowała się powstrzymać.Wstałam i zaczęłam grzebać w kosmetyczce,bo zawsze tam były,ale dzisiaj nie mogłam ich znaleźć.
-Nie znajdziesz ich,bo je wyrzuciłem.-Usłyszałam go zza ściany,wściekłam się do kresu możliwości.
-Co zrobiłeś?!Nienawidzę cię!-Rzuciłam kosmetyczką w drzwi.-Dajesz mi to naiwne szczęście. Jednym słowem "kocham" i zabrałeś mi to,a teraz jeszcze zabierasz mi to,to co mnie ukaja.Co mówi mi,że jeszcze nie wszystko stracone,że jeszcze się ułoży,ale zniszczyłeś i to!Pokazujesz mi,jakie to życie jest bezsensowne!
-Otwórz te drzwi!-Pociągnął za klamkę.
-Spieprzaj!Nie martw się,nie powieszę się,nie będziesz miał mnie na sumieniu!
Usiadłam i płakałam przez kolejną godzinę.Potem pozbierałam rozsypane kosmetyki,ubrałam się i ogarnęłam. Kiedy wyszłam z łazienki,pokój był pusty.Mój tablet leżał na łóżku, włączyłam go,żeby sprawdzić czy się nie uszkodził,ale miał rozlany ekran.Yh przez takiego idiotę zniszczyłam sobie tablet.Miałam ochotę go udusić albo jego laskę.Zeszłam na dół, ae było pusto.Domyśliłam się,że pojechali przygotowywać salę.Spojrzałam na zegar,była 11.Wyszłam na spacer,bez śniadania.Wiem,że Olek byłyby zły,ale teraz to już go nie dotyczy. Poszłam do centrum handlowego,z nadzieją,że znajdę chociaż jednego tancerza.W moim mieście jest pełno takich osób.No i nie myliłam się,zaraz przy wyjściu grupa młodych ludzi tańczyła dancehall.
YOU ARE READING
Co z nami będzie?!
RomanceOla.17 lat.Olek,jej chłopak,najlepszy pod słońcem.Ich związek jest trochę skomplikowany.Znają się od małego,on wyjechał do Londynu,a ona wyprowadziłam się do innego miasta.Przed przeprowadzką była z Patrykiem,nie zakończyła tego,bo nie umiałam,nadal...