Co z nami będzie?! Rozdział 35

108 6 0
                                    

-Dzięki-Uśmiechnęłam się przez łzy.Otworzył mi drzwi.Wsiadłam do środka.Po chwili był po stronie kierowcy.
-Dobrze,kochana,a więc tak albo jedziemy pić,albo nad rzekę lub pić,ewentualnie pić,a proponowałem już picie?-Roześmialiśmy się-To jaka jest decyzja księżnej?
-Jedziemy pić
-Mam lepszy pomysł-Spojrzałam na niego-Jedziemy pić nad rzekę-Przytaknęłam,uśmiechnięta
Wyjechaliśmy ze szkolnego parkingu i jechaliśmy nad Narew.Ten uśmiech był tylko chwilowy,bo zaraz z moich oczu płynęły łzy.Próbowałam je zatamować,ale nie szło.Widziałam,jak Maks co chwila na mnie spogląda.Odwróciłam głowę w stronę szyby
-Myślisz,że nie widzę?
-Mam taką nadzieję-Odparłam
-Przykro mi,ale to widać
-Przepraszam-Spojrzałam na niego
-Za co?Przestań-Wycierał moje mokre policzki-Kochasz go i przez to cierpisz.Nie masz za co przepraszać,to on zachowuje się jak dziecko,a dziewczyny traktuje jak zabawki.On na ciebie w żadnym stopniu nie zasługuje
-Dlaczego on mną się tak zabawił?
-Nie wiem,Ola.Ale proszę cię nie płacz.Zwykły dupek-Objął mnie ramieniem,a ja się do niego przytuliłam.Jechaliśmy w milczeniu,wtedy usłyszałam mój telefon.Sięgnęłam do tyłu po torebkę,wyjęłam z niej komórkę i spojrzałam na wyświetlacz.Olek.Wcisnęłam zignoruj
-Muszę się wygadać-Szepnęłam
-No to dawaj.Mów wszystko
Opowiedziałam mu całą historię.Od dnia moich urodzin do dzisiaj.Każdy szczegół.Wszystko co było i co na ten temat myślę.Wszystkie myśli wypływały ze mnie jak potok.Otworzyłam się przed nim jak książka.Co chwila musiałam odrzucać połączenia od Olka,bo nie dawał za wygraną.Wysłał też pełno SMSów,ale nie chciałam i bałam się je czytać.Nie wiedziałam co napisał,może mnie przeprosił albo zwyzwał od szmat.Chociaż to do niego nie podobne.Nie czytałam ich tylko usuwałam
Po 20 minutach dojechaliśmy nad rzekę.W tym miejscu była powiedzmy plaża.Fajne miejsce,można się też tam kąpać.Nie wysiedliśmy jeszcze z samochodu.
-Słuchaj,nie wiem,co on sobie myśli,bo z tego co mówiłaś to widać,że się stara,ale to co zrobił dziś...Tym pokazał się od całkiem innej strony,jakby przestało mu zależeć.Nie ogarniam jego rozumowania.Najlepiej to na razie daj sobie spokój.Jutro ostatni dzień i całkowicie się od niego odetnij.Przemyśl wszystko na spokojnie,potem się z nim spotkaj i porozmawiaj.Jeśli będziesz potrzebowała pomocy,to dzwonisz do mnie,a ja nie pozwolę,żeby się do Ciebie zbliżył.Tak?-Pokiwałam głową.No i świetnie.To co?Pijemy?-Otworzył schowek,który był przede mną.Wyjął z niego 0,7
-Zawsze wozisz wódkę?-Spytałam zdezorientowana
-Nie.Po prostu wiedziałem,że będzie dzisiaj potrzebna.Wiedziałem,że coś złego się stało,skoro zadzwoniła do mnie twoja przyjaciółka i powiedziała,że jeśli mogę to,żebym po ciebie przyjechał.No i nie myliłem się
-Przepraszam.Nie chciałam ci przeszkadzać
-No co ty.Dziś mam wolne i pewnie cały dzień siedziałbym w domu
-Czyli nie jesteś zły?
-Nigdy w życiu-Uśmiechnął się
-Dziękuję-Cmoknęłam go w policzek.Odkręcił butelkę i podał mi ją.Wzięłam kilka łyków.Czułam jak przepala mi przełyk.

-Idziemy poleżeć?-Zapytał,wyłączając radio-Uprzedzę cię.Tak,wziąłem koc-Uśmiechnęłam się słabo
Wysiadaliśmy właśnie z samochodu,kiedy rozdzwonił się mój telefon.Domyślałam się kto to.Jednak postanowiłam odebrać.Przesunęłam ręką po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha
-Ola?-Usłyszałam jego zdenerwowany głos
-Z tego co mi wiadomo,to żadna Aleksandra Domańska dla ciebie nie istnieje,więc po prostu pomyliłeś numery-Rozłączyłam się.Podszedł do mnie od tyłu Maks.Wysunął z mojej ręki telefon i całkowicie go wyłączył
-Tak będzie najlepiej-Schował go do swojej kieszeni.Złapał mnie za rękę i pociągnął bliżej brzegu
Wypiłam łyk wódki,kiedy za nim dreptałam.Wiedziałam,że alkohol z pewnością poprawi mi humor albo go tylko pogorszy.Jednak było mi wszystko obojętne.Chciałam to wypić,miałam taką cichą nadzieję,że promile mnie zabiją,ale to była zbyt mała ilość na mój już nieźle odporny organizm.A może jednak te kilkaset mililitrów będzie dla mnie za dużo i moje serce przestanie pracować.Tylko takie myśli są w mojej głowie.Chciałabym wiedzieć,jak zachowa się moja matka,znajomi,Olek,ale wolałabym oszczędzić cierpienia moim przyjaciołom.Wiem,że teraz większość uzna mnie za psychiczną,desperatkę itd.,ale ja naprawdę nie mam już do tego wszystkiego siły.Moja rodzicielka olewa mnie od 3 lat,a ja to cierpliwie znoszę.Chociaż przez to cierpię,ale jakoś sobie radzę.Radziłam.Dopóki Olek nie odszedł.Miałam w nim oparcie...To przez to odszedł,przez to mnie zdradził.Nie mógł słuchać już mojego użalania się nas sobą,dlatego mnie zostawił
Znowu zaczęłam płakać
-Ej,powoli,bo się upijesz-Szturchnął mnie łokciem.Spojrzałam na butelkę,opróżniłam już ponad połowę
-On mnie zostawił,dlatego,że jestem taka beznadziejna-Wybuchnęłam jeszcze większym płaczem
-Co ty w ogóle mówisz?-Przytulił mnie.-Nie jesteś beznadziejna, jesteś wspaniała.Wszyscy by chcieli taką dziewczynę jak ty
-Tylko nie on!
-On też by chciał ciebie,tylko nie uświadomił sobie tego.Jesteś bardzo wrażliwa,ale to w tobie jest cudowne.Jesteś najwspanialsza i naprawdę znajdziesz księcia,o którym nawet nie śniłaś.Spotkasz kogoś kto cię pokocha i z nim na pewno się nie rozstaniesz
-Dziękuję-Przytuliłam się do niego
Wytarłam łzy.Wypiłam do końca flaszkę i odłożyłam butelkę.Położyłam się na kocu,a on obok mnie.Zaczęłam mu opowiadać jakieś durne historie z mojego życia,a on swoje.Nie mogłam powstrzymać śmiechu,kiedy opowiadał mi,jak w 3 klasie podstawówki,pomylił szatnie i wszedł do damskiej.Zobaczył swoje koleżanki w samych bieliznach,wybiegł z krzykiem i obiecał sobie,że nigdy w życiu nie będzie miał dziewczyny.Poznałam jeszcze kilka żenujących faktów z jego życia.A on z mojego,było ich całkiem sporo,bo jestem okropną niezdarą,ale mój humor się poprawił
W końcu znudziło mi się leżenie,usiadłam i spojrzałam na wodę.Cudownie mieniła się w słońcu.Dzisiaj było strasznie gorąco,dlatego miałam ochotę się schłodzić.Zwróciłam wzrok na Maksa,leżał z zamkniętymi oczami i rozkoszował się ciepłymi promieniami słońca.Powoli wstałam,chociaż miałam z tym mały problem.Odepchnęłam się ręką od piasku i jakoś podniosłam.Chwiejnym krokiem podeszłam do brzegu.Zdjęłam buty i weszłam do wody.Była orzeźwiająca,taka chłodniutka.Zrobiłam kilka kroków,miałam wodę do kolan.Stałam w jednym miejscu,zamknęłam powieki i wystawiłam twarz do słońca
-Ola!-Poczułam,jak Maks obejmuje mnie od tyłu w pasie
-I czemu krzyczysz?-Roześmiałam się
-Jesteś pijana i wchodzisz do wody.A co gdybyś się przewróciła?
-To bym się napiła trochę wody
-To nie jest śmieszne-Westchnął-Chodź na brzeg-Odwrócił mnie w swoją stronę i złapał za rękę
-Ale ja chcę zostać w wodzie-Zaparłam się
-Ale nie zostaniesz,bo stanie ci się krzywda
-Nic mi nie będzie,jak wejdziesz ze mną-Objęłam go za szyję i uśmiechnęłam się
-Dobrze,ale tylko na chwilę,będziesz spokojna i cały czas będę cię trzymał
-Jasne,proszę pana
-Alkoholiczka-Zaśmiał się
-Pamiętaj,że to ty mnie rozpijasz-Wskazałam na niego palcem,kiedy szliśmy głębiej
-Ja ci nie kazałem pić,tylko proponowałem-Odparł,kiedy się zatrzymaliśmy,woda sięgała mi do piersi
-Ale gdybyś nie proponował,to bym nie piła-Stanęłam na przeciwko niego,a on trzymał ręce na moich biodrach
-Dobra,trochę zawiniłem-Na jego twarzy pojawił się śliczny uśmiech
-A jak z Aśką?-Zapytałam
-Na razie się przyjaźnimy,wychodzimy ma imprezy lub kolacje.Jednak nie ukrywam,że chciałbym,żeby wyszło z tego coś więcej
-Małymi kroczkami
-Wiem-Pokiwałam zadowolona głową
Chłodziliśmy się jeszcze przez pół godzinki,ale potem musieliśmy wyjść bliżej brzegu.To znaczy Maks chciał,bo na sekundę mnie puścił,a ja straciłam równowagę i wpadłam pod powierzchnię.Od razu mnie wyciągnął,nic mi się nie stało,nawet wodą się nie zachłysnęłam,ale bał się,więc poszliśmy na płytszy grunt.Wodę miałam do łydek
Staliśmy przy brzegu.Stał za mną i trzymał mnie w pasie,żebym nie upadła,a ja się wydurniałam,chlapiąc wodą
-Oho,mamy nieproszonego gościa-Odezwał się Maks,spojrzałam w tą samą stronę co on.Po plaży szedł do nas wściekły Olek
-Nie chcę,żeby tu podchodził...albo niech podejdzie.Powiem mu co o nim myślę
-Proszę cię Ola,jesteś pijana,nie odzywaj się,bo powiesz za dużo
-Powiem mu tylko prawdę-Patrzyłam na Harasima.Widziałam,jak się w nim gotuje.Nie patrzył nawet na to,że wszedł do rzeki w butach
-Jakim prawem jej dotykasz?!-Syknął i pchnął Maksa.Chłopak od razu mnie puścił,żebym nie poleciała razem z nim.Chociaż nie upadł
-Zdurniałeś?!Trzymałem Olkę!-Warknął
-Ona sama sobie poradzi!
-Tak?No to spójrz na nią-Zrobił to,ja w tym momencie przechyliłam się niebezpiecznie na prawo.Od razu chwycił mnie w mocnym uścisku i przyciągnął do siebie
-Ty piłaś?
-Może-Wybuchnęłam śmiechem,wtedy był pewien
-Dałeś jej alkohol?!
-A co miałem patrzeć,jak przez ciebie płacze?!
-Ale pozwoliłeś jej wejść do wody!
-Byłem z nią cały czas!
-Co z tego jeśli sam piłeś!
-Nie piłem
-Ta,jasne!
-Nie pił!-Odezwałam się piskliwym głosem
-Ale wpadłaś do wody!
-Nie powinno cię to interesować.-Mruknęłam i odsunęłam się od niego

Co z nami będzie?!Where stories live. Discover now