Usiadłam na podłodze i pakowałam rzeczy do walizki.Nie patrzyłam,że Olek nadal tu jest.
-Pomogę ci-Powiedział i usiadł obok mnie
-Poradzę sobie-Zignorował to i zaczął składać moje ubrania-Zostaw to!-Wyrwałam mu z ręki bluzkę i się rozryczałam.Skuliłam się i wyłam.
-Ci...-Objął mnie i jedną nogę położył pod moimi nogami,a drugą za mną.-Ola,proszę cię,nie płacz-Pocałował mnie w skroń
-Zostaw mnie samą
-Na pewno?
-Tak-Powiedziałam cała zaryczana
Puścił mnie,powoli wstał i wyszedł.Jeszcze bardziej się rozryczałam.Boże,czemu ja zawsze trafiam na takich palantów?Z żadnym nic mi nie wychodzi.Zawsze jest coś.Nigdy nie trafię na takiego,żeby było wszystko ok.Wszyscy myślą tylko o jednym,żeby zaliczyć.Nienawidzę facetów.Banda frajerów,którzy zamiast mózgiem myślą tylko i wyłącznie fiutem
-Ej kurwo,mamy do pogadania-Usłyszałam z dworu głos Olka
-Ze mną?-Spytał Maniek
-Nie kurwa,z twoim starym,żeby się zapytać,jak mógł spłodzić takiego frajera!-Cisza,ale tylko na chwilę
-Olek!-Usłyszałam krzyki dziewczyn-Zostaw go!-Od razu się podniosłam i podeszłam do okna
Olek znowu się bił.Mam dość,on cały czas się bije i to przeze mnie.Dawid miał rację,a wszyscy mnie bronią.Nie mają argumentów,żeby to robić.Chcę wrócić do domu i zamknąć się w swoich czterech ścianach,żeby więcej Olka nie prowokować
Pobiegłam na dwór.Olek nadal go bił,a dziewczyny próbowały go jakoś odciągnąć,a chłopaków wcięło
-Olek,przestań!-Objęłam go od tyłu.Przestał go bić,bo bał się,że może mnie uderzyć.Odsunął się od niego-Uspokój się,proszę
-Puść mnie do niego!
-Przestań-Trzymałam jego koszulkę.Ten gnojek zbierał się z ziemi
-To chodź-Odezwał się Maniek.Harasim chciał do niego wystartować
-Co tu się dzieje?!-Angie wyszła na zewnątrz
-Nic pani profesor-Odpowiedział Maniek
-Tak też myślałam-Mariusz poszedł do swojego domku i dziewczyny do swoich-Spakowani?-Spytała mnie i Olka
-Prawie-Powiedziałam
-Pośpieszcie się,jest 12:30.Nie chcę,żebyście jechali po nocy
Poszliśmy się do końca spakować.Wepchnęłam wszystko do walizki,w ogóle tego nie składając.Nie potrafiłam się zorganizować.Po krótkim czasie przyszedł Olek.Wziął mój bagaż i zaniósł go do samochodu.Pożegnałam się z dziewczynami,a potem poszliśmy do Angie.Pożegnaliśmy się i obiecaliśmy,że gdyby coś się działo to damy jej znać.
Mogliśmy ruszać.Było gorąco,dlatego od razu włączył klimatyzację.Włożyłam słuchawki do uszu,puściłam jakieś smutne piosenki i totalnie się wyłączyłam.Po krótkiej jeździe Olek zdjął z siebie koszulkę,bo na prawdę temperatura dochodziła do 40°.Ja też się parowałam,ale nie mogłam się przed nim rozebrać!Ogólnie to cała podróż mijała w ciszy,bo nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.Widziałam jak co chwila na mnie spogląda,ale ignorowałam to.Szczerze to miałam ochotę płakać,ale obiecałam sobie,że nikt więcej nie będzie oglądał moich łez.Łzy u mnie to oznaka porażki,a ja sobie na to nie pozwolę.Wolę milczeć niż płakać.Kiedy jechaliśmy mój telefon zaczął wibrować.Wyciągnęłam go z kieszeni.Maniek.Rzuciłam telefon pod szybę.
-Kto to?-Nikt-Odpowiedziałam i odwróciłam głowę w prawą stronę.Podparłam łokieć o drzwi i za wszelką cenę próbowałam powstrzymać łzy
Bez pytania wziął mój telefon.Spojrzał na wyświetlacz.Zacisnął mocniej dłoń na kierownicy,a drugą zmienił bieg na piątkę i przyspieszył.Przesunął dłonią po ekranie
-Czego chcesz?!-Spytał wściekły
-Porozmawiać z Olą
-Ale ona z Tobą nie chce
-Skąd możesz wiedzieć?
-Bo gdyby chciała,to by odebrała.Nie masz prawa się do niej zbliżać
-A jak nie to co?
-To ryj będziesz miał roztrzaskany
-Grozisz?I tak się o nią postaram-Gwałtownie zahamował i zjechał na pobocze
-Poczekaj chwilę-Szepnął i wysiadł z samochodu.Musiałam wiedzieć o czym rozmawiają,dlatego otworzyłam okno
-Nie pozwolę,żebyś ją więcej krzywdził!
-Tak,zrobiłem to samo,ale tego żałuję i obiecałem jej,że nie pozwolę,żeby spotkało ją coś złego!
-Zaliczyć to ty możesz kurwa egzamin,ale nie ją!Jeszcze raz tak powiesz,a będziesz jeździł na wózku inwalidzkim!-Wysiadłam
-Nie zasługujesz na nią!
-Tak!Ja też na nią nie zasługuję,ale ja ją szanuję!
-Nie!Ja jej nie zaliczyłem!Ja z nią to robiłem,bo ją kocham!
-Masz kurwa odwołać ten zakład! Zapłacę ci te pieniądze,tylko nie i nie udawaj,że ją kochasz
-Nie!Nic jej nie powiem!Nawet jeśli będę musiał kłamać-Rozłączył się
Obiecał,że nigdy mnie nie oszuka!Nie chcę, żeby mnie oszukiwał.Wolę,żeby powiedział mi prawdę,która boli niż kłamstwo,które potem wychodzi na jaw i jest jeszcze gorzej!Co jak co,ale od niego spodziewałam się jedynie szczerości
Odwrócił się w moją stronę.Wiedział dobrze,że wszystko słyszałam
-Ola-Podbiegł do mnie
-Zostaw mnie!Obiecałeś,że nigdy mnie nie oszukasz!
-Chciałem cię chronić
-Chronić?!Oszukując?!
-Chcę dla Ciebie dobrze
-To nie jest dobre!To jest gorsze niż ta pieprzona prawda!-Odwróciłam się i chciałam wsiąść do samochodu
Złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.Chciał mnie objąć,ale go odepchnęłam
-Wszyscy jesteście fałszywi!Banda skurwysynów,która chce wyłącznie zaliczyć i się dobrze bawić!Kurwa nienawidzę was!Ciebie!Jego Wszystkich!Boże,czy wy nie widzicie,że jakaś mogłaby was pokochać?!-Zaczęłam wyć.Przytulił mnie,uderzałam pięściami w jego klatę,żeby mnie puścił
-Przestań.Uspokój się,proszę cię-Trzymał mnie mocno mimo tego,że okładałam go coraz mocniej-Nie jestem taki.Kocham Cię i mi na Tobie zależy.Nie pozwolę,żeby coś Ci się stało.Nie dopuszczę,żeby jakiś ktoś złamał Ci serce-Szeptał mi do ucha
-Jak możesz nie dopuścić,żeby ktoś mi złamał serce,które jest nadal rozpierdolone przez ciebie?!-Odsunęłam się od niego i zaczęłam biec.Czułam,że w jego obecności się duszę.Przytłaczało mnie to co do niego czułam,te pieprzone wspomnienia.Bolało mnie to okropnie
Zaczęłam biec prosto przed siebie.Biegłam po autostradzie w stronę,w którą jechaliśmy.Czułam,że kiedy się przebiegnę trochę ochłonę.Nie mogłam nad tym wszystkim zapanować.Moim marzeniem w tamtym momencie było zaczęcie wszystkiego od zera.Zapomnieć o tym co było i zacząć od początku.Oczywiście nie miałam zamiaru zrywać kontaktu z przyjaciółmi.Tylko raz na zawsze wymazać z pamięci wszystkie nieudane związki i to na czym się zawiodłam.To jest tak okropne uczucie,kiedy chcesz zapomnieć o tym co tak bardzo Cię zraniło,a nie możesz.Nie ma chyba nic gorszego.I ten pieprzony ból,który zabija cię codziennie od nowa
Biegłam,jak najszybciej,to pomaga,wszystko samo wychodzi.Dzisiaj było tak gorąco,że po kilkunastu minutach byłam cała mokra.Nie zamierzałam się zatrzymywać,chciałam biec do utraty tchu,dopóki moje nogi nie powiedzą dość i nie poczuję tego odpowiedniego zmęczenia.Z czasem czułam,że nie mam siły .W końcu przegięłam,było już za gorąco i przeceniłam swoje możliwości.Zrobiło mi się nie dobrze.Zwolniłam.Szłam powoli,ale po chwili usiadłam na gorącym asfalcie i oparłam się o barierkę.Powietrze było suche,więc nie było czym oddychać.Nie jadłam nic od kilku dni,mało piłam,a do tego jeszcze upał,wpłynęły na to,że myślałam,że zejdę.Serce mi łomotało i powoli robiło się ciemno przed oczami.Słyszałam,jak mijają mnie samochody,ale też pisk w uszach.Przechyliłam się i upadłam na gorący asfalt.Miałam ochotę wymiotować,ale nie miałam czym.Do tego czułam jeszcze tą okropną złość,przez co płynęły mi łzy.
Wtedy obok mnie zatrzymał się samochód.Ktoś z niego wysiadł i do mnie podbiegł.Nie miałam siły nawet otworzyć oczu
-Ej,Ola-Potrząsnął mną lekko za ramię-Wstawaj szybko,podnoś się
-Nie mam siły-Mruknęłam
Podniósł mnie z ziemi i zaniósł do samochodu.Posadził na miejscu pasażera i zapiął pas.Zamknął drzwi i wsiadł na miejsce kierowcy.Podkręcił klimatyzację
-Co ci jest?-Spytał,odgarniając mi włosy z czoła
-Zabierz te ręce.Nie dotykaj mnie-Powiedziałam po cichu.Zabrał dłoń.Sięgnął ręką do tyłu i wziął wodę.Odkręcił ją i podał mi do ręki
-Wypij chociaż trochę
Wypiłam kilka łyków i zrobiło mi się ciutkę lepiej.Powoli ruszył.Siedziałam osłabiona,ale wracałam do siebie.
Olek co chwilę na mnie spoglądał,ale patrzyłam przed siebie.Nie chciałam z nim rozmawiać,chciał mnie okłamać,jedna z niewielu osób,którym ufam mnie oszukuje.Skreślił się u mnie.Tyle razy mnie skrzywdził,a ja dalej za nim biegam.Miłość jest głupia,ja nie potrafię mieć od tak mieć w niego wyjebane i raczej nigdy nie będę miała.
Po jakimś czasie już ochłonęłam.Wróciły mi siły i było okej,ale wiedziałam,że muszę jeść,bo tak się nie da
Olek skręcił na parking jakiegoś zajazdu
-Po co się zatrzymałeś?-Zapytałam.Nic nie odpowiedział.Wysiadł z samochodu i po chwili otworzył mi drzwi.Podał mi dłoń,ale jej nie złapałam tylko wyszłam sama
-Okej-Widział,że jestem na niego zła.Włączył alarm i poszedł do restauracji.Ruszyłam za nim
-Dzień dobry,co podać?-Zapytała śliczna blondynka,o niebieskich oczach.Naprawdę była piękna,aż Olka przytkało,ale mnie również.Sądzę,że takiej nawet nie znajdziecie w stylowym magazynie.Unikat.Harasim się na nią gapił,a ja myślałam,że wybuchnę
-Dzień dobry,a co może mi pani mi zaoferować?-Oparł się o ladę
-To zależy czego pan szuka-Także oparła się o ladę i zalotnie uśmiechnęła
Nie mogłam.Myślałam,że mnie rozniesie.Wyszłam do ogrodu restauracji.Usiadłam przy stoliku na ławce,wszystko było zawieszone kilkanaście centymetrów nad ziemią,po prostu huśtawka.Próbowałam się uspokoić.Nawet nie chciałam myśleć,o tym że właśnie daje tej suce swój numer.Rozkurwiało mnie to
Przyszedł po kilku minutach z dwiema butelkami soku pomarańczowego i z bananem na mordzie.Usiadł obok mnie i postawił napoje.Jeden przede mną,a drugi przed sobą
Otworzył go i napił się.Zakręcił korek i rozsiadł się na huśtawce obok mnie.Spojrzał na mnie i się uśmiechnął,a ja myślałam,że go zamorduję!
-Nie gap się tak!-Rzuciłam w niego butelką.Odstawił ją.Położył moje nogi na swoich kolanach i przybliżył mnie do siebie.Zaczęło mi walić serce.Dlaczego tak się dzieje,kiedy on jest tak?!
-Zazdrośnica-Powiedział,lekko odgarniając mi kosmyk za ucho-Kocham cię najbardziej na świecie-Szepnął i pocałował mnie delikatnie.Nie wiem dlaczego mu na to pozwoliłam.Rozchyliłam lekko wargi,wsunął swój język.Wplotłam palce w jego włosy.Całował mnie namiętnie,aż brakowało nam tchu,ale nie chciałam,żeby przestał.Objął dłońmi moją twarz.Boże,niech to się nie kończy.Nienawidzę go tak bardzo,ale oddałabym wszystko,żeby robił to zawsze
Stop!Olka,wracaj do rzeczywistości! W ciągu jednej sekundy zatrzymałam go rękoma,kładąc je na ramieniu
-Przestań!Po co to robisz?! Nie chcę tego!
-Ola...Ja...Przepraszam.Nie chciałem-Odsunęłam się od niego.Poprawiłam bluzkę i usiadłam wyprostowana.Nie patrzyłam w jego stronę.Poniosło nas.Nie chcę,żeby to robił,bo cierpię przez to jeszcze bardziej.
Przynieśli nam jedzenie.Spojrzała się na niego z uśmiechem,ale jego to nie interesowało.Tylko podziękował.Zaczął jeść.Wzięłam w dłoń sztućce i ukroiłam kawałek mięsa.Miałam zamiar go wziąć do ust,ale odłożyłam je.Nie mogłam tego przełknąć.Odsunęłam od siebie talerz.Od razu zwrócił na mnie uwagę.Nie odezwał się,ale obdarzył mnie gniewnym spojrzeniem.Pokręciłam tylko głową i napiłam się soku.
Zjadł wszystko i wstał.Wyjął z kieszeni fajki.Miał nie palić!Obiecał mi to!Ja mu obiecałam,że nie będę się ciąć, i dbać o siebie,a on ma nie palić!Jak zawsze nie dotrzymał obietnicy,ale w zasadzie ja też nie
Chciałabym na jakiś czas zniknąć.Poukładać sobie wszystko,nie umiem tego zrobić tutaj.Za dużo się dzieje.Nawet nie mogę mieć dwóch dni wolnego,bo wystarczy,że odetnę się na dzień od świata,zaraz wszyscy przychodzą i pytają co się dzieje
Odszedł większy kawałek i odpalił papierosa.Gapiłam się cały czas na niego.Nie umiałam inaczej.Boże.Czemu to wszystko jest takie trudne.Ja mu tego nie wybaczę,a mimo to tak cholernie za nim tęsknię!Wtedy podeszła do niego ta kelnerka i wzięła papierosa.Dostałam szału,uderzyłam dłońmi w stół.Zabiję ją zaraz.Powyrywam te blond kudły.Kurwa mać,czy każda laska musi na niego lecieć?!Rozumiem.Ja też mam powodzenie u płci przeciwnej,ale bez przeginy!
YOU ARE READING
Co z nami będzie?!
RomantizmOla.17 lat.Olek,jej chłopak,najlepszy pod słońcem.Ich związek jest trochę skomplikowany.Znają się od małego,on wyjechał do Londynu,a ona wyprowadziłam się do innego miasta.Przed przeprowadzką była z Patrykiem,nie zakończyła tego,bo nie umiałam,nadal...