Myślałam,o tym co będzie ze mną i Olkiem.Co będzie po powrocie?Dalej będziemy próbować walczyć?Czy każde pójdzie w swoją stronę? Nie chciałam tego.Nie wyobrażałam sobie,że nie dostaję SMSa na dobranoc.Że nie będzie mnie budził pocałunkami. Że nie założę jego bluzy,która jest cała przesiąknięta jego perfumami.Że weekendu nie spędzę w jego łóżku.
Że już nie będę się czuła swobodnie w jego mieszkaniu.Że mój zapał w dopingowaniu na meczach,nie będzie taki duży.Że nigdy już się do niego nie przytulę,nigdy nie pocałuję.Tak się w to wszystko wgłębiłam,że aż... zasnęłam.Tak wiem słaby koniec rozmyślań, ale byłam zmęczona.
Poczułam,jak ktoś trzyma moją dłoń.Otworzyłam oczy.Widziałam pomarańczowe niebo,wyglądało jak z bajki.Spojrzałam na osobę, która siedziała przy mnie.No jasne,kogo innego ja się mogłam spodziewać, przy mnie siedział Olek.Chciałam się podnieść.
-Nie.Leż.-Wstał i usiadł na huśtawce.Położyłam głowę na jego nogach.Złapał mnie za rękę i ją pocałował.-Ja tak nie potrafię.Nie potrafię udawać,że cię nie kocham.
-Ja też nie.Nie chcę, żeby coś nas dzieliło.
-Przepraszam za wszystko,czym cię skrzywdziłem i przez to płakałaś.
-To nic.
-Cierpiałaś,a ja obiecałem, że do tego więcej nie dopuszczę.
-Przestań.-Usiadłam na jego kolanach,przodem do niego.-Bądź przy mnie i to wystarczy,żebym nie cierpiała.-Pocałowałam go,odwzajemnił pocałunek. Objął mnie w pasie i przysunął jeszcze bardziej do siebie.-I tak powinno być zawsze.-Uśmiechnęłam się.
-Wiesz co powinno być też zawsze? Powinnaś zawsze jeść.-Sięgnął ręką po miskę z malinami.
-No przecież jem.
-Mhm...Od wczoraj nic nie tknęłaś i do tego dwa razu źle się poczułaś.
-Kto ci to powiedział?-Dlaczego on wszystko wie?
-Mama.-Wyszczerzył się.
Musiałam zjeść sama prawie kilogram malin,z czego on zjadł ze 3.Oczywiście normalnie nie dało się zjeść. Musiałam je zjeść z jego dłoni, bez użycia rąk. Ale i ja raz powiedziałam, że jak on nie zje,jak ja chcę,to ja więcej nie tknę.Położyłam jedną na swój język, a on musiał ją ściągnąć swoim.Tylko,że kiedy chciał ją zabrać,zamykałam buźkę,aż w końcu wcisnął język w moje usta.
Potem poszliśmy się spakować, uwinęliśmy się dość szybko.Byłam w dobrym humorze,dopóki nie przypomniało mi się,że ona jedzie z nami.Stałam oparta plecami o biurko,ze splecionymi rękami na piersi i gapiłam się jak pakuje się w pokoju,naprzeciwko naszego.Olek do mnie podszedł i położył dłonie na moich łokciach.
-Co jest?-Spytał.
-Martwi mnie jej obecność.
-Ale dobrze wiesz,że jesteś tylko ty.-Zaczął mnie całować,pochylił mnie do tyłu tak,że leżałam całym ciałem na blacie biurka.Zjechał ręką do mojego uda,złapał za nie i uniósł na swoje biodro.Lewą ręką zsunął niżej dekolt mojej bluzki i zaczął całować moje piersi.Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się przyjemnością.Usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwiami,oderwaliśmy się od siebie.
-Cały następny weekend będzie znerwicowana.-Uśmiechnął się.Usiadłam i poprawiłam bluzkę.-Zostaw.-Powiedział jak mały dzieciak i objął je w dłonie.
-O nie,nie.Mówiłam,że jak wrócimy do domu.-Zrobił smutną minę,ale odpuścił.
Zbieraliśmy się już,wszystkie rzeczy zapakowaliśmy do samochodu.Pożegnaliśmy się z Elizą i Anią,i ruszyliśmy.To było pewne,że Olek nie pójdzie do szkoły,mi też zbliżały się ciężkie dni,więc też będę zdychać.Ada chyba odpuściła,bo całą drogę nie odezwała się ani słowem.Siedziała ze słuchawkami w uszachi czytała książkę.Od czasu do czasu zerkała na nas,ale bez większego zainteresowania. Chyba zrozumiała,że Olka nie zdobędzie.Zapowiadało się,że wszystko będzie okej.Zostało tylko zakończyć to z Nastią i Patrykiem,ale już niedługo i wszystkie problemy się skończą.Tylko będę musiała przyzwyczaić się do wyjazdów Olka na mecze.Od półtora roku próbuję,ale jest to ciężkie.A 18 maja znowu wyjeżdża,tym razem do końca miesiąca,bo w mają 1/2 finały Ligi Mistrzów Polskich Drużyn Miejskich.Potem prawie miesiąc wolnego i finał.
Około 4 Olek kupił sobie już 3 kawę,od godziny 24.Był już zmęczony,więc zaproponowałam,żebyśmy gdzieś się zatrzymali i odpoczęli kilka godzin.Musiałam go dość długo namawiać,ale w końcu się zgodził.Zatrzymaliśmy się w "Rossie".
-Dzień dobry.Witamy w "Rossie".W czym mogę pomóc?-Odezwał się mężczyzna w garniturze z czerwonym krawatem.
-Poprosimy dwa pokoje,jeden jednoosobowy, a drugi dwu.
-Ile godzin?
-Siedem.
-170zł za dwuosobowy i za drugi 100.-Ada zapłaciła za swój,a za nas Olek.Od razu za to zrobiłam mu wyrzut,że płaci za mnie.Ale do niego i tak nic nie dociera.Mówić,jak do słupa. Tylko jakby mu się powiedziało,"chodź się kochać.",wtedy by od razu się tym zajął.Jest niemożliwy.
Kiedy znaleźliśmy się w pokoju,od razu poszłam do łazienki.Zdjęłam bluzę i oglądałam swoje ręce,już prawie się wygoiły. Ale blizny zostały,cieszyło mnie to,że mimo tego nadal mnie kocha.Kacper patrzył na mnie z obrzydzeniem,a Olek po prostu na nie patrzył i nie raz całował.Mówiąc,że dla niego nie jest ważne,jak wyglądam,tylko,że żyję i kocham go tak bardzo,jak on mnie.
Rozebrałam się i weszłam pod prysznic.Poleciała na mnie gorąca woda z góry.Związałam włosy w koka.Para unosiła się do góry, przysłaniając wszystko.
Miałam nadzieję na szybki prysznic i się położę spać,ale nadzieja matką głupich.Nagle drzwi kabiny rozsunęły się,a za chwilę z powrotem zamknęły.
Objął mnie w pasie i przytulił się od tyłu.Lekko kołysał się ze mną na boki i całował w bok głowy.Czułam,jak jego "kolega" jest gotowy do pracy.Jedną ręką zjechał niżej i przejechał tam palcami,a drugą dłonią dotykał moich piersi.Zamknęłam oczy i położyłam prawą rękę na jego karku.
-Mogę?-Zapytał,miedzy pocałunkami w obojczyk.Pokiwałam głową.
Podniósł moją lewą nogę i postawił ją na miejscu do siedzenia.Jedną ręką wsunął go lekko w moje miejsce intymne,a następnie ruszył delikatnie biodrami.Poczułam ból.Syknęłam.
-Przepraszam kochanie.-Pocałował moją dłoń.
-Nic się nie stało.Zrób to.
Więcej mu nie musiałam powtarzać.Znowu poruszył się w tył i przód,jęknęłam.Był to dla niego znak,żeby mnie zaspokoił.Szybkim tempem poruszał biodrami,doprowadzał mnie do obłędu.Traciłam zmysły,wychodził i ze zdwojoną siłą wchodził.Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.Do mojego ucha docierały jego jęki,które wydawał z każdym posunięciem.Jedną ręką opierałam się o kafelki,a drugą trzymałam na jego przedramieniu.
YOU ARE READING
Co z nami będzie?!
RomanceOla.17 lat.Olek,jej chłopak,najlepszy pod słońcem.Ich związek jest trochę skomplikowany.Znają się od małego,on wyjechał do Londynu,a ona wyprowadziłam się do innego miasta.Przed przeprowadzką była z Patrykiem,nie zakończyła tego,bo nie umiałam,nadal...