Co z nami będzie?! Rozdział 5

173 7 0
                                    


24 kwiecień
Zapowiadał się kolejny nudny dzień,beznadziejny. Jego nieobecność dobijała mnie coraz bardziej. No,ale nawet mimo tego był we mnie opór, który mi nie pozwalał.Nie umiałam tego w sobie zwalczyć, mimo że chciałam, żeby było dobrze.
W piątek,na trzeciej lekcji zawsze mamy okienko. Chłopacy wpadli na pomysł(Olek, Wiktor i Marek), kto wypije więcej piw.Pomysł prosto z serialu "Szkoła".Marek na drugiej przerwie poszedł do sklepu i kupił 4 czteropaki Specjala.Kiedy po dzwonku korytarze opustoszały, cała nasza klasa zebrała się w męskiej łazience. Na środku stali trzej pomysłodawcy zawodów. My z Vici stanęłyśmy obok umywalek, 50% nagrywała wszystko i wieczorem trafi to do neta.
-To zaczynajmy. Gotowi?-Chłopacy podnieśli kciuki w górę.-No to jazda!-Powiedział Michał. Zaraz usłyszeliśmy dźwięk otwieranego piwa.Chłopacy w kilka sekund czyścili puszki. Po pięciu minutach było już brak alkoholu.-No to Olek wygrał!7 puszek! Rekord w historii szkoły!
Wszyscy zaczęli mu klaskać i gratulować,jakby było czego.No po prostu nie rozumiem ich szczeniackiego zachowania.
-Dobra,zaraz przerwa,spadamy stąd.-Powiedział Marek, wyrzucając puszki do kosza.-Wszyscy zaczęli wychodzić z łazienki.Olek też, ale tak się chwiał,że go zatrzymałam, bo nie chciałam, żeby narobił sobie przypału.
-Ej,Olek czekaj.-Pociągnęłam go do tyłu, za koniec bluzy.
-Co?-Oczka mu się tak figlarnie świeciły. I ten uśmieszek, że od razu dało się zauważyć, że jest najebany.
-Jebło cię.
-No co ty.-Zachwiał się do tyłu. Pociągnęłam go za bluzę stawiając do pionu.
-Stój.-Śmiał się.
-No przecież stoję.-Język mu się plątał.
-Ja pierdolę. Nie możemy go tak na lekcję puścić.
-To zawieźmy go do domu.-Powiedział Michał.
-Nie możemy, szóstą mamy wychowawczą i się skapnie, że uciekł.
-Mam pomysł, chodźcie. Akurat jak go nie będzie teraz to nic,bo twój szwagier mu nie wpisze nieobecności.-Powiedział do mnie.
Zaprowadził nas do windy.
-Posiedzi tu godzinę to trochę wytrzeźwieje.
-A co jeśli ktoś będzie chciał jechać tą windą?
-Pojedzie sobie drugą, a na tej przypniemy kartkę, że zepsuta.
-No dobra, będzie git.-Powiedziała Vici i wepchnęła go do windy.
-Zaraz,zaraz, ale Ola idzie ze mną.-Zaśmiał się, chwiejąc.
-O nie,chyba cię coś boli! Nigdzie nie idę!
-No to ja też nie idę.-Oparł się obok windy i splótł ręce na piersi.
-Olka,proszę cię. Idź z nim,bo będzie przypał.-Michał próbował mnie przekonać.
-Yhh... No dobra, ale to ostatni raz,kiedy coś dla niego robię. Właź.-Wepchnęłam go do windy.
-O dziko.-Uśmiechnął się.
-Zamknij się!
-Pięć minut po dzwonku na następną lekcję przyjdziemy po was,jak go nie zabijesz.-Powiedziała Vici.
-Postaram się.
-Pa.-Nacisnęłam guzik zamykający drzwi.
Zrzuciłam torbę z ramienia na ziemię i splotłam ręce na piersi.
-Mmm,to co chcesz tu,teraz?-Położył dłonie na moich biodrach.
-Nie dotykaj mnie!-Odepchnęłam go.-Ogarnij się.
-Wiem,że mnie kochasz.-Oparł się o przeciwną ścianę.
-Nienawidzę cię, nienawidzę za to,co zrobiłeś.
-Nie mów tak.
-Bo?
-Bo....

-Bo?
-Bo to boli.
-Tak samo bolało,a nawet bardziej,to jak wpychałeś sobie z tą laską języki do gardeł!-Byłam w tym momencie bezduszną suką.
-To nic nie znaczyło.-Nie dało się z nim gadać.
-Dobrze,ja się prześpię z jakimś kolesiem i też powiem,że to nic nie znaczyło.-Zamilkł,miałam ochotę ryczeć,ale musiałam być twarda.Usiadłam na ziemi i wyłączyłam swój mózg.Było tak cicho i spokojnie,mogłoby być tak zawsze.Ale on musiał zburzyć mój spokój.Usiadł obok mnie,tylko w odwrotnej pozycji niż ja.Nogi położył przy ścianie przy,której ja siedziałam.
-Przepraszam.-Pocałował mnie w ramię.
-Odejdź,jesteś pijany.
-Wiem i wiesz dobrze,że nie pamiętam co mówiłem i robiłem.-No niestety on tak ma,że jak się najebie to urywa mu się film.
-No i tak jest.
-O tym co zrobiłem,chłopacy powiedzieli mi rano.
-Ale to zrobiłeś i tym mnie zraniłeś.
-Wiem,ale nie chciałam tego.Nigdy,naprawdę.-Przesunął się do ściany przy,której ja siedziałam i oparł się o nią bokiem.-Jeśli coś powiem w tej windzie,czego nie powinienem,to zajeb mi w ryj.Tak,że będę miał limo.Przypomnę to sobie i będę wiedział za co cię przepraszać.Przywal tak,żeby poleciała krew.-Mamrotał pod nosem.
-Przestań, wiesz,że i tak tego nie zrobię.
-To zrób jedno.
-Co?
-Pocałuj mnie.
-Nie.Nie zrobię tego,nie chcę,nie umiem.
-Raz,błagam cię.-Złapał za moją prawą dłoń i położył ją na swoim policzku.-Ola,kochanie ja czuję,że bez ciebie umieram.
-Nie mów tak.-W końcu odważyłam się na niego spojrzeć,siedział oparty,głową zwróconą w moją stronę z zamkniętymi oczami.
-Ale to prawda.-Opadł głową w dół.Wiedziałam,że zaśnie.
-Nauczysz się żyć beze mnie.-Złapałam go za podbródek i uniosłam jego głowę. Pocałowałam go,tak bardzo mi tego brakowało,ale też dużo mnie to kosztowało. Odwzajemnił pocałunek,całowaliśmy się długo.Nawet alkohol,który wypił mi nie przeszkadzał.To miał być nasz ostatni pocałunek.Oderwałam się od niego i odwróciłam wzrok.Oparł się z powrotem,usypiając przechylił się w tył.
-Chodź.-Pociągnęłam go do siebie, położył głowę na moich podkulonych nogach.Leżąc zasnął,zrobiłam to,żeby nie zrobił sobie krzywdy,kiedy będzie spał.
Cały czas ręką delikatnie przejeżdżałam po jego krótkich włosach.Sama musiałam przysnąć,bo wzdrygnęłam się,kiedy winda się otworzyła i zobaczyłam Vici z Michałem.Lekko go szarpnęłam za ramię,ocknął się i za chwilę wstał.Mi też pomógł,podając rękę.Zebraliśmy plecaki i poszliśmy na lekcję.Ja z Victorią z przodu,a chłopacy za nami.
-Ooo,jak słodko...Razem w końcu?-Szepnęła.
-Nie.
-Co?Jak to?
-No normalnie.Po prostu spał tak,bo nie chciałam,żeby zrobił sobie krzywdę.
-Bo ci nadal zależy.
-Ale to i tak nic nie zmienia.-Powiedziałam,wchodząc do klasy.
Na następnej przerwie i tak mnie zaczepił.
-Ola,chciałem cię przeprosić,że musiałaś tam ze mną siedzieć.
-Spoko,lepsze to niż siedzenie na francu.
-Możesz mi powiedzieć,co mówiłem,robiłem?
-Lima pod okiem nie masz,więc nie zrobiłeś czego nie powinieneś.-Wyminęłam go i poszłam dalej.
-Co?O czym ty mówisz?-Dogonił mnie i stanął przede mną.

-No w windzie powiedziałeś, że jak zrobisz albo powiesz coś co mi się nie spodoba to mam ci zajebać. Podpuściłam go trochę.-Ale zrobiłeś coś co mi się spodobało.
-Czyli co?
-Domyśl się.-Uśmiechnęłam się w tym momencie.
-Żartujesz w tym momencie?-Pokiwałam głową.-Jezu,ja naprawdę ci to zrobiłem?
-Mhm.Dzięki.-Cmoknęłam go w policzek.
-Przepraszam.-Zszedł na dół i wyszedł wściekły
-A jemu co?-Podeszła Vici i zapytała.
-Chodź na dwór, zaraz ci wszystko opowiem.-Usiadłyśmy na ławce przy schodach do szkoły.
-To co ty mu powiedziałaś?
-Podpuściłam go trochę, że zrobiliśmy to w windzie.
-Co?Żartujesz sobie? Nie sądzisz,że przesadziłaś, wiesz co on o tym sądzi,jeśli chodzi o ciebie.
-Oj tam,nic mu nie będzie,potem mu to wyjaśnię.-To potem było szybciej niż myślałam.
-Masz mi to załatwić! Rozumiesz?!-Usłyszałyśmy krzyki Olka.Wokół niego zebrał się tłum, przedostałyśmy się między ludźmi.
Olek przygniatał do ściany jakiegoś pierwszoklasistę, chłopacy próbowali go za wszelką cenę uspokoić.
-Ej stary ,ogar.-Michał położył rękę na jego ramieniu.
-Zostaw mnie!-Zabrał jego dłoń ze swojego ramienia.-To jak będzie?Załatwisz mi to?
-Nie mam jak,
-To ja ci powiem jak.-Szarpnął chłopaka za bluzkę.-Pójdziesz po lekcjach do swoich kolegów i na wieczór załatwisz mi to.Jasne?
-Nie dam rady.-Chciał już go uderzyć.
-Nie!Olek zostaw go!-Musiałam zareagować, nie chciałam, żeby miał kolejne kłopoty. Pomimo wszystko tak samo go kochałam jak i bardzo nienawidziłam.-Puść go.-Położyłam dłoń na jego przedramieniu. Zostawił już chłopaka i odszedł.-Przepraszam cię za niego,nic ci nie jest?-Zwróciłam się do młodego.
-Ok,nie ma sprawy.-Chłopak poszedł, a ja byłam tak znerwicowana, że musiałam wyjaśnić sobie wszystko z tym gnojkiem.
-Odbija ci kurwa do końca?!-Podeszłam do chłopaków, którzy stali razem z Olkiem. Popchnęłam go.
-Dobra, chłopacy chodźcie.Nie będziemy przeszkadzać.-Powiedział Marek i całą grupką się zawinęli do środka. A zaraz za nimi reszta,bo zadzwonił dzwonek. Nawet nie zwróciłam na to uwagi.
-Czy ty jesteś normalny?! Dobrze wiesz,że masz problemy i jeszcze jeden taki wybryk i będziesz miał konflikt z prawem.
-Zrobiłem ci krzywdę i zrozum,że nigdy sobie tego nie wybaczę.
-Z tym żartowałam.
-Naprawdę. Ja pierdolę, jakie szczęście.
-Ale to,że tak powiedziałam to nie usprawiedliwia tego,że chciałeś go pobić. I tylko za to,że ci tego chujostwa nie mógł zała...-Zamknął mi usta pocałunkiem.


Co z nami będzie?!Where stories live. Discover now