Co z nami będzie?! Rozdział 18

150 3 0
                                    

Rozpięłam zatrzaski od koszuli i ją zdjęłam,miałam na sobie czarną bokserkę. Nie muszę wyglądać jak dziwka,żeby się komuś podobać. Jeśli Olek tego nie docenia,to proszę bardzo droga wolna.Weszłam do kuchni,siedzieli przy stole,z mojej "siostrzyczki" chłopakiem.
-Cześć Ola.-Powiedział do mnie.-Może chcesz iść z nami na zakupy?
-Cześć.-Odpowiedziałam oschle.-Nie dzięki,mam już plany.-Włączyłam muzykę,więc oni w jadalni słyszeli ją tylko trochę.
Zrobiłam sobie 8 omletów z czekoladą,truskawkami i borówkami. Pyszotka.Nie zajęło mi to dość długo.Ułożyłam je na talerzu,wzięłam owoce w miseczkę, rozpuszczoną czekoladę w dzbaneczku i bitą śmietanę.Postawiłam to wszystko w jadalni na stole.Wróciłam tylko po szklankę i mleko.Usiadłam,polałam omlet czekoladą, posypałam kawałkami truskawek i nałożyłam na to bitą śmietanę.Wpakowałam go sobie do ust.Pochłonęłam go w kilka sekund i popiłam szklanką mleka.Zjadłam kolejnego i nastepnego.
-U Oli włączył się apetyt,coś nowego.-Powiedział Paweł,ale go zignorowałam. Olek się uśmiechnął i położył dłoń na moim kolanie,ale odsunęłam swoją nogę.
Kiedy skończyłam, zaniosłam wszystko do kuchni. Podgłosiłam muzę na maksa i wtedy dopiero mogłam iść do łazienki. Zamknęłam się w niej,umyłam dłonie i spojrzałam w lustro.Pokręciłam głową,wiedziałam,że źle robię.Jeden raz to zrobię i z powrotem wracam do tego...do czego już nigdy nie chciałam wracać.Usiadłam na zimnych kafelkach i oparłam się o ścianę.Podniosłam deskę klozetową, uniosłam się lekko.Chwilę się zawahałam, ale potem na siłę wepchnęłam sobie dwa palce do ust,aż po same gardło.Wszystko co zjadłam,po chwili zwróciłam. Nie miałam już czym wymiotować,ale nadal to robiłam.Z moich oczu płynęły łzy.Po dłuższej chwili wstałam,umyłam twarz i wymyłam buzię od środka płynem do ust.Powiedziałam sama do siebie:"Jesteś silna i dasz radę. ".Wyszłam do kuchni,nadal siedzieli przy stole.Wlałam do zalewu gorącej wody i masę płynu.Lubię,kiedy się pieni.Zmywałam naczynia.
-Dobra kochanie,ja idę pod prysznic,a ty się przygotowuj.-Cmoknął ją w policzek i poszedł do ich pokoju.Znowu byli sami przy stole.
-Ja też idę.-Wstała z uśmiechem i chciała pocałować go w policzek,ale ją odepchnął.
-Zrobiłaś to specjalnie!-Podniósł się nerwowo z krzesła.-Jesteś żmiją, chcesz dla niej jak najgorzej.Jestem idiotą,że na ciebie nawet spojrzałem!-Złapał ją za ramiona i przyparł do ściany.Patrzyła na niego przerażona.-Gdybyś była facetem,od razu dałbym ci w pysk!-Szarpnął nią mocno.Puściłam talerz z powrotem do wody,wytarłam ręce i szybko do nich podeszłam.
-Zostaw ją.-Położyłam dłoń na jego przedramieniu.Spojrzał na mnie i odszedł od niej o krok.Stałam przed nią,patrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem.
-Dziwka.-Powiedziałam i ją spoliczkowałam.Odwróciła twarz.Chciałam odejść,ale Olek mnie złapał, obejmując od tyłu w pasie.
-A ty nie jesteś lepszy!-Odwróciłam się i go odepchnęłam.
Wróciłam do poprzedniego zajęcia.Nie chciałam na nich patrzeć,byli obrzydliwi.

Chociaż wiedziałam,że Olek jest na siebie wściekły.Sam przed sobą przyznał,że robi błędy,ale mimo to i tak kocha mnie najbardziej na świecie. Podszedł do mnie od tyłu i mnie przytulił.
-Nie dotykaj mnie!!!-Krzyknęłam i go odepchnęłam.Było mi tak strasznie smutno,ale czułam,że on nienawidzi samego siebie.
-Przepraszam.-Jeszcze raz podszedł.Znałam ten ton głosu, nie wierzyłam, że ten twardziel potrafi uronić łzę,ale tak było.-Jestem kretynem. Tak bardzo cię kocham,a cały czas cię ranię. Nie wiem,ale chyba nie potrafię czegoś nie spieprzyć.-Pocałował mnie w ramię i objął w pasie.-Gdybym był kimś innym za to,że tak bardzo cię krzywdzę, pobiłbym się tak,że nic by ze mnie nie zostało.Mam ochotę się zabić,taki kretyn nie powinien cię mieć i nie powinien żyć.
-Przestań.-Odwróciłam się w jego stronę Zacisnęłam pięść na jego koszulce i nią szarpnęłam.-Przestań tak mówić. Nie zostawiaj mnie.Błagam.Nie chcę być sama.Tylko ty mnie nie zostawiaj.Nie chcę być sama.Proszę cię nie.-Wtuliłam się w niego i głośno płakałam.
-Ola,przepraszam. Ja tak bardzo cię kocham,ale sam to niszczę...
-Nie.-Pokręciłam głową.Przytrzymał mi głowę i odgarnął włosy.
-Kochanie,ja też tego nie chcę.-Wytarł łzę ze swojego policzka.-Ale nie możesz się przeze mnie krzywdzić.Nie chcę,żebyś płakała,cięła i wymuszała wymioty.-Spojrzałam na niego.-Tak kochanie,wiem,że to zrobiłaś.Wtedy byś tyle nie zjadła,a potem bym nie słyszał,że wymiotujesz.Nie chcę, żebyś to robiła.-Pocałował mnie w czubek głowy.
-Bądź przy mnie.Nic więcej.Wtedy jest najlepiej.-Przytulił mnie,znów płynęły łzy,tym razem ze szczęścia.
Szybko wszystko poszło w niepamięć.Dla niektórych to może i jest dziwne,ale nasz związek na tym polega.Często się ranimy,ale zbyt bardzo się kochamy,żeby tego sobie nie wybaczyć.Jesteśmy dla siebie całym światem i to jest najważniejsze.Już po krótkiej chwili byliśmy tą samą najszczęśliwszą parą pod słońcem.Siedziałam na blacie obok zlewu,a on kończył zmywanie.đ
-Naprawdę byś z nią tego nie zrobił?-Spoważniałam.
-Nigdy.-Rozchylił moje nogi i stanął pomiędzy nimi.Objął mnie za biodra i przysunął bliżej siebie.Przybliżył swoją twarz do mojej.-Dla mnie to ty jesteś najpiękniejsza i nie musisz nosić tych sznureczków, żeby mnie pociągać.Dla mnie zawsze wyglądasz seksownie, nawet w zwykłych dresach i koszulce.-Pocałował mnie.
-A co gdybym się tak ubrała?-Przygryzłam wargę.
-Szybko bym się tego z ciebie pozbył.-Uśmiechnął się i całując wziął mnie na ręce.No to mam dla niego niespodziankę,kiedy wróci z meczów.Wtedy zadzwonił jego telefon,postawił mnie na ziemi i odebrał.-No co tam?-Zapytał.
-My już idziemy,więc się zbierajcie.-Powiedział Michał.
-Ok.-Wtedy usłyszeliśmy zmutowany głos Jonathana.
-O tak Michał.Gwałć mnie!Gwałć!Yeah!-Wybuchnęliśmy śmiechem.
-To na razie.Muszę się z młodym policzyć.-Słychać było,jak się śmieje.
-Cześć.-Rozłączył się.
-Ty mnie też będziesz gwałcić?-Uśmiechnęłam się i uwiesiłam mu się na szyi.
-Nie.-Wziął mnie na ręce,a ja oplotłam go nogami.-

Co z nami będzie?!Where stories live. Discover now