Co z nami będzie?! Rozdział 17

156 3 0
                                    

Dopiero po jakimś czasie była w stanie mi coś powiedzieć.
-To co,powiesz mi co się stało?-Odgarnęłam jej włosy za ucho.
-Tomek znowu chciał to zrobić...-Szlochała.-Ale ja nie chcę. Nie umiem się przełamać. Nie chcę jeszcze tego robić.
-I nie musisz.Nie ma prawa cię zmusić.
-Nie chcę. Czuję, że to nie z nim to powinnam zrobić,ale nie zerwę z nim,bo coś powoduje,że nie chcę.
-Vici,powoli.Przyjdzie taki czas,że zdecydujesz.-Znowu płakała,nie mogłam jej uspokoić.Napisałam do Michała.
J:Wpadajcie do Vici.Kup piwo.Dużo piwa.
M:Ok.Coś się stało?
J:Tomek.O coś się pokłócili.
Nie chciałam im mówić o tak intymnych sprawach Victorii.
M:Zabiję go kiedyś.
J:Opanuj się.Nie rób tego Vici.Ona nie umie jeszcze zdecydować.
M:Ten raz i nigdy więcej.
-Przestań płakać,bo się odwodnisz.-Nadal nie przestawała.-Chodź,napijesz się czegoś.
Długo ją musiałam namawiać,żeby zeszła na dół. W końcu ją uprosiłam.Kiedy wchodziłyśmy do kuchni,ktoś zadzwonił do drzwi.
-Pójdę otworzyć.-Powiedziała z nadzieją,że to Tomek.
-Siemaaa!-Usłyszałam głosy całej ekipy.Wyszłam do niej.Gapiła się na nich,kiedy mnie zauważyła,uderzyła mnie w ramię.
-Mówiłam,że nie pozwolę,żebyś przez niego płakała.-Michał wszedł do środka i ją przytulił tak mocno,że cofnęła się razem z nim do tyłu.
Podszedł do mnie Olek i przytulił.
-Cześć piękna,tęskniłem.-Powiedział i zaczęliśmy się całować.
Wszyscy wpakowali się do środka.Vici napisała esa do mamy,o której będzie.Odpisała,że koło 23,więc mieliśmy sporo czasu.Każdy pił piwo,byliśmy w wyśmienitych nastrojach.Nawet Victoria zapomniała o złym,a to dzięki Michałowi.Nie przejmowało ją to,że ma podpuchnięte oczy i jest całkiem blada.Przy nim zapomniała o tej obsesji.Tako koło 19 na dół zszedł jej brat.Jeszcze młody,15 dopiero skończył, ale i tak nie raz ze mną i Vici imprezował.
-Mamo,a Victoria pije!-Krzyknął,chociaż i tak wiedział,że jej nie ma.
-Zamknij mordę.-Odwróciła się w jego stronę.
-I tak jej powiem.-Rozłożył się obok mnie na kanapie.
-Nie próbuj.-Uśmiechał się.-Ile chcesz?-Wyciągnęła z kurtki na przedpokoju portfel.
-Buziaka od Oli.-Olek,aż się zakrztusił piwem.
-Uuuuu.-Usłyszałam wszystkich.
-Że co ty chcesz?!-Harasim od razu się odezwał.
-Żeby Ola mnie pocałowała.-Od jakiegoś czasu się we mnie odrobinę durzy.
-Ok.-Odpowiedziałam.
-Nie ma opcji.-Powiedział w tym samym momencie.-Co?!
-Uspokój się,wiem co robię.No dobra młody.-Cmoknęłam go w policzek.
-Tylko tak?-Zrobił zrezygnowaną minę.Pocałowałam brzegi swoich palców i dotknęłam nimi jego ust.-Nooo.Tak lepiej.-Wyszczerzył się.Olek mnie objął i przysunął do siebie.
-Na więcej nie licz.-Powiedział do młodego i pocałował mnie w policzek.-Ona jest moja.
-A szkoda,bo myślałem, że dzisiaj coś w nocy...-Olek chciał w niego rzucić puszką.
-Ej młody,spadaj stąd.-Vici chciała się go pozbyć.
-Już, ale mam jedno pytanie.Ola,mój kumpel ma w środę urodziny,poszłabyś ze mną?
-Chyba cię coś...-Harasim już był przeciwny.Mój kochany.😘
-Nie no,czemu nie.Vici idziesz z nami?
-No pewnie.-Uśmiechnęła się.

Olek na mnie spojrzał.Był zły,bo nie chce mnie puszczać samej na imprezy.Pocałowałam go lekko i się uśmiechnęłam.
-Dobra,ja spadam.Narka.-Powiedział brat Victorii. Uderzył mnie w tą samą nogę co Wiktor.Poszedł ubierać kurtkę.Noga bolała mnie,jak nie wiem.Pocierałam dłonią o bolące miejsce.
-O 22:30 z powrotem.-Powiedziała Vici.
-Jop.-Gadał o czymś jeszcze,ale zbytnio go nie słuchałam.
-Boli?-Zapytał Olek,wplótł palce dłoni w moje i lekko przejeżdżał po mojej nodze.
-Mhm.-Pocałował mnie w policzek.
Po dziewiątej zbieraliśmy się do wyjścia.Było już późno, a jutro znowu niestety do szkoły. Kiedy wszyscy byliśmy już ubrani,ktoś zapukał do drzwi.Vici otworzyła,w progu stał totalnie zalany Tomek.Ledwie trzymał się na nogach.Michał chciał już wystartować z pięściami.
-Ty jebany skurwielu,czego ty jeszcze od niej chcesz?!-Borys i Wiktor go złapali.
-Nie wtrącaj się!Moja dziewczyna i nasze sprawy.-Michał chciał mu wjebać,ale Vici stanęła przed nim.
-Michał idź.-Spojrzał jej w oczy.
-Na pewno?
-Tak.Wszystko jest ok.Poradzę sobie.-Przeszedł obok nich i wyszedł,a chłopacy zaraz za nim.
-Gdyby coś to dzwoń.-Cmoknęłam ją w policzek i wyszłam.
Michał cały czas się oglądał za siebie,żeby być pewnym,że nic jej nie jest.Ale za chwilę zobaczył,jak się przytulają, myślałam,że trafi go szlak.Wszyscy mówili,żeby się uspokoił,ale to nic nie skutkował.
-Dobra stary,jebnij mi.-Powiedział Jona.
-Co?
-No dawaj,będzie ci lepiej.-Chłopacy byli tego samego zdania,ale nie ja.
-Nie,no co ty.
-Pierdolnij frajerze!-Wtedy nie wytrzymał i mu zajebał. Jonathan poleciał na ziemię. Od razu do niego pobiegłam.
-Ej Jona,żyjesz?-Pomogłam mu usiąść.
-No jasne.-Wstał.-Nic mi nie jest.
-Na pewno?-Martwiłam się o niego.
-Tak.-Nic mu się chyba nie stało.Wyglądało,że jest ok.
-Wy jesteście pierdolnięci. Niedługo się pozabijacie.-Byłam zła,zachowują się gorzej niż dzieci.
-Ej kotek,spokojnie.Czasem tak trzeba,ale nie zrobimy sobie krzywdy.
-Mhm.-Powiedziałam ironicznie.
-Dobra.Idźcie,dogonię was.-Powiedział Harasim.Chłopacy poszli w stronę miasta.-Nie denerwuj się,nic sobie nie zrobimy.
-Dzisiaj.
-Zawsze.Uważamy na siebie.
-Masz tak nie robić.
-Dobrze gwiazdeczko.-Pocałował mnie w czoło i położył ręce na moich biodrach.Cała złość mi przeszła.Wspięłam się na palce i objęłam go za szyję, a on mnie w pasie.
-Przyjdziesz jutro na noc?
-Jasne.-Całowaliśmy się.
W domu jak zwykle było pusto.Poszłam od razu pod prysznic.Kiedy założyłam piżamę,zobaczyłam na nodze wielkiego siniaka.No to pięknie.Nich tylko Olek go zobaczy,to znowu będzie,że on to zrobił.No to przez najbliższe kilka dni długie spodnie i zero spódniczek. Pisałam jeszcze chwilę z Harasimem, ale był padnięty i szybko poszliśmy spać.Michał na szczęście się uspokoił.
16 maj
W końcu długo wyczekiwany weekend.Obudziłam się po 12,Olek jeszcze spał.Ja nie zamierzałam wstawać,patrzenie na to jak śpi,to takie słodkie.😍😍 Dostałam esa,usiadłam i sięgnęłam po telefon.Musiałam się mocno wychylić, bo leżał na szafce obok Olka.Wzięłam go do ręki,

Co z nami będzie?!Where stories live. Discover now