-Harry,zadzwoń!On musi żyć!Proszę cię,zadzwoń!To tylko pomyłka!Przecież...Przecież on...Ja chcę do niego!Chcę go przytulić i on powie,że mnie kocha!
-Ola,cichutko.Nie zadzwonimy,bo on już...nie odbierze-Wyszeptał
-On musi odebrać!-Sama odblokowałam swój telefon.Wcisnęłam kontakt z jego imieniem i kliknęłam połączenie.Przysunęłam telefon do ucha
-Cześć,tu Olek.Nie mogę rozmawiać oddzwonię potem
-Idioto,ty już nie oddzwonisz!-Rzuciłam telefon-Powiedzcie,że to nie prawda!Że mi się to tylko śni!On by nas przecież nie zostawił!-Wszyscy na mnie patrzyli ze współczuciem,a ja nie mogłam poradzić sobie z tym bólem-Czemu to musiał być on?!-Skuliłam się i wtuliłam w klatę Harrego-Powiedz mi,że on wróci-Nie odezwał się-Powiedz,że wróci!
-On nie wróci.Cholernie chciałbym,żeby wrócił,ale on nie wróci-Pokręcił głową i jeszcze mocniej mnie przytulił
Zamknęłam oczy.Myślałam,że kiedy je znów otworzę,to on tu będzie.Przed oczami pojawił mi się on i wszystko co z nim związane.To jak mnie przytulał,całował.Kiedy się śmialiśmy i płakaliśmy.Kiedy spaliśmy,kiedy się kochaliśmy.Kiedy razem piliśmy,bawiliśmy się.Kiedy rozmawialiśmy i się kłóciliśmy.Wszystko co dobre i złe
-Mama-Usłyszałam głos w oddali.Jego głos.Od razu otworzyłam oczy,a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka
-Niech ktoś da mi mój telefon-Odezwałam się.W pokoju panowała cisza
-Próbowałaś.Nie odebrał.Oleńka,on nie żyje-Obok mnie usiadła Vici i pogładziła moje włosy
-Dajcie mi go!
Wyrwałam się z uścisku Harego.Wstałam z miejsca i szybko zeskoczyłam z łóżka.Uklęknęłam przy biurku i zaczęłam składać telefon do kupy.Ręce mi się trzęsły,a po moich policzkach płynęły łzy.Złożyłam części i włączyłam iP.Oparłam się plecami o mebel.Przede mną wisiała ramka z naszym zdjęciem.Jeszcze bardziej zaczęłam płakać.Kiedy tylko sprzęt się uruchomił,wybrałam numer do pani Anety.Po dwóch sygnałach odebrała
-Ola?-Usłyszałam jej głos
-Dzień dobry-Wyszlochałam
-Co się stało?!Dlaczego płaczesz?!
-Bo Olek...
-Co znowu zrobił?-Powiedziała zła
-On n...nie...-Nie mogłam tego powiedzieć
-Jezus Maria,kochanie mów co zrobił
-On...Nie mogę.Ja tak bardzo chciałabym go usłyszeć-Powiedziałam,jeszcze bardziej zalewając się łzami
-Poczekaj chwilę,skarbie-Przerwała mi.Przez chwilę była cisza,a ja zastanawiałam się jak to powiedzieć.Jak powiedzieć,że jej syn nie żyje?!Przecież ona się załamie.Tak samo jak ja.Dlaczego?!Dlaczego to akurat wtedy poleciał?!Nie zwracałam uwagi,tylko płakałam do słuchawki
-Jezu,kochanie,co się stało?!-Usłyszałam Olka!Nie to niemożliwe,ja mam chyba omamy.Moje serce przestało pracować,a po chwili zaczęło bić dwa razy szybciej-Ola,jesteś tam?Co się dzieje?!
-Boże,Olek,ja myślałam,że ty nie żyjesz!
***
Obudziłem się koło 11.Pogoda była średnia.Było trochę pochmurno i nie za ciepło.No,ale trudno
Wstałem z łóżka.Ziewnąłem i od razu odpaliłem mój jazgot Metalici.Uwielbiam jej słuchać.Niestety w Polsce mieszkam w bloku i zaraz ktoś dzwoniłby na policję.A tutaj stawiam wszystkich domowników na nogiWybrałem rzeczy z walizki i poszedłem się ogarnąć.Wziąłem zimny prysznic,umyłem zęby i ubrałem swoje genialne ciało w dresy i koszulkę.Żart.Jak dla siebie to jestem paskudny z ryja i całej reszty.Do końca się ogarnąłem i poszedłem na dół.Przy stole,który był wypełniony żarełkiem,siedziała już moja mama.Jadła kanapkę
-Cześć,Mamo-Pocałowałem ją w policzek
-No hej-Oddała buziaka-Siadaj-Zająłem miejsce zaraz przy drugim boku stołu
-Jak się spało?-Zapytałem,nakładając sobie na talerz jajecznicę
-Dobrze.Widzę,że jak zawsze włączyłeś tego śpiewającego kota-Roześmiałem się.Tak zawsze mówiła na muzykę,której słucham
-Musiałem pobudzić wszystkich,ale jak widzę nikt już nie śpi-Wyszczerzyłem się
-A tobie jak się spało?
-Najlepiej.Jestem wyspany,a to najważniejsze-Uśmiechnęła się i pogładziła mnie po policzku-Mamo,spotykasz się z kimś?-Zapytałem z ciekawości
Moja mama miała kilku facetów,z którymi była po kilka lat,ale jakoś nie wychodziło. Zawsze,kiedy któryś ją zranił dostawał po mordzie.Tak jest,kiedy się krzywdzi,którąś z kobiet,które są dla mnie najważniejsze
-Nie.Nie spotykam się.A dlaczego pytasz?-Odłożyła widelec i na mnie spojrzała
-Tak po prostu.Nie chcę,żeby jakiś gnojek złamał ci serce,bo ja mu złamię nos-Na mojej twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech
-Kochanie,lepiej się uspokój.Wiesz dobrze,że nie możesz mieć już problemów
-No wiem,wiem.Ale jeśli muszę,to muszę
-Nie,słońce.Nie musisz-Trzymała moją prawą dłoń.Wtedy zaczął dzwonić jej telefon z kuchni-Przepraszam-Wstała i poszła odebrać
Zacząłem jeść jajecznicę,zrobioną przez moją mamusię.Była zajebista.Wsunąłem jedną porcję i zabrałem się za drugą.Po chwili przyszła mama z telefonem w dłoni.Miała minę,jakby mnie miała zaraz ukatrupić
-Ola,dzwoni.Nie wiem dlaczego,ale jest cała roztrzęsiona.Jeśli znowu ją skrzywdziłeś...
-Mamo,nie skrzywdziłem jej-Wszedłem jej w słowo
-Powiedziała,że chciałaby cię usłyszeć-Podała mi komórkę.Od razu w słuchawce usłyszałem głośny płacz.Jej płacz
-Jezu,kochanie,co się stało?!-Nic mi nie odpowiedziała.Panowała cisza.Słyszałem tylko jej niespokojny oddech i pociąganie nosem-Ola,jesteś tam?Co się dzieje?!
-Boże,Olek,ja myślałam,że ty nie żyjesz!-Wybuchnęła jeszcze głośniejszym szlochem
-Co?Co ty mówisz?-Nie wiedziałem,o co chodzi.Skąd ona w ogóle wpadła na taki pomysł?Przecież obiecałem,że do niej zadzwonię i za chwilę bym to zrobił.-Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?!
-Włączaj telefon,kretynie!Od razu jak wysiądziesz z samolotu!-Płakała i to tylko z powodu głupiego wyłączonego telefonu.Przecież,gdybym wiedział,że tak będzie to bym napisał jej w nocy SMS'a-W wiadomościach powiedzieli,że do morza wpadł samolot,który leciał do Londynu...I myśleliśmy,że to ten,którym leciałeś-Nie mogła przestać płakać
-Chłopacy też o tym wiedzą?-Zapytałem.Nie chciałem,żeby powstało zamieszanie z powodu pomyłki,która zaszła.
-To oni mi powiedzieli.-Powiedziała,nadal płacząc
YOU ARE READING
Co z nami będzie?!
RomantiekOla.17 lat.Olek,jej chłopak,najlepszy pod słońcem.Ich związek jest trochę skomplikowany.Znają się od małego,on wyjechał do Londynu,a ona wyprowadziłam się do innego miasta.Przed przeprowadzką była z Patrykiem,nie zakończyła tego,bo nie umiałam,nadal...