Wszyscy byli pochłonięci kłótnią.Próbowali uspokoić Olka.Czułam się źle.Robiło mi się duszno.Musiałam wyjść,inaczej padłabym jak kawka.Nie chciałam,żeby ktokolwiek widział ten atak.Olek razem z nauczycielem skakali sobie do gardeł.Wtedy powoli wyśliznęłam się z klasy.Przeszłam kilka kroków,ale nie mogłam oddychać.Usiadłam na środku podłogi i próbowałam złapać oddech.Słyszałam,jak ktoś idzie korytarzem
-Ola?-Dyrektor.Podbiegł do mnie i ukucnął-Coś się stało?-Uniósł moją głowę za podbródek-Gdzie masz leki?-Nie mogłam odpowiedzieć na pytanie,bo brakowało mi tchu-Poczekaj chwileczkę.Oddychaj powolutku,a ja pójdę po lekarstwo.
Wtedy usłyszeliśmy podniesiony głos Olka.Pan Sawicki się podniósł i pobiegł do sali
-Co tu się dzieje?
-On nazwał Olę dziwką,a ja na to nie pozwolę!
-Olek,uspokój się!-Krzyknęła Vi.Pewnie chciał mu przyłożyć
-W tym momencie to Ola ma atak,a ty się zajmujesz tym czym nie powinieneś!-Zganił go
-Co?!Gdzie ona jest?!
-Na korytarzu-Wszyscy wiedzieli,że oprócz pielęgniarki tylko on umie zrobić wkłucie.
Po chwili słyszałam,jak ktoś biegnie.Najpierw była to jedna osoba,ale potem kilkanaście
-Ola,przepraszam-Uklęknął przy mnie i uniósł moją głowę,odgarniając mi włosy-Oddychaj powoli,tak?-Pokiwałam głową,próbując złapać oddech
Przyniósł ze sobą moją szkolną torbę.Od razu zaczął w niej grzebać.Wyjął z niej pudełeczko w którym była dawka leku i strzykawka.Otworzył je i wyjął zawartość.Wziął moją rękę,ale ją zabrałam.Znowu próbował,ale zareagowałam podobnie.Spojrzał na mnie pytająco.Nie chciałam,żeby ktokolwiek widział,jak to wszystko wygląda.Zwróciłam wzrok na moją klasę
-Idźcie stąd-Powiedział dyrektor.Wszyscy byli w takim szoku,że nawet się nie ruszyli.Miałam ciężkie powieki.Powoli odpływałam i przestawałam kontaktować.
-Idźcie!Już!-Warknął Olek.W końcu się ogarnęli i wrócili do klasy.Wtedy spojrzał na mnie.Właśnie zamknęłam oczy-Olka,wytrzymaj jeszcze chwilę-Wyprostował moją rękę i szybko wprowadził substancję
Po dłuższej chwili wszystko zaczęło pracować i poczułam się lepiej.Mój oddech się stabilizował.
-Lepiej?-Kiwnęłam głową
Wtedy zadzwonił dzwonek na przerwę.Wiedział,że zaraz z klas zaczną wychodzić uczniowie i mnie podeptają.Podniósł mnie i posadził na parapecie.Stanął na przeciwko mnie.Oparłam czoło o jego klatkę piersiową i powoli próbowałam złapać oddech
-Kiedy Ola będzie się już dobrze czuła,przyjdźcie do mnie-Powiedział dyrektor
-Dobrze-Poszedł do swojego gabinetu.Oparłam się plecami o okno.Otworzyłam delikatnie oczy.Zaraz zaczęły podchodzić do mnie osoby z klasy
-Jak się czujesz?
-Jest w porządku-Odparłam
Zobaczyłam,jak z sali wychodzi Grzesiek.Olek odwrócił się i chciał do niego podejść.Złapałam go za rękę,cofnął się i zwrócił w moją stronę.Spojrzał na mnie.Przytuliłam go.Przysunął się do mnie i objął-Nie rób tego.Nie warto-Szepnęłam w jego kark.Głęboko oddychał
Przesiedzieliśmy przerwę grupą.Wszyscy mnie pocieszali,że dyrektor porozmawia z Grześkiem i mi zaliczy rok.Ale ja na to nie liczyłam,to Grzesiek decydował o wszystkim.Po dzwonku poszliśmy do gabinetu dyrektora.Od razu pan Sawicki zapytał o dzisiejsze zajście.Nie chciałam nic mówić,dlatego Olek opowiedział całą lekcję.Nawet przyznał się,że poniosło go,ale powiedział,że nie pozwoli,żeby ktoś mnie obrażał itd.Ale dyrektor upomniał go,co może się stać,gdy będzie tak postępował
-Czy pan Świrszczyński już kiedyś cię tak nazwał lub coś takiego?-Zwrócił się do mnie.
-Nie,ale w ostatnim czasie odczułam to,jakby się na mnie uwziął?
-Co masz na myśli,mówiąc „uwziął"?
-Od początku tego semestru zmienił się jego stosunek do mnie.Na każdej lekcji jestem odpytywana.Chyba,że ktoś na wepchnie się do odpowiedzi albo robi sprawdzian dla całej klasy.Nie było ostatnio sytuacji,żebym dostała chociaż 2.Chociaż większość na kartkówkach mam dobrze.Ostatnio zdarzyło się dogryzanie,że jestem pusta,przemądrzała i plastikowa
-Czemu do mnie nie przyszłaś w tej sprawie?
-Nie chciałam panu zawracać głowy.Pan i tak ma mało czasu na to wszystko
-Ola,tak mam dużo spraw.Jestem tutaj dyrektorem i muszę zajmować się wszystkim,ale moim obowiązkiem jest to,żeby pomagać swoim uczniom.Następnym razem masz mnie o tym informować-Pokiwałam głową-A jeśli chodzi o pana Grzegorza to jest zwolniony w trybie natychmiastowym-Otworzyłam buzię ze zdziwienia-Nie mogę pozwolić na takie zachowanie w mojej szkole.A jeśli chodzi o to,czy masz zaliczony rok,to porozmawiam o z panem Świrszczyński
Potem zostaliśmy zwolnieni,z lekcji i poszliśmy ćwiczyć na dzisiejszą premierę.Na szczęście nie było Grześka.Ćwiczyliśmy intensywnie przez cztery godziny.W czasie próby zadzwonił mój telefon.Mama.Odebrałam,chciała,żebym poszła z nią i Olafem na kolację.Powiedziałam jej,że nie mogę,bo mam spektakl.Wtedy powiedziała,że przyjedzie.Myślałam,że rozniesie mnie energia.Cieszyłam się i to strasznie.Pierwszy raz od 4 lat pojawi się na moim jakimkolwiek występie.Olek próbował mnie uspokoić,ale byłam zbyt szczęśliwa,nie mogłam prawie w ogóle się skupić,na tym co robiliśmy
Koło 14:40 wróciliśmy do swoich domów,żeby trochę odpocząć i się odświeżyć.Zjadłam obiad,podłubałam go tylko,bo nie miałam apetytu.Stresowałam się występem i zakończeniem roku.Musiałam się jakoś uspokoić,bo czułam ,że chyba dzisiaj coś rozwalę.Poszłam do swojego pokoju.Wyjęłam z szafy torbę,spodenki sportowe,koszulkę i stanik.Schowałam do niej też białe Nike.Zeszłam do garażu i wsiadłam do czarnego Audi A6.Zapięłam pasy i odpaliłam silnik.Pojechałam na siłownię.Miałam ochotę pobiegać,ale na zewnątrz było to niemożliwe,ponieważ było za gorąco.Zaparkowałam i poszłam do środka
-Hej,hej-Powiedziałam do Aśki
-No cześć-Przywitała mnie z szerokim uśmiechem-Tak jak zawsze salę?-Spytała,sięgając po klucz
-Nie.Jednorazowy karnet na siłownię-Spojrzała na mnie pytająco-Mam ochotę pobiegać
-Godzinny karnet raz
-Dziękuję pani bardzo
-A proszę pani bardzo-Uśmiechałyśmy się do siebie
Podała mi karnet i klucz do szafki.Zapłaciłam należną sumę za wejście i ruszyłam do szatni.Na hali właśnie rozgrywał się jakiś mecz w kosza.Było mnóstwo znajomych,więc co chwila musiałam się z kimś witać.Poszłam się przebrać,widziałam wzrok dziewczyny,która patrzyła na moje zabandażowane plecy.Miałam ochotę wybuchnąć krzykiem,ale się powstrzymałam.Założyłam buty.Wzięłam butelkę wody i poszłam na siłownię.Podeszłam do bieżni.Weszłam na nią i włączyłam sobie na początek wolne tempo.Leciała muzyka,która jeszcze bardziej motywowała do dalszego wysiłku.Zamyśliłam się,patrząc na park,który doskonale widać przez szklaną ścianę w siłowni
YOU ARE READING
Co z nami będzie?!
RomansaOla.17 lat.Olek,jej chłopak,najlepszy pod słońcem.Ich związek jest trochę skomplikowany.Znają się od małego,on wyjechał do Londynu,a ona wyprowadziłam się do innego miasta.Przed przeprowadzką była z Patrykiem,nie zakończyła tego,bo nie umiałam,nadal...