Co z nami będzie?! Rozdział 6

192 5 0
                                    

-Ale to,że tak powiedziałam to nie usprawiedliwia tego,że chciałeś go pobić. I tylko za to,że ci tego chujostwa nie mógł zała...-Zamknął mi usta pocałunkiem.
-Brakuje mi tego.
-Uwierz, że mi też.-Zrobił to znowu,tym razem odwzajemniłam. Wsunął język do moich ust i ja zrobiłam to samo. Całowaliśmy się chyba długo... Przez to wszystko straciłam rachubę czasu.
-Gówniarze na lekcje!-Wydarł się Jona z okna,na drugim piętrze. Jonathan, który jest od nas 2 lata młodszy XD .
-Cicho bądź!-Krzyknęłam, weszliśmy z Olkiem do szkoły i szliśmy do sali.
-Wiem dobrze,że to nic nie zmienia, ale mam nadzieję, że od czasu do czasu zamienimy kilka zdań.
-Możliwe. Chciałabym z tobą rozmawiać jak kiedyś, ale nie potrafię.

-Wiem.Sam nie mogę na siebie patrzeć przez to co zrobiłem.-Miałam już wejść do klasy, ale mnie zatrzymał.-Zaczekaj chwilę. Musisz to wiedzieć i pamiętaj to zawsze, że bardzo cię kocham. I kiedy tylko zdecydujesz się mi wybaczyć to jestem gotowy, żeby wszystko odbudować.-Pocałował mnie w czubek głowy.
Weszliśmy do klasy i po chwili przyszła Żukowska. Przez całą lekcję ani trochę nie mogłam się skupić. Wszystkie myśli wirowały mi w głowie.Po prostu wiedziałam,jak jest i jak chciałabym,żeby było, ale uczucia mi nie pozwalały.Wiedziałam, że nie będzie tak jak przedtem, bo sama tego nie chciałam. A szczerze to bałam się, że znowu mnie zrani.
Kiedy zadzwonił dzwonek, już byłam wolna. To był koniec zajęć i koniec widywania Olka na ten tydzień. Gramoliłam się jak najdłużej z pakowaniem, żeby tylko on już wyszedł ze szkoły. Ale stał oparty o ścianę, przeszłam obok niego obojętnie, ale i tak dołączył do mnie.
-Przepraszam za tamto na przerwie. Wiedziałem,że tego nie chcesz,ale nie umiałem się powstrzymać.
-Ok.-Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Zrobiłam kilka kroków, a on razem ze mną i wtedy na moje nogi wspiął się biały udomowiony szczurek.
O masakra,jak ja zaczęłam piszczeć i od razu się cofnęłam. Potknęłam się i jebnęłabym prosto na dupę,ale Olek w ostatniej chwili mnie złapał i przytrzymał. Spojrzałam na niego, więc za chwilę zabrał rękę i usiadł na ziemi, biorąc zwierzę w rękę. Popatrzyłam na niego chwilę i stwierdziłam, że nie jest taki taki straszny. Usiadłam obok Olka. Ręką przejechałam po jego futerku, ale zaraz zabrałam dłoń.
-Nie przesadzaj, nie jest taki straszny. On się bardziej boi ciebie,niż ty jego.
-Ale te jego oczy i w ogóle,no po prostu...fuj...
-A jak miałaś 7 lat to się nie bałaś?
-No bo wtedy wydawał się mniej obrzydliwy.
-Albo jak nadmuchiwałaś żabę,to dopiero było obrzydlistwo.-Toczyliśmy dyskusję co było bardziej obrzydliwe, kiedy byliśmy mali. Było coraz lepiej, pomału łapaliśmy z powrotem wspólny język i zaczęłam myśleć, że wszystko się jakoś ułoży. Ale w moim życiu nic nie jest proste. Dziedziniec zaczął powoli pustoszeć,a my nadal rozmawialiśmy. Nagle pojawił się ktoś nad nami, oboje spojrzeliśmy w górę. To była ta laska,z którą tańczył Olek.
-Cześć kochanie.-Pochyliła się i go pocałowała. Zrobiła to na moich oczach. Przez chwilę zastanawiałam się co mam zrobić, czy od razu jej przyłożyć, czy po prostu odejść. Wybrałam to drugie, bo skoro ją kocha to nie będę się wpierdalać.-To...Cześć.-Wstałam,założyłam torbę i starałam się jak najszybciej dotrzeć do domu, żeby ryczeć w poduszkę.Łzy napłynęły mi do oczu i widziałam coraz bardziej rozmyty obraz.Zatrzymałam się na pasach i czekałam na zielone światło.Na moje szczęście pojawiło się po kilku sekundach.Na samym środku drogi ktoś złapał mnie za rękę,to był on.Wyrwałam się i stanęłam na chodniku,pomiędzy pasami.
-Jezu!Człowieku, daj mi spokój! Chciałeś wolności to ją masz!Czego jeszcze chcesz?!Ja już ci nie mogę nic dać!

-Nie chciałem wolności!
-Ale ją sobie załatwiłeś, więc nic więcej ode mnie nie oczekuj!Nie mogę ci już pomóc!
-Chcę tylko jednego, żebyś mi wybaczyła.
-Nigdy tego nie zrobię! Nienawidzę cię, zrozum to!Ona cię kocha,a ty ją i wystarcza mi to,żebym wiedziała, że muszę o tobie zapomnieć.-Zawiał wiatr i przykrył moją twarz włosami, łzy przykleiły mi do niej kilka kosmyków.
Ręką odgarnęłam je,odwróciłam się tyłem do niego i pełna łez zamierzałam iść dalej.Złapał mnie za dłoń i lekkim szarpnięciem odwrócił mnie z powrotem do siebie. Spojrzał na moje zaryczane oczy,wzrokiem ,który mówił wszystko, jak bardzo żałuje tego co zrobił.
-Przestań...-Odwróciłam wzrok,kręcąc głową.
-Żałuję tego co zrobiłem,gdybym mógł cofnąć czas nigdy bym na to nie pozwolił.-Sprawił tylko,że jeszcze bardziej zaczęłam płakać.-Przepraszam.-Przytulił się do mnie,opierając usta o moje ramię i chowając oczy w moje włosy. Obejmował mnie w pasie, a ja trzymałam dłonie na jego ramionach.
-Olek!-Usłyszeliśmy jej głos, kurwa znowu ta zdzira.
-Idź do niej.-Zabrałam ręce z jego ramion i chciałam iść,ale nie chciał mnie puścić.
-Nie chcę,tylko ciebie kocham.Nie chcę innejcchcę ciebie.Nie zostawię cię dla niej.-Szepnął mi do ucha.
-Musisz.-Wyrwałam się z jego ramion i uciekłam do domu.
Zmęczona wpadłam do domu,zrzuciłam z nóg buty. W kuchni krzątała się zastępczyni Olgi. Pobiegłam na górę,zamknęłam się w pokoju.Rzuciłam torbę na łóżko i przez kilka minut chodziłam bez sensu,po całym pokoju.Nagle zadzwonił telefon,Olek. Odrzuciłam połączenie i całkowicie go wyciszyłam.
-Dziewczyno,zajmij się czymś bo zwariujesz.
Usiadłam przy biurku, włączyłam laptopa, w przeglądarce włączyłam Aska, ana pulpicie kliknęłam ikonę z moją playlistą. Podłączyłam głośniki do lapka i puściłam muzykę na maxa z dobrym basem. I zabrałam się do pisania opowiadania, żeby tylko o nim nie myśleć. A tutaj akurat miałam pole do popisu,bo mieliśmy napisać na swój pomysł. Rozpisałam się na kilka stron, po prostu kocham pisać historyjki.Potem w ręce jeszcze wpadł mi szkicownik... Już w ogóle nie było mnie na tym świecie.
Kiedy skończyłam było już dość późno,ale i tak umówiłam się z Vici na pizzę.Victoria była ode mnie trochę szybciej, bo przyjechała prosto od Tomka,a on mieszka kilka ulic od Grubego Benka.Zamówiłyśmy pizzę i rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Potem poszłam na dół,do baru po lody i tam spotkałam chłopaków.
-O siema Ola,co ty tu robisz?-Chyba mieli męski wypad,bo nie wiedziałam żadnej z ich dziewczyn.
-Hej.Z Vici przyszłyśmy odreagować.Dosiądziecie się do nas?
-Jasne.
Wzięliśmy lody i poszliśmy na górę. Olka nie było z nimi,bo podobno był tak przyjebany,że zamknął się w domu,że chce mieć spokój,
Przed północą wróciłam do domu.Od razu zrobiłam odlot i zasnęłam.

Co z nami będzie?!Where stories live. Discover now